Do zdarzenia doszło w poniedziałek wczesnym wieczorem. – Siedziałam w fotelu, oglądałam telewizję i usłyszałam, że na podwórku coś runęło. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że nie ma kawałka ściany – mówi roztrzęsiona mieszkanka kamienicy na Starówce.
– „Młode stare miasto”, chwali się pan prezydent, a my musimy mieszkać w takich warunkach! Remontują tylko fasady i to wszystko. Nasza kamienica jest prywatna, ale mieszkań komunalnych dla nas nie ma – denerwuje się mieszkanka feralnego domu i dodaje: – Na szczęście na podwórku nikogo nie było. Sąsiadka ma dwoje małych dzieci, tyle co przestały się bawić! Jakby taki kawałek uderzył któreś w głowę, to mógłby nawet zabić! – mówi nasza rozmówczyni i jednym tchem wymienia mankamenty budynku. – Dobrze, że po jednej stronie są Zabytki (delegatura Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków – przyp. red.), a z drugiej strony ściana, to jakoś się trzymamy, ale my tu wszyscy obawiamy się o swoje zdrowie i życie – mówi kobieta.
Jak mówi kolejna kobieta – właściciel kamienicy pojawia się tylko raz w miesiącu, żeby zebrać opłaty za czynsz. Ostatnio był tu kilka dni temu. Mieliśmy obiecany remont kamienicy, ale na obietnicach się skończyło. A czego nam tu nie opowiadał! Miały być marmurowe podłogi, a prawda jest taka, że balkon grozi zawaleniem, sąsiadka ma pękniętą ścianę w łazience, po schodach lepiej nie chodzić… – dodaje mieszkanka kamienicy.
Na miejscu pojawiła się piotrkowska straż pożarna, a także policja.
Polecamy