Niedziela nie minęła spokojnie piotrkowskim strażnikom leśnym. Tuż po godzinie 17.00 otrzymali informację o zaginięciu na terenach leśnych mężczyzny. Wcześniej trwały już poszukiwania 79-letniej kobiety, która wyszła na grzyby.
Z informacji, jaką otrzymała Straż Leśna o zaginionym mężczyźnie, wynikało, że „ktoś” dodzwonił się do Państwowej Straży Pożarnej i powiedział że „zgubił się w lesie”. Telefon następnie się wyłączył i nie było z nim kontaktu. Sprawę przekazano policji, a ta szybko ustaliła miejsce ostatniego logowania się telefonu. Równocześnie zawiadomiono Straż Leśną. Przy bardzo złych warunkach atmosferycznych dwa samochody policji i jeden straży leśnej rozpoczęły penetrację terenu. Strażnicy i policjanci, używając reflektorów i kamery termowizyjnej w strugach deszczu i zupełnych ciemnościach, próbowali wpaść na jakikolwiek ślad zaginionego. W tym czasie w Komendzie Miejskiej Policji w Piotrkowie ustalano właściciela numeru telefonu, z którego wzywano pomocy. Czas mijał. Około godziny 21.00 ustalono kim jest i gdzie mieszka właściciel komórki. Okazał nim się 30-letni mieszkaniec Łęk Szlacheckich. W miejscu zamieszkania zaginionego nie było oznak, że jest „ktoś” w domu. Rozpytywania sąsiadów rzuciły inne światło na sytuację. Jeden z sąsiadów mówił, że niedawno widział „zaginionego” w domu. I tak też było. Mężczyzna spał sobie spokojnie w swoim łóżku upojony alkoholem.
Na szczęście zaginiona kobieta, po sześciu godzinach poszukiwań, została odnaleziona. Po rutynowych badaniach w szpitalu policjanci odwieźli ją do domu – poinformowała na swoim FB Straż Leśna.
Polecamy