To był największy i najcenniejszy księgozbiór, jaki istniał w Piotrkowie przez kilka wieków. Liczył ponad 2 tysiące dzieł z różnych epok i dziedzin, oprawionych w skórę, bogato zdobionych. Złożyły się na niego darowizny testamentowe od najznakomitszych polskich rodów szlacheckich. Do dzisiaj ocalała zaledwie jedna księga…
Pozostałe po piotrkowskich Dominikanach zabudowania nie jedno widziały i nadal kryją w sobie wiele tajemnic. Wiele też straciły… Jedną z największych i niepowetowanych strat, jaką poniósł piotrkowski klasztor Dominikanów, a co za tym idzie także i sam Piotrków, była grabież i rozproszenie klasztornej biblioteki. Z liczącego kilka tysięcy zabytkowych tomów księgozbioru – po raz pierwszy skatalogowanego w 1602 roku i już wówczas zawierającego ponad 2 tys. dzieł – do dzisiaj przetrwała zaledwie jedna księga… Możemy sobie tylko wyobrazić jak mogła wyglądać. Prawdopodobnie mogła przypominać wnętrza biblioteki Paulinów na Jasnej Górze.
Nie tylko zbiory darczyńców
Na gromadzony latami zbiór składały się zarówno klasztorna kronika, najstarsza w Piotrkowie, jak i bogate zapisy darczyńców, w tym biblioteka Aleksandra Piaseczyńskiego, wojewody kijowskiego, podarowana piotrkowskiej rezydencji dominikańskiej testamentowym zapisem z 1646 roku. Co istotne w 1633 roku, decyzją Sejmu, do klasztoru Dominikanów przeniesiono z kościoła farnego akta Trybunału Koronnego – w 1792 roku ich łączna liczba sięgnęła 1438 opasłych tomów. Byli więc piotrkowscy Dominikanie nie tylko strażnikami największego i wyjątkowo cennego księgozbioru istniejącego w tej części ziem polskich, ale również archiwistami najwyższego sądu apelacyjnego Korony Królestwa Polskiego I Rzeczpospolitej. Początek XIX stulecia był początkiem końca dominikańskiej książnicy. Jednym z pierwszych, który przetrzebił ów księgozbiór był leksykograf Samuel Bogumił Linde. W 1819 roku na polecenie ówczesnej Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia zabrał część cennych tomów z Piotrkowa, by uzupełnić nimi zasób Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 30. decreta i acta Trybunału Koronnego wywieziono do Warszawy, gdzie trafiły do Archiwum Głównego Królestwa Polskiego (obecnie znane jako Archiwum Główne Akt Dawnych). Trzy dekady później po dominikańskiej bibliotece zostało już tylko wspomnienie. Na skutek carskich represji po powstaniu styczniowym w 1864 roku klasztor zlikwidowano, kościół, jak i przyległe doń zakonne zabudowania zamknięto. W krótkim czasie cały dominikański kompleks padł ofiarą grabieży i dewastacji. To, czego z pozostałości księgozbioru nie zrabowali szabrownicy ostatecznie w 1869 roku przekazano kapitule diecezjalnej we Włocławku…
Powstanie Warszawskie
Należy jeszcze dodać, że wspomniane zasoby Trybunału Koronnego niestety również nie dotrwały do naszych czasów. W 1944 roku spłonęły podczas Powstania Warszawskiego, gdy 2 września Niemcy podpalili siedzibę Archiwum Głównego Akt Dawnych przy ulicy Długiej 24.
Zabudowania, których już nie ma
Pisząc o Dominikanach warto jeszcze wspomnieć, że ich piotrkowska siedziba to nie tylko architektura, która przetrwała do czasów nam współczesnych. Na ten dawny kompleks zakonny składało się znacznie więcej zabudowań. To, co możemy dzisiaj oglądać stanowi zaledwie namiastkę tego, czym dysponowali ojcowie piotrkowskiego Zakonu Kaznodziejskiego. Oprócz świątyni pod wezwaniem św. Jacka i Doroty wznieśli oni także kilka budynków, które tworzyły skrzydła: zachodnie, północne i wschodnie. Poświęcając uwagę tym dawnym obiektom należy zwrócić uwagę na fakt, że przez znaczną część istnienia w Piotrkowie zakonu dominikańskiego ich siedziba uchodziła za najdalej wysuniętą na północ miasta zwartą zabudowę. Według znawców historii trybunalskiego grodu i jego lokacji oraz urbanistyki, w tym Kazimierza Głowackiego, do końca XIV wieku dominikański klasztor funkcjonował na tak zwanych terenach przedmurza, a więc poza pierwotnym układem Piotrkowa. W jego organizm został włączony wraz z rozbudową i modernizacją piotrkowskich umocnień po wielkim pożarze miasta z 1398 roku, co z kolei jest przypisywane fundacji królowej Jadwigi. Wówczas obok konwentu stanęła jedna z bram miejskich – Brama Północna. Sam klasztor otoczony został łukiem przez fortyfikacje od strony zachodniej i północnej oraz otrzymał na początku XVI wieku własne przez nie przejście, zwane furtą Dominikańską.
Koncepcję zabudowy dominikańskiego konwentu najlepiej obrazuje jeden z najstarszych kartograficznych obrazów Piotrkowa, czyli plan miasta wykonany przez architekta Komisji Skarbu Koronnego Dominika Merliniego w 1786 roku, powszechnie zwany planem Merliniego. To na nim widać zamknięty czworobok klasztoru z zadrzewionym wirydarzem.
Po trzecim rozbiorze Polski w latach 1795-1814 klasztorne budynki zostały zajęte na wojskowy szpital i stajnie. Jak napisał ks. Leszek Druch w opracowaniu z 1999 roku pod tytułem „Kościół św. Jacka i św. Doroty w Piotrkowie Trybunalskim”: „Rezydowały tu oddziały pruskie, francuskie, polskie i rosyjskie. Brakowało tylko miejsca dla zakonników (…). Doprowadziło to klasztor do całkowitej ruiny. W 1820 roku rozebrano część zniszczonych dominikańskich zabudowań klasztornych. Całkowicie usunięto wtedy dwa skrzydła klasztorne – północne i wschodnie, zniszczone dodatkowo od czasu wielkiego pożaru miasta w 1786 roku.”
Ocalałe zabudowania to dawne skrzydło północne, dwukondygnacyjne, podpiwniczone, wzniesione na rzucie prostokąta i podparte w części parterowej szkarpami. Od lat stanowi część jednej z miejskich szkół. Obecnie jest to Szkoła Podstawowa nr 10, wcześniej zaś funkcjonowała w jego murach Szkoła Ćwiczeń, następnie Szkoła Podstawowa nr 9 i IV Liceum Ogólnokształcące. Innym stojącym do chwili obecnej obiektem dawnego konwentu jest przyległa do kościoła od strony północnej ww. Kaplica Matki Boskiej Różańcowej oraz wtopiony w bryłę świątyni od strony północno-wschodniej budynek parafialny. Wybudowany na rzucie czworoboku, dwukondygnacyjny i podpiwniczony, nakryty dachem pulpitowym, przylega do prezbiterium, nawy północnej i kaplicy. Jego wnętrze skrywa na parterze pierwotne sklepienia krzyżowe, zakrystię, tzw. ciemną kaplicę (nosząca swego czasu miano kaplicy Pana Jezusa) z charakterystycznym oknem w kształcie krzyża i krużganki, zaś na piętrze dawne mieszkanie proboszcza. Ciekawym pod względem architektonicznym i wizualnym (od wewnątrz) elementem tej części danego kompleksu dominikańskiego jest studzienka komunikacyjna łącząca budynek parafialny z wejściem na kościelny strych. Jej fragment widoczny jest od strony kościelnego dziedzińca. Mieści się pomiędzy dachami budynku i świątyni. Wewnątrz nieotynkowana przypomina wyglądem poszczerbioną zębem czasu warowaną wieżę.
Warto jeszcze wspomnieć, że przez ponad cztery wieki istnienia jednym z najbardziej palących problemów piotrkowskiego klasztoru Dominikanów była niewielka liczba zakonników. Trudno uwierzyć, ale u schyłku XV stulecia ich liczba nie przekraczała 12. Nieco lepiej było na początku XVII wieku – wówczas mury zgromadzenia zamieszkiwało 24 zakonników. W 1619 roku konwent w Piotrkowie uzyskał prawo do prowadzenia nowicjatu, co pozwalało braciom zakonnym przyjmować rocznie w swoje szeregi 3 nowicjuszy. Ostatecznie jednak ze stulecia na stulecia liczba Dominikanów w Piotrkowie malała. I tak w 1773 roku było ich tylko 11, zaś w 1815 zaledwie 4. Ostatnim mieszkańcem dominikańskiej siedziby był ks. Henryk Stronczyński. Piotrkowski Zakon Kaznodziejów przestał istnieć w 1864 roku. Klasztor zamknięto i rozwiązano po powstaniu styczniowym. Stało się tak na skutek carskich represji, które dosięgły zakonników za pomoc okazaną powstańcom.
Tekst i foto: Agnieszka Szóstek
Źródła:
1. A. Warchulińska „Kościół pw. św. Jacka i św. Doroty”, Piotrków Trybunalski 2020
Podpisy pod zdjęcia:
1. Piotrkowska biblioteka Dominikanów – czy mogła przypominać wnętrze biblioteki Paulinów na Jasnej Górze?
2. Wnętrze klasztornego korytarza – czy tędy wiodła droga do dominikańskiego cennego księgozbioru?
Polecamy