– Dość! miarka się przebrała! Jak długo mamy być stratni? Wyprodukowanie kilograma wieprzowiny to koszt ponad 5 złotych, a ceny w skupie zaczynają się od 3,5 do 4,1 złotego. Nie możemy ciągle dokładać do interesu! – skarżą się protestujący rolnicy. Cierpliwość producentów żywca się kończy, dlatego w piątek postanowili wyjść na ulice. Ponad 70 rolników z całego powiatu około południa zablokuje DK12 w Przygłowie.
Kilka minut po godzinie 11.00 rolnicy zablokowali drogę pomiędzy Piotrkowem a Sulejowem. – Jesteśmy bezsilni i zdeterminowani. Protestujemy, bo chcemy by wreszcie rząd zwrócił uwagę na nasze problemy. Problem z cenami był zawsze, ale teraz dochodzi kłopot ze zbytem towaru. Polskę zalewa bardzo tania mrożona wieprzowina z Belgii, Holandii, Danii z Niemiec. W dużych supermarketach mało co jest naszego mięsa. Przeważnie wszystko jest z zagranicy – mówią w rozmowie z nami Adam Kaniowski i Tomasz Wachulec, reprezentujący spółki producentów żywca.
Nasuwa się zatem pytanie: skoro w naszym kraju produkuje się tak dużo wieprzowiny, to po co ją sprowadzać? – Zagraniczne sieci handlowe robią coś, czego Polacy robić nie potrafią, czyli wspierają swój przemysł. Właściciel francuskiej sieci sklepów mięso kupi od Francuza, a nie od Polaka. Oni po prostu wspierają swoich rolników. Pewnie mają od tamtych rządów jakieś naciski by wspierać swój biznes i kupować od rodzimych dostawców, a nie od nas – mówi Tomasz Wachulec.
– Wyprodukowanie wieprzowiny w Polsce to koszt ponad 5 złotych. Skup rozpoczyna się od 3,5 złotego, do maksymalnie 4,1 złotego za towar doskonałej jakości. Ceny zawsze były niskie, ale teraz doszedł problem ze zbytem. Tucznik jest przetrzymywany, bo odbiorcy przekładają czas odbioru. Rośnie coraz większy, a potem trzeba go sprzedać za bezcen – dodaje Adam Kaniowski.
– Jeśli chodzi o dzisiejszy protest, nie chcemy nikomu utrudniać życia, a tylko zwrócić uwagę na nasz problem. Wierzymy, że rządzący nam pomogą. Jeśli nasze gospodarstwa padną, ucierpią także dostawcy pasz, firmy transportowe oraz wiele innych – mówią rolnicy.
Co o proteście mówią kierowcy? – Z jednej strony ich popieram, ale z drugiej to mnie „nerwa” bierze, bo gdyby już teraz wyszli na ulicę, to zamiast jechać, musiałbym stać, a też mam termin dostawy. Jak się spóźnię, to będą kary – mówił jeszcze przed protestem pan Krzysztof, kierowca tira. – Niech protestują, ale nie moim kosztem, ja zawsze staram się kupować mięso i wędliny ze sprawdzonego miejsca – dodaje pani Iza.
Polecamy