Mieszkańcy miejscowości Krosno i Marianek w gminie Gorzkowice protestują przeciwko budowie w ich miejscowościach farmy fotowoltaicznej wraz z infrastrukturą techniczną. Inwestycja zaplanowana jest łącznie na kilkunastu działkach, ma mieć powierzchnię 112 hektarów, a jej moc wytworzenia prądu miałaby wynieść 150 MW. Inwestor przewiduje instalację nawet 375 tysięcy solarów. We wtorek (19.12) odbyła się rozprawa administracyjna, w tej sprawie.
Spotkanie chwilami było niezwykle emocjonujące. Mieszkańcy już na wstępie zapowiedzieli, że nie zgadzają się na przeprowadzenie inwestycji. Zapowiedzieli długotrwałe protesty i odwołania od decyzji dla nich negatywnych. – Pójdziemy choćby do Strasbourga, a nie pozwolimy na tę inwestycję – pokrzykiwali mieszkańcy. – Wyprowadziłam się z domku szeregowego na wieś. Wolę wąchać gnojówkę wywożoną, niż słuchać inwerterów i patrzeć na panele. I zapowiadam panu, że będziemy walczyć wszyscy o to, żeby ta inwestycja nie powstała w ogóle i jesteśmy tutaj razem, przeciwko wam – podkreślała jedna z mieszkanek gminy Gorzkowice. – Lepiej nam jest wyjść, patrzeć na piękne łany zboża, niż na takie żelastwo przed domem! – dodała druga. – Powinni panu zacząć: wpływy z podatków: tyle i tyle, będzie tańszy prąd? – nie, to co nas ta inwestycja interesuje! – mówi uczestniczka spotkanie.
Jakub Zarazik – przedstawiciel inwestora deklarował podczas spotkania z mieszkańcami, że firma może zrezygnować z najbardziej spornych terenów przeznaczonych pod inwestycję. – Ideą było to, żeby pokazać, że po drugiej stronie stoi fizycznie człowiek i fizycznie ludzie, z którymi można rozmawiać, z którymi można się kolokwialnie mówiąc, dogadać. Wykonać do tego trzeba odrobinę dobrej woli. Oczywiście, że jesteśmy w stanie zmniejszyć tę instalację, odpuścić część terenów. Jesteśmy otwarci na taką rozmowę i chętnie ją podejmiemy. Jeżeli jednak tej dobrej woli nie będzie, to będzie „zero” albo „jeden”, czyli albo nasz sukces i „państwa porażka” albo odwrotnie. I zawsze ktoś jest niezadowolony – podkreślił Jakuba Zarazik.
Alojzy Włodarczyk, wójt gminy Gorzkowice przyznaje, że to jedna z najbardziej trudnych spraw jakie w ostatnim czasie przyszło w urzędzie prowadzić. Zapowiedział także, że urząd zawsze będzie stał po stronie obywateli, jednak wszelkie decyzje wydawane będą z zachowaniem prawa i procedur. – To rzeczywiście bardzo duży problem. Widzimy, że jest jednoznaczna opinia mieszkańców sprzeciwiających się kategorycznie tej inwestycji, ale trzeba też tutaj zauważyć, że inwestor dopuszcza zarówno zmniejszenie zakresu tej inwestycji, jak i możliwość wykonania jej w innym terenie, na innych działkach – mówił Alojzy Włodarczyk.
Łączny czas budowy inwestycji wyniesie ok. 12 miesięcy. Okres eksploatacji szacuje się na około 30 lat.
Polecamy