KulturaPiotrków TrybunalskiWażne wiadomościWydarzenia

Zapomniane piotrkowskie kino – Polonia

Było drugim kinem w województwie łódzkim, które rozpoczęło działalność w nieco ponad miesiąc po wyzwoleniu spod okupacji hitlerowskiej. Jego uruchomienie kosztowało 2 kg słoniny, 3 kg marmolady, bochenek chleba i niemieckie haudegeny. Niewiele brakowało by wyleciało w powietrze. Swoje lokum musiało dzielić z… zakładem fryzjerskim i stolarskim. To w jego sali widowiskowej odbyły się między innymi zawody w piłkę nożną pomiędzy łódzkim KS „Filmowiec” a piotrkowskim TKS „Union” i finał wojewódzkich mistrzostw w boksie.

Współczesny piotrkowianin na hasło „Polonia” pomyśli o miejskim klubie sportowym, którego piłkarze rywalizują obecnie w klasie okręgowej. Co bardziej zaznajomieni z historia piotrkowskiego sportu dodadzą, że „Polonia” to dawny „Zryw”, który w 1951 roku przyjął właśnie tę nazwę. O kinie „Polonia” prawdopodobnie nie wspomni nikt, a jeśli już to tylko nieliczni. Warto więc przypomnieć historię tego przybytku X Muzy, które poprzedziło działalność późniejszego, pamiętnego kina „Hutnik”.

Drugie kino w województwie łódzkim

Kino Teatr „Polonia” działał w Piotrkowie od 20 lutego 1945 do 1957 roku. Jego oficjalny adres to plac Niepodległości 2, telefon do biura 10-35, do kasy 12-43. Swoją siedzibę „Polonia” miała w budynku, który przed II wojną światową służył najpierw kinu „Cassino”, a później „As”. Stał on tuż nad Strawką, u zbiegu dzisiejszej ulicy Batorego z Alejami Kopernika, w miejscu, gdzie ponad dwadzieścia lat temu wzniesiono budynek należący do firmy „ROKA”. W czasie okupacji hitlerowskiej przedwojenne kino „As” Niemcy przemianowali na „Union”. I pod tą nazwą, jako kino dla Polaków, funkcjonowało od 20 czerwca 1940 do 17 stycznia 1945 roku, czyli praktycznie do dnia wyzwolenia. Choć „Polonia” była drugim kinem na terenie ziem wchodzących w skład przedwojennego województwa łódzkiego, któremu udało się rozpocząć normalną działalność, to jednak wiodła ku temu dość osobliwa droga. I nie udałoby się tego osiągnąć, gdyby nie zapał i przysłowiowy upór garstki osób.

Widok na reklamę świetlną Kina Teatru Polonia, zamontowaną na dachu kamienicy przy pl. Kościuszki 6.

Kino za słoninę i marmoladę

Ci, którzy chętnie odwiedzali „Polonię” nawet nie przypuszczali, że pierwszy seans, jaki odbył się w niej 20 lutego 1945 roku, po wyzwoleniu Piotrkowa spod niemieckiej okupacji, zawdzięczano zdobytej od radzieckich żołnierzy słoninie i marmoladzie z zapasów ZWM (Związek Walki Młodych) i ohydnym w smaku i zapachu niemieckim papierosom haudegenom, które od nazwy produkującej je firmy Juno Polacy nazywali potocznie junakami. Ewakuujący się z Piotrkowa Niemcy zabrali z działających na terenie miasta kin część sprzętu. Z przyszłej „Polonii” zagrabili między innymi obiektyw, fotokomórkę fonii projektora oraz lampy od wzmacniacza. Części te już po wyzwoleniu miasta postanowili zdobyć w pobliskiej Łodzi ówcześni kinooperatorzy piotrkowscy, w tym znany później Stefan Dybkowski i Józef Wójcik. Ten ostatni zaopatrzył obu na drogę w 3 kg marmolady „wykombinowanej” z zapasów ZWM i bochenek chleba. Mężczyźni zabrali się okazją z kolumną radzieckich oddziałów i z nią pokonali dzielącą Piotrków od Łodzi odległość 45 km w ciągu 8 godzin. W Łodzi, gdzie uruchomiono komórkę „kinofikacji”, mającą organizować na nowo działalność polskich kin, piotrkowianom udało się zdobyć obiektyw i… na tym ich wyprawa się zakończyła. Dybkowski postanowił się jednak nie poddawać i znów wyruszyć na poszukiwania brakujących części do aparatury dźwiękowej. W drugiej wyprawie dołączył do niego Tadeusz Pyszkiewicz. Do Łodzi dostali się okrężną drogą przez Koluszki. Jak wspominał po latach Dybkowski w Koluszkach „(…) na stacji panował niebywały bałagan, znajdowało się tam pełno żołnierzy, cywilów i więźniów z obozów koncentracyjnych. Mieliśmy przed sobą perspektywę całej nocy w tym tłumie, bo dopiero następnego dnia miał iść jakiś pociąg w kierunku Łodzi. Po kilku godzinach łażenia i dopytywania się jeden z kolejarzy zaproponował nam jazdę na Dworzec Kaliski, ale nie za pieniądze, a za słoninę. Tak, słonina była wtedy nieoficjalną monetą obiegową, ale skąd było ją wziąć? Już zdawało się, że „nici” będą z transakcji, przypomniało mi się, iż w teczce mam „Haudegeny” ohydne papierosiska, których nikt nie chciał palić, ale jak nic nie było, to i to musiało smakować, więc po targu za 15 szt. od łebka zostaliśmy „zainstalowani” na parowozie, który samotnie pędził do Łodzi.”. W Łodzi niemieckie papierosy znów okazały się przydatne. Dybkowski wymienił je na fotokomórkę i kilka lamp. Niestety na tym szczęście piotrkowskich kiniarzy się skończyło. W Łodzi spędzili jeszcze trzy dni: „(…) spaliśmy w publicznym domu noclegowym, po pięciu na jednym łóżku, zmieniając buty z nogi na nogę, żeby nikt nie ukradł. Zjedliśmy wszystkie zapasy, wydało się resztę pieniędzy, w tym czasie nikt nas jeszcze nie finansował, robiło się za „swoje” pieniądze. Pensji jeszcze nie było, „Haudegeny” się skończyły, aż znalazł się w końcu jeden mądry, który nas uświadomił, że „bez słoniny – nic nie będzie!”. Tym, który piotrkowianom „wyjaśnił” w czym rzecz, był mechanik z łódzkiego kina „Roma”, który właśnie za ów tłuszcz był gotów sprzedać kolegom po fachu wzmacniacz. I tu zupełnie nieświadomie kinooperatorom z pomocą przyszli radzieccy żołnierze. A dokładnie ich zamiłowanie do fotografii. W tym czasie jedynym w Piotrkowie fotografem mającym zgodę na wykonywanie zdjęć dla wojska był niejaki Starowicz, a traf chciał, że dorabiał sobie u niego właśnie Dybkowski. Żołnierze za zdjęcia, jak łatwo się domyślić, płacili głównie słoniną i to właśnie o nią jako zapłatę za wykonaną pracę upomniał się u swego pracodawcy Dybkowski. Następnie 2 kg tłuszczu wymienił w Łodzi na wzmacniacz. W ten sposób udało się zakończyć pełne perypetii kompletowanie sprzętu i wreszcie uruchomić kino.

Budynek późniejszego kina Polonia w okresie międzywojennym.

Pierwszy powojenna reklama świetlna w Śródmieściu

Kino Teatr „Polonia” zapisało się w dziejach Piotrkowa również jako pierwsza instytucja, która doczekała się własnej reklamy świetlnej. Co prawda instalacja owa nie była, jakbyśmy mogli przypuszczać neonem w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż jej konstrukcja oparta była na żarówkach, niemniej rozświetlała centrum piotrkowskiego śródmieścia, górując przez kilka lat nad jego dachami. Świetlną reklamę Kino Teatru „Polonia” zamontowano wiosną 1946 roku na dachu kamienicy M. Szymańskiego przy placu Kościuszki 6 (dziś wszystkim znanej jako „Złoty Róg”). Zasługuje ona na uwagę, bowiem jak można przeczytać w przechowywanej w piotrkowskim Archiwum Państwowym dokumentacji dotyczącej kina „Polonia”, całe urządzenie wykonała niemiecka firma „Bayer” na potrzeby jeszcze ww. „Uniona”. Po wojnie wystarczyło tylko zmienić nazwę na nową. Napisem oświetlonym żarówkami był wyraz „Polonia”. Reklama ta został zdemontowana, gdy kino zmieniło nazwę z  „Polonii” na „Hutnik”. Co ciekawe pierwszy powojenny kierownik kina, Henryk Misztela, zgodę na zainstalowanie reklamy otrzymał od Działu Technicznego Zarządu Miejskiego w Piotrkowie w ciągu zaledwie 10 dni, tyle bowiem czasu upłynęło od momentu złożenia przez niego stosownego pisma (28 stycznia 1946) do chwili otrzymania pozwolenia (7 lutego 1946). Trzeba przyznać, że jak nawet na dzisiejsze standardy urzędnicze tempo iście ekspresowe.

Jedno z pism wystosowanych przez Henryka Misztelę w imieniu kina Polonia do władz Piotrkowa.

Pod zarządem centralnym i wojewódzkim

Piotrkowski Kino Teatr „Polonia” od chwili wyświetlenia pierwszego filmu podlegał pod Okręgowy Urząd Rozpowszechniania Filmów, Centralny Zarząd Kin i jego delegaturę , czyli Wojewódzki Zarząd Kin w Łodzi oraz tamtejszy oddział Państwowego Przedsiębiorstwa „Film Polski”. Z dokumentów tego ostatniego podmiotu wiadomo, że w momencie rozpoczęcia działalności piotrkowskiej „Polonii”, kino to z wojennej pożogi wyszło z zniszczeniami budynku ocenionymi na poziomie 30 procent. Napraw dokonano właśnie z funduszy P.P. „Film Polski”. Z ww. archiwalnych materiałów dotyczących kina „Polonia” wynika, że największymi problemami z jakimi przyszło się borykać kierownictwu, był stan techniczny budynku posadowionego na podmokłym terenie, w tym przeciekający dach, jak i kwestie zasobu lokalowego, bezpieczeństwa przeciwpożarowego oraz dziurawy most, który wiódł przez Strawkę do kina.

Nieustające zmagania budowlano-lokalowe

Sprawę przeciekającego dachu, który doprowadził między innymi do ubytków w suficie na sali widowiskowej i groził zawaleniem udało się załatwić poprzez gruntowny remont, przeprowadzony z zasobów finansowych Państwowego Przedsiębiorstwa „Film Polski” w maju 1948 roku. Warto tu dodać, że od listopada 1947 do wspomnianego maja 1948 kino było zamknięte z uwagi na groźbę katastrofy budowlanej. O tym, jak palący był to problem można wywnioskować z zachowanych podań, jakie do Magistratu miasta Piotrkowa słał Misztela. Już w maju 1945 roku prosił on sprzedaż 300 kg smoły gazowej, pilnie potrzebnej do naprawy dachu, którego powierzchnia wynosiła 800 metrów kwadratowych. Samo smołowanie okazało się więc tylko prowizoryczną naprawą. Trzy lata później, po remoncie dachu i odmalowaniu wnętrz Misztela wnioskował o kolejny przydział smoły, tym razem 400 kg. Istotnym problem, z którym musieli zmierzyć się pracownicy kina były kwestie bezpieczeństwa. Budynek „Polonii” obok wewnętrznej, zamkniętej klatki schodowej (szerokiej zaledwie na 95 cm) posiadał również na tyłach schody zewnętrzne. I tak w 1949 konstrukcja ta stała się kością niezgody pomiędzy kinem, a Zarządem Miejskim w Piotrkowie. Ten pierwszy uznał, że schody zewnętrzne, zwłaszcza zimą, z racji faktu iż były metalowe, stanowią zagrożenie dla publiczności, opuszczającej tą drogą widownię kina, i nakazał ich wyłączenie z eksploatacji. W sprawie tej ostatecznie interweniował u piotrkowskiego prezydenta B. Kulesza z Okręgowego Zarządu Kin w Łodzi, który w przesłanym do Piotrkowa piśmie z 22 lipca 1949 roku konkludował: Rozumiemy, że zamknięta klatka schodowa jest bezpieczniejsza niż otwarta, ale jeżeli otwarta klatka schodowa została wybudowana to przecież nie samowolnie lecz za zgodą Władz Budowlanych. Dlaczego więc dziś Władza Budowlana przekreśla swe własne dawniejsze decyzje i naraża nas, w okresie systemu oszczędnościowego na poważne wydatki. Czy rzeczywiście schody, które spełniły swą rolę za zgodą władz budowlanych prze lat kilkanaście i były wystarczające – dziś zagrażają bezpieczeństwu publicznemu? Mając na uwadze bezpieczeństwo publiczne zobowiązujemy się do utrzymania zewnętrznych schodów w takim stanie jak były utrzymane dotychczas, przez zgarnianie śniegu w porze zimowej, przez posypywanie piaskiem stopni śliskich. Sposób ten stosowany w szeregu kin naszego okręgu okazał się wystarczający do zagwarantowania bezpieczeństwa publicznego.

Co ciekawe specjalna komisja, która kontrolowała stan techniczny budynku i wydała nieprzychylną opinię o zewnętrznych schodach miała też sporo innych zastrzeżeń związanych z działaniem kina. Podnoszono kwestię poprawy stanu gaśnic, w które wyposażono kino, wskazywano na konieczność przebudowy hydrantów, tak by znalazły się one zarówno w poczekalni, na sali widowiskowej i kabinie kinooperatora, nakazywano osłonięcie pieców kaflowych siatkami oraz należyte wentylowanie wspomnianej kabiny projekcyjnej, ale bez użycia wentylatora skrzydełkowego.

Jakby tego było mało „Polonia” nie mogła w pełni wykorzystywać powierzchni budynku, w którym działała, w tym powiększyć sali widowni, gdyż swoje lokum jeszcze do początku lat 50. dzieliła z Centralą Chemiczną (o tej szerzej w akapicie poniżej… przyp. aut.), zakładem fryzjerskim i zakładem stolarskim z przynależnym mieszkaniem. Pierwszy z dwóch ostatnich wymienionych prowadził Marian Porębski, drugi Stanisław Muszalski. Obaj w rozmowach z kinową komisją kontroli społecznej, w skład której weszli Henryk Misztela, Jerzy Michajłowski, Kazimierz Siedlecki i Władysław Wrzeszcz wyrazili chęć opuszczenia budynku kina w zamian za przydzielenie im stosowanych lokali i opłacenie kosztów przeprowadzki. Wyprowadzenie dodatkowych lokatorów było koniecznością z uwagi na stan techniczny zawilgoconych murów, które wymagały ich odpowiedniego zabezpieczenia.

Inną kwestią, z którą musieli sobie poradzić samodzielnie pracownicy „Polonii” jeszcze wiosną 1945 roku była sprawa naprawy mostku wiodącego przez Strawkę do kina od strony Starego Miasta. A dlaczego samodzielnie? Bo w odpowiedzi na wystosowane w tej materii pismo 19 marca 1945 do Wydziału Technicznego Zarządu Miejskiego napisano im, iż „(…) zostaje takowy użytkowany wyłącznie przez Dyrekcję Kina”.

Projekt reklamy świetlnej kino Teatru Polonia.

Groźba wybuchu

Co może wydawać się zaskakującym, jak i wskazywać na zupełny brak zrozumienia kwestii bezpieczeństwa dla ówczesnych władz miejskich, które rzekomo tak dbały o bezpieczeństwo publiczne, było ulokowanie pod salą kina, na parterze budynku magazynów Centrali Chemicznej, w których składowano łatwopalne materiały, w tym między innymi butle z tlenem czy karbid. Biorąc pod uwagę fakt, jak często w owym czasie dochodziło do przepaleń taśm celuloidowych w projektorach doświetlanych lampami, zaistniała sytuacja tak naprawdę stwarzała nieustające ryzyko wybuchu w budynku, w którym na seansach bywało po 200 osób i który znajdował się w ścisłym centrum miasta. Niefrasobliwość czy głupota? Nie wszystko można wytłumaczyć brakami lokalowymi.

Nie tylko filmy

Na jakie filmy chadzali piotrkowianie do „Polonii”? Na różne. Na pełen metraż, animacje, jak i dokumenty. W repertuarze kina obok filmów przedwojennych, takich jak chociażby francuska „Marsylianka” (1938), nie brakowało obrazów najnowszych, w tym włoskiej „Droga nadziei” (1950), czechosłowackich – „Szewca Mateusza” (1951), „Wielkiej przygody”(1952), węgierskiego „Gdzieś w Europie” (1953) czy polskiego dokumentu o budowie jednej z kopalń węgla „Wesoła II” (1952) w reżyserii Witolda Lesiewicza.

Bez wątpienia dość niezwykłym wydarzeniem w dziejach tego piotrkowskiego przybytku X Muzy były rozegrane w jego głównej sali 8 marca 1953 roku finałowe mistrzostwa wojewódzki w boksie i towarzyskie zawody w piłkę nożną pomiędzy Klubem Sportowym „Filmowiec” Łódź a Towarzystwem Klubu Sportowego „Unia” Piotrków. Niestety do chwili oddania tekstu artykułu do publikacji jego autorce nie udało się odnaleźć wśród archiwaliów informacji na temat wyników osiągniętych tego dnia przez poszczególnych zawodników i kluby.

Kierownictwo kina

Wspominając dzieje kina „Polonia” warto jeszcze dodać kilka słów o jego pracownikach. Jak wspomniałam już wyżej pierwszym kierownikiem „Polonii” był Henryk Misztela. Na tym stanowisku zastąpił go w 1949 roku również wspomniany już kinooperator Józef Wójcik. Jego zastępcą został Antoni Pacala.

Polonia” vel „Hutnik”

Druga połowa lat 50. minionego stulecia przyniosła kinu nad Strawką zmianę nazwy. „Polonia” stała się „Hutnikiem”. Ale przez jeszcze niemal dekadę kino pod starą nazwą było obecne w przewodniku „Piotrków Trybunalski i okolice” autorstwa Lecha Welbela. Wydana w 1955 roku przez warszawską oficynę „Sport i Turystyka” publikacja aż do obchodów 700-lecia Piotrkowa pozostawała jedynym oficjalnym przewodnikiem po mieście. Tym samym to jedno z nielicznych opracowań dotyczących dziejów miasta, w którym natkniemy się na tę nazwę kina, którego historia jako przybytku X Muzy w tym miejscu Piotrkowa sięga jeszcze czasów pierwszych kinematografów.

Tekst: Agnieszka Szóstek

Foto: zasoby Archiwum Państwowego w Piotrkowie Trybunalskim, archiwum prywatne autorki

Podpisy pod zdjęciami:

  1. Widok na budynek dawnego kina Polonia tuż przed jego rozbiórką w pierwszej połowie lat 80.
  2. Budynek późniejszego kina Polonia w okresie międzywojennym.
  3. Widok na reklamę świetlną Kina Teatru Polonia, zamontowaną na dachu kamienicy przy pl. Kościuszki 6.
  4. Projekt reklamy świetlnej kino Teatru Polonia.
  5. Jedno z pism wystosowanych przez Henryka Misztelę w imieniu kina Polonia do władz Piotrkowa.

Materiały:

  1. Akta Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Piotrkowie Trybunalskim, Archiwum Państwowe w Piotrkowie Trybunalskim
  2. Akta Miejskiej Rady Narodowej i Zarządu Miejskiego w Piotrkowie Trybunalskim, Archiwum Państwowe w Piotrkowie Trybunalskim
  3. Agnieszka Warchulińska „Sekrety Piotrkowa”, Księży Młyn Dom Wydawniczy, Łódź 2015
  4. „Gazeta Ziemi Piotrkowskiej” 1958-1978
4.8 4 votes
Oceń temat artykułu
reklama
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Back to top button
0
Would love your thoughts, please comment.x

Ej! Odblokuj nas :)

Wykryliśmy, że używasz wtyczki typu AdBlock i blokujesz nasze reklamy. Prosimy, odblokuj nas!