Kilka dni temu, na antenie radia TOK FM, dziennikarz grzmiał: „W ostatniej dekadzie liczba przypadków zachorowania na kiłę, w przeliczeniu na 100 tys. osób, wzrosła blisko dwukrotnie: z 2,5 w 2000 r. do 4,17 informuje Państwowy Zakład Higieny. W 2016 roku mieliśmy aż 1593 przypadki kiły”. Sprawdzamy jak na tle kraju wypada miasto i powiat piotrkowski.
Okazuje się, że w naszym mieście i regionie także wzrasta liczba zachorowań na kiłę. Na szczęście jednak, nie liczy się ich w tysiącach, ale w sztukach. – W roku 2015 zarejestrowano 5 przypadków zachorowań na kiłę, w roku 2016 – 4 przypadki, a w 2017 roku zarejestrowano już 6 przypadków: 2 przypadki w mieście kiły wczesnej, 4 przypadki w powiecie. W 2018 r. nie zarejestrowano jeszcze żadnych zachorowań na kiłę. Liczba zachorowań w ostatnich latach nie zmieniła się znacząco, ale nie wolno zapominać o problemie i profilaktyce – poinformowała portal Piotrkowski24.pl Wiesława Kozińska z piotrkowskiego sanepidu.
Jak to możliwe, że choroba, którą dawno powinniśmy mieć pod kontrolą, wraca? Na antenie radiowej, prof. Ewa Trznadel-Grodzka z łódzkiego szpitala im Wł. Biegańskiego mówiła: „Przyczyny są złożone. W 1998 roku rozpoczął się demontaż poradni skórno-wenerologicznych. Działały całą dobę, były bezpłatne. Pacjent ma teraz trudniejszy dostęp do lekarza. W Polsce nie są spełniane europejskie zalecenia diagnostyczne i lecznicze dotyczące kiły”. Pani profesor dodaje, że brakuje też podstawowego leku do nowoczesnego, bezpiecznego i skutecznego leczenia kiły, czyli penicyliny prokainowej.
Polecamy