Zaledwie po dwóch posiedzeniach zakończył się proces znanego dziennikarza który ponad półtora roku temu pod wpływem alkoholu spowodował kolizję na przebudowywanym odcinku autostrady A1. Kamila Durczoka nie było dziś w sądzie.
Śledztwo w sprawie Kamila Durczoka trwało ponad rok. W tym czasie przesłuchano kilku świadków i zgromadzono opinie biegłych z zakresu transportu i bezpieczeństwa ruchu drogowego. Dziś, po dwóch posiedzeniach sędzia zakończyła przewód sądowy.
W mowie końcowej obrońca Durczoka mec. Łukasz Isenko podważał opierając się opinią biegłych zarzut prokuratury dotyczący zagrożenia powstania katastrofy w ruchu lądowym. – Katastrofa, jak sama nazwa wskazuje, to jest coś więcej niż zagrożenie wypadkiem. Myślę, że wszyscy na tej sali jesteśmy sobie w stanie wyobrazić to, że katastrofa to coś więcej. To jakieś zdarzenie, których rozmiary wykraczają poza zdarzenia drogowe związane np. z kolizją dwóch pojazdów – mówił obrońca dziennikarza. Mecenas Isenko nie podważał natomiast tego, że jego klient poruszał się w stanie nietrzeźwości. Wnosił o karę wolnościową, w postaci ograniczenia wolności, prac społecznych lub jej warunkowe zawieszenie.
Z kolei prokurator Anna Mosur wniosła o uznanie Durczoka winnym i zażądała 2,5 roku pozbawienia wolności, 7 lat zakazu prowadzenia pojazdów i przekazaniu 50 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Wyrok w tej sprawie ma być ogłoszony 30 marca.
Polecamy