Dla jednych to żeliwne studzienki podwórzowe, dla drugich ścienne zdroje wodne, a dla innych jeszcze relikty dawnej małej architektury użytkowej. W Piotrkowie do dzisiejszych czasów przetrwało ich niewiele. Wszystkie można zliczyć na palcach obu rąk. Ich stan jest różny. Żadna jednak nie dostarczy nam już wody. Część z nich jest pamiątką po czasach, gdy Piotrków nie posiadał jeszcze ogólnomiejskiego systemu wodno-kanalizacyjnego.
Jeszcze sto lat temu były stałym elementem podwórkowych krajobrazów piotrkowskich kamienic czynszowych czy obiektów użyteczności publicznej. Do dziś zachowały się w niewielkiej ilości – wszystkie można zliczyć na palcach obu rąk, a te odrestaurowane na palcach jednej dłoni. Po kilku pozostały tylko puste półokrągłe nisze, jak chociażby ta w podwórzu kamienicy przy alei 3 Maja 23. O czym mowa? O żeliwnych studzienkach podwórzowych zwanych też ściennymi zdrojami wodnymi. W Piotrkowie kompletnie nie przyjęły się znane z Warszawy czy Łodzi, projektowane na indywidualne zamówienie, studzienki obudowane ceramiką bądź kamieniem. Ale po kolei…
Mniej niż dziesięć?
Gdzie je można odnaleźć na mapie współczesnego Piotrkowa? Odrestaurowane, oddające ducha epoki, w której powstały, z wyraźnymi do obejrzenia detalami, znajdują się w czterech miejscach – w trzech ogólnodostępnych i na prywatnej posesji. Pierwsze z trzech wymienionych można zobaczyć na peronie dworca kolejowego oraz w podwórzu kamienicy przy placu Czarnieckiego 8 i w podwórzu kamienicy przy ulicy Krakowskie Przedmieście 1, czwarta zlokalizowana jest przy ulicy Zamkowej 8. Pozostałe – w stanie nieco lepszym i gorszym – zachowały się w ścianach budynków przy alei 3 Maja 11, Słowackiego 3, 18 oraz Wojska Polskiego 39.
Stolica najbogatszej guberni bez kanalizacji
Pierwsze żeliwne studzienki podwórzowe zaczęto montować w Piotrkowie pod koniec XIX wieku. Warto zaznaczyć, że ówczesny Piotrków, choć był stolicą jednej z najbogatszych i najlepiej rozwiniętych guberni na ziemiach polskich to jednak nie posiadał własnego, ogólnomiejskiego, jednolitego systemu wodociągowego i kanalizacyjnego. Owszem właściciele co bogatszych kamienic – zlokalizowanych głównie przy obecnej alei 3 Maja (w czasach gubernialnych aleja Aleksandryjska, zwana też Szkolną), czy ulic Dąbrowskiego (podczas zaborów Bankowa) oraz Sieradzkiej – sfinansowali budowę niewielkich odcinków wodociągów na potrzeby swoich posesji, jednak pozostali mieszkańcy miasta skazani byli na czerpanie wody z miejskich studni i korzystanie z przecinających ulice rynsztoków lub kloacznych dołów. Jak podaje Kazimierz Głowacki w swojej „Urbanistyce Piotrkowa” o jednolity system wodociągowo-kanalizacyjny miasto zaczęło upominać się w drugiej połowie lat 90. XIX wieku. Powodów było kilka. Między innymi ogólny stan sanitarny miasta, w tym co rusz wybuchające epidemie i choroby, powszechny fetor unoszący się z rynsztoków oraz trapiące Piotrków pożary. To właśnie trudność w pozyskaniu wody do gaszenia ognia była przyczyną szybkiego rozprzestrzeniania się niszczycielskiego żywiołu wśród zabudowy, a co za tym idzie powiększała także straty. Na przeszkodzie realizacji inwestycji (powstał nawet projekt przygotowany przez inż. Kotarskiego) stanęły oczywiście fundusze, a właściwie ich brak. Do sprawy powrócono w 1912 roku – wówczas także się okazało, że miejski budżet bez wsparcia z zewnątrz nie udźwignie tak drogiego przedsięwzięcia. Na carskie ruble raczej nie było co liczyć. Ostatecznie to, czego nie dało się zbudować w okresie gubernialnym zrealizowano już w II RP z pożyczki ulenowskiej w drugiej połowie lat 20. poprzedniego wieku. I tak w 1929 roku 243 budynki mogły pochwalić się podłączeniem do miejskich wodociągów, a 228 podłączeniem do systemu kanalizacyjnego. Co ciekawe zanim to nastąpiło część właścicieli posesji z ułatwieniem dostępu do wody radziła sobie w taki sposób, że na strychach kamienic montowała dość sporych rozmiarów zbiorniki wodne. Wpompowywaną do nich wodę rozprowadzono następnie rurami do poszczególnych mieszkań w kamienicach. Taki zbiornik zachował się między innymi w kamienicy przy ulicy Wojska Polskiego 41/43, należącej do właścicieli Browaru Franciszka Braulińskiego (dawniej Spanów). Wracając jednak do żeliwnych studzienek podwórzowych to woda z nich pobierana służyła nie tylko do domowego użytku mieszkańcom czy utrzymania czystości obejścia, ale również pojoną nią konie czy gaszono ewentualne pożary. Studzienki lokowano głównie w ścianie jednej z oficyn, a jeśli kamienica nie posiadała takowych to na tyłach budynku (stąd określenie studnie i zdroje podwórzowe), zwykle jak najbliżej wyjść-klatek kuchennych, tak by służba miała do nich jak najszybszy i najłatwiejszy dostęp.
Małpki, lew i muszle
Jeśli chodzi o wygląd to patrząc na te, które się zachowały do dziś możemy rzec, że były to głównie gotowe obudowy w postaci odlewów żeliwnych o zbliżonych wymiarach, formie i ornamentyce. Ta ostatnia nawiązywała do motywów neorenesansowych i secesyjnych. Stąd na płytach studzienek, określanych często w katalogach sprzedażowych mianem płyt zdrojowych, elementy w postaci muszli, roślin czy zwierząt. Wśród piotrkowskich żeliwnych studzienek podwórzowych dominowały te w formie półokrągłej niszy, których wysokość obudowy sięgała około 1 m i była ujęta w arkadę. Ich okrągłe zwieńczenie były udekorowane ornamentem roślinnym, a wspierające je dwa pilastry przypominały wyglądem kolumny korynckie, na szczycie których usadowione były rzeźby w postaci ludzkich lub małpich główek. U wylotu rurki doprowadzającej wodę znajdowała się maska przedstawiająca lwią lub ludzką głowę. Dół stanowił otwór przesłonięty kratą lub mała rynna – to tu wylewano niewykorzystaną lub brudną wodę, która następnie spływała do kanalizacji lub była odprowadzona wspomnianą rynną do pobliskiego rynsztoka.
Z Łodzi, Warszawy i Skarżyska Kamiennej
Skąd przywożono do Piotrkowa gotowe płyty zdrojowe? Oferowały je fabryki i odlewnie żelaza z terenu całego zaboru rosyjskiego. Piotrkowscy właściciele kamienic podobnie, jak odbojnice do bram, studzienki zamawiali głównie w mieszczących się w Łodzi Odlewni Żelaza i Fabryki Maszyn S. Weigta i Spółki, w Fabryce Maszyn i Odlewni Żelaza Otto Goldammera, w firmie Bauma & Koppelmana, w Widzewskiej Manufakturze oraz w Zakładach Mechanicznych i Fabryki Tlenu Franza Wagnera. Piotrkowianie korzystali również z oferty Odlewni Żelaza J. Witwickiego w Skarżysku Kamiennej oraz warszawskich odlewni H. Krafta i S. Mizerskiego i wytwórni Adolfa Troetzera. Z tej ostatniej pochodziły również pompy studzienne dające 200 wiader wody na godzinę, model „Je”, zakupione przez miasto w 1898 roku.
Może Ty drogi czytelniku, po lekturze naszego artykułu, spacerując po mieście odnajdziesz jeszcze inne żeliwne studzienki podwórzowe na terenie Piotrkowa, o których nie wspomnieliśmy? Zapraszamy do poszukiwań i dobrej zabawy.
Tekst: Agnieszka Szóstek
Foto: Agnieszka Szóstek, Radomir Illinicz, Archiwum Państwowe w Piotrkowie Trybunalskim, zbiory prywatne autorki
Materiały:
- Kazimierz Głowacki „Urbanistyka Piotrkowa”, Piotrków – Kielce 1984
- Agnieszka Warchulińska „Piotrków Trybunalski między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939”, Łódź 2012
- Agnieszka Warchulińska „Sekrety Piotrkowa”, Łódź 2015
- Kronika Piotrkowska 1910-1914
- Tydzień 1878-1906
Polecamy