Zaledwie kilka dni temu minął rok od drugiej tury wyborów na stanowisko prezydenta miasta. Po wielu latach rządów Krzysztofa Chojniaka, funkcję Prezydenta Piotrkowa Trybunalskiego objął Juliusz Wiernicki. W niecały rok od objęcia stanowiska, mówi się o ogłoszeniu referendum. Jakie zdanie w tej sprawie ma prezydent miasta? Jak podsumowuje pierwszy rok swoich rządów? Co udało się w tym czasie zrobić w mieście, a na co musimy zaczekać? Zapraszamy do wysłuchania wywiadu z Juliuszem Wiernickim.
Dokładnie 6 maja minie rok od zaprzysiężenia Pana na urząd Prezydenta Miasta. Pamięta Pan co miał w głowie, po pierwszej turze wyborów prezydenckich?
Po pierwszej turze wyborów prezydenckich oczywiście chwilowa radość, ale też poczucie takiej odpowiedzialności i obowiązku, co zrobimy już następnego dnia będąc w kampanii wyborczej przed drugą turą.
Wszystkie ręce na pokład i cały komitet musiał pracować, nie na cały komitet jak do tej pory, tylko na tego jednego?
W ten wieczór wyborczy pierwszej tury to większość komitetu jednak świętowała, natomiast na następny dzień… no tak, wiele osób stanęło na wysokości zadania i mam z nimi kontakt do dzisiaj. Rzeczywiście, wiele osób bardzo angażowało się pomagało w kampanii.
Potem przyszła druga tura wyborów i wieczór wyborczy w biurze przy Słowackiego, w którym drzwi się chwilami nie zamykały, ale nie tylko w ten wieczór wyborczy, ale przez cały czas, kiedy biuro funkcjonowało. Pamiętam jak tego pamiętnego wieczora, ludzie wyszli na ulicę, przejeżdżające samochody trąbiły, był bęben od kibiców piłki ręcznej. No, to była spontaniczna euforia, której miasto dawno nie widziało…
Tak, nawet tacy najbardziej, już nie będę wymieniał nazwisk, ale tacy najbardziej doświadczeni politycy, którzy działają w Piotrkowie i w okolicy, mówili, że takiej euforii w Piotrkowie nie pamiętają. Więc to rzeczywiście było bardzo duże, bardzo miłe i pozytywne zaskoczenie. Natomiast mi, wtedy też wiem, że kolokwialnie mówiąc impreza trwała w najlepsze, natomiast wtedy też ten ciężar odpowiedzialności we mnie się tylko i wyłącznie nasilał i już wtedy wiedziałem, że będziemy mieli dużo pracy do wykonania.
No ale właśnie, kiedy był ten dzień, kiedy Pan przyjął do wiadomości w stu procentach, że został prezydentem? Czy właśnie podczas wyborów drugiej tury, czy może właśnie tego 6 maja, do którego chciałem nawiązać, no bo to wtedy oficjalnie został Pan prezydentem, złożył ślubowanie przed Radą Miasta.
Nie no, jakby to doszło do mnie od razu. To doszło do mnie od razu po wynikach wyborów, właśnie wieczór wyborczy. Dlatego też mówię, że od razu ten ciężar odpowiedzialności i taka motywacja do pracy dla nas, dla miasta, spoczęła na mnie od razu. A 6 maja, to oczywiście był taki symboliczny, bardzo miły, ale symboliczny gest przekazania stanowiska prezydenta w Piotrkowie.
Wtedy też poznaliśmy nazwiska dwóch zastępców: Krystyna Czechowska i Piotr Kulbat. Z tych dwóch nazwisk, tylko jedno zostało. Co się stało, że uznał Pan, że nie jest Panu po drodze z Krystyną Czechowską? Ci, którzy obserwowali kampanię z bliska, albo nawet z bardzo bliska, mieli wrażenie, że tworzycie naprawdę dobry zespół.
Rzeczywiście tak było. Ja bardzo szanuję Panią Krystynę za ogromne doświadczenie i wiedzę. Natomiast gdzieś w międzyczasie, już w praktyce okazało się, że te wizje rozwoju miasta nam się delikatnie rozjeżdżają. To już ten temat był poruszany w mediach, zarówno przeze mnie, jak i Panią Czechowską. No i niestety skończyło się to tak, jak się skończyło. A może właśnie „stety”, bo każdy może rozwijać się zawodowo w innych aspektach. Po prostu – działamy dalej.
Ale macie kontakt ze sobą? Czy te drogi zawodowe jednak się rozeszły na dobre?
Niestety ten kontakt jest jakiś bardzo ograniczony. Chyba po prostu nie mamy okazji się spotkać zawodowo.
Pierwsze dni jako Prezydent Miasta, to pamiętam, czasem wychodził Pan do domu późną nocą. Nauczył się już Pan pracować do 15.30?
Nie pierwsze dni i nawet nie pierwsze miesiące, tylko dużo dłużej, to potrafiliśmy rzeczywiście wychodzić z urzędu późną, późną nocą. Czy nauczyłem się pracować do 15.30? Nie. To jest nienormowany czas pracy. Natomiast powoli zaczynam łapać ten balans, bo jednak każdy musi znaleźć chwilę dla siebie i każdy musi znaleźć chwilę na taki reset i emocjonalny i umysłowy.
Objął Pan stanowisko prezydenta po Krzysztofie Chojniaku, który to miastem rządził przez 18 lat. Miasto dosyć chyba mocno zabetonowane. Czy do dzisiaj, mówiąc kolokwialnie, wypadają jakieś trupy z szafy po Chojniaku?
To oczywiście jest kolokwializm – trupy z szafy. Ale tak, trupy z szafy lecą cały czas. Natomiast mówię to troszeczkę ze śmiechem, trochę z przekąsem, ponieważ ja już w kampanii podkreślałem, że i w urzędzie i w jednostkach podlegających, pracuje wielu, wielu specjalistów. Niektórzy mogli się wykazywać przez ostatnie lata, niektórzy mieli ograniczoną tę możliwość albo byli troszeczkę wycofani. Natomiast to nie jest tak, że będziemy odbetonowywali miasto, czyli zwalniali jak leci ludzi i zatrudniali nowych, czego niektórzy się spodziewali, bo to nie w ten sposób wygląda odpowiedzialne zarządzanie miastem. Przede wszystkim chodzi o utrzymanie ciągłości władzy i tego, by ten cały aparat samorządowy działał sprawnie. A sprawnie może działać wtedy, kiedy zajmują się tym ludzie kompetentni, ludzie doświadczeni. Oczywiście doszło, nawet sporej w mojej ocenie ilości zmian personalnych na różnych stanowiskach, czy to dyrektorskich, czy kierowniczych, czy nawet zwykłych urzędniczych. Natomiast ja od samego początku zapowiadałem, że tu nie będzie żadnej rewolucji i zatrudniania setek nowych ludzi.
Niektórzy mieli nadzieję na radykalne zmiany, na audyt, który miał być zrobiony po poprzednim włodarzu miasta. Były oczywiście jakieś, kontrole w ZDiUM czy OSiR. ale myślę, że niektórzy chcieli więcej…
Były przeprowadzone audyty. Przytrafiło się tak, że początek mojej kadencji przypadł na wyniki bardzo dużej kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej, która wskazała pewne nieprawidłowości, które były w mediach poruszane i te nieprawidłowości, zgodnie z zaleceniami, wszystkie naprawialiśmy. Możemy skupiać się na przeszłości i możemy robić audyty przez całą kadencję nawet i szukać właśnie przysłowiowych trupów z szafy. Natomiast przy tak ogromnej ilości pracy, inwestycji, projektów i sporych ambicji i oczekiwań mieszkańców do tego, by miasto się rozwijało, to na tym powinniśmy się skupić, na przyszłości, a nie na tym, co było.
Jak się układa współpraca z radnymi, bo ta chyba nie jest najlepsza?
Radę Miasta mamy dość tropikalną (śmiech).
Zwłaszcza z klubem z Sercem dla Piotrkowa, z którego się pan wywodzi. Dzisiaj rozmawiałem z jednym radnym, powiedział: jedni i drudzy się na mnie obrazili, z nikim nie rozmawiam…
Ja się na pewno na nikogo nie obrażam. Natomiast jesteśmy w przededniu absolutorium, więc to wszystko co do tej pory procedowaliśmy w ramach Rady Miasta, to pokazuje, że Rada Miasta w kwestii podatków, budżetu, i każdej rzecz po kolei, większościowo popiera politykę zarządzania w samorządzie. Natomiast jest też część radnych, która za cel postawiła sobie destabilizację pracy. I to trzeba przyznać. I ci radni nie działają na korzyść miasta. Ale to czas pokaże, a myślę, że ostatnie sytuacje, które miały miejsce w Radzie Miasta, o czym na pewno, za chwilę pan redaktor zapyta, to jest kwintesencja tego, jak destabilizować pracę samorządu i utrudniać rozwój miasta.
Właśnie a propos rozwoju miasta. Rok to taki czas, kiedy można już coś podsumować. To był dobry rok dla Pana jako prezydenta miasta? Czy udało się zrealizować Panu te cele, które Pan zakładał na początku kadencji, a także te, o których mówił Pan w kampanii wyborczej? Czy jeszcze jest na nie co najmniej trzy lata, żeby je zrobić?
Nigdy nie patrzyłem przez pryzmat dobrego roku czy dobrych wyników dla mnie. Tylko dobrych wyników względem obietnic wyborczych i dobrych wyników względem samego miasta. I co udało się zrobić? Udało się zrobić dość dużo. Udało się pozyskać sporo środków. Między innymi na takie inwestycje, jak rewitalizacja Starego Miasta. To jest ponad 21,5 miliona, 85% kosztów modernizacji, remontu, gruntownego remontu, przebudowy trzech kamienic, czyli ponad 60 mieszkań i lokali użytkowych. Udało się pozyskać ponad 5,5 miliona na przebudowę ulicy Jeziornej. Udało się przenieść promesę 30 milionów złotych z rozbudowy hali „Relaks”. To jest też to, co zapowiadałem wielokrotnie w kampanii. Na całkowitą przebudowę ulic tak kluczowych dla mieszkańców, jak ulica Żelazna, Kwiatowa, Hortensji czy Krótkiej. Udało się ruszyć w praktyce z pierwszą od sześciu lat inwestycją TBS-u, budową dwóch bloków, to jest 125 mieszkań na Nowym Świecie. Udało się zrealizować inwestycje, których nie dawało się zrealizować od dawna w ramach Budżetu Obywatelskiego, jak np. pit-stop czy tężnia solankowa. Udało się wprowadzić bezpłatną komunikację miejską dla dzieci, młodzieży i osób uczących się z kartą mieszkańca. Udało się rozwinąć w spektakularny sposób samą kartę mieszkańca, bo to jest już kilkanaście tysięcy użytkowników. Udało się sprawnie, a nawet sprawniej niż zakładaliśmy, kontynuować te inwestycje, które rozpoczął mój poprzednik razem z całym aparatem samorządu, czyli m.in. jest to projekt ZIT MOF, który m.in. mówi o zagospodarowaniu terenów wokół zbiornika Jezioro Bugaj, gdzie zostaliśmy w ramach 24 samorządów liderem tego projektu i dopełniamy kolejnych formalności. Sprawniej niż zakładaliśmy, wbrew populistycznym i politycznym pobudkom, przechodzi modernizacja ulicy Wolborskiej i Rakowskiej. Na samym początku kadencji, sprawniej i szybciej niż zakładaliśmy, udało się ukończyć przebudowę ulicy Żeromskiego, a po sąsiedzku za chwilę kończymy kolejny etap przebudowy ulicy Roosevelta. Udało się uwolnić kolejne tereny pod budowę jednorodzinną, komunikując do tej pory zwykłe łąki, np. w rejonie ulicy Wschodniej i Poleśnej. Sporo tego jest…
A co się nie udało?
Co nam się nie udało z tych założeń, które planowaliśmy? Nie tyle nie udało, ale są pewne działalności, które będą trwały przez wiele następnych lat. Między innymi jest to modernizacja systemu ciepłowniczego. Na pewno, z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że tu się wszystko udaje. Natomiast nie da się tego zrobić w kilka dni lub nawet w rok. Mamy powołaną nową Radę Nadzorczą, nowego Prezesa (w Elektrociepłowni Piotrków – przyp. red.), który jak wiemy jest wybitnym specjalistą. Udało nam się podpisać z EBI, Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, kompletnie bezkosztowo dla nas, umowę na przeprowadzenie audytu, analizy i opracowanie strategii energetycznej dla naszego miasta, nie tylko w kontekście samych źródeł zasilania, ale też w kontekście szerszym, takim jak np. klaster energetyczny albo samowystarczalność budynków użyteczności publicznej. Więc to są takie rzeczy, które potrwają wiele lat. Kwestia oświetlenia drogowego. Wiemy, że ten temat był kompletnie zaniedbany. Nie można mówić o audycie w sytuacji, w której nawet nie mamy zinwentaryzowanej sieci oświetlenia miejskiego. Więc to wszystko się dzieje, ale to potrwa.
Coś, co w ostatnim czasie elektryzuje mieszkańców Piotrkowa to Centrum Integracji Cudzoziemców, które miałoby powstać w Piotrkowie. Środowa i piątkowa sesja Rady Miasta zadziwiała pewnie wielu mieszkańców. Takiego chaosu, jakie wprowadziły środowiska prawicowe, chyba dawno w Piotrkowie nie było. Jak pan odbiera wszystko to, co się działo na tych posiedzeniach? Jak pan odbiera to, o czym powiedziała radna Sejmiku Wojewódzkiego, a zapowiedziała złożenie referendum w sprawie odwołania prezydenta i Rady Miasta.
Ciężko w ogóle jest to komentować. I ciężko jest to nazwać Radą Miasta, bo był to zwykły wiec polityczny. Był to zwykły wiec polityczny związany z kampanią pana Nawrockiego na prezydenta kraju. Bojówki przywiezione autokarem do Piotrkowa, urzędnicy, którzy boją się być w urzędzie, krzyki, przepychanki, ogólnopolskie media, to są standardy, na które nikt nie powinien się godzić. Natomiast jeśli chodzi o Centrum Integracji Cudzoziemców, jest to temat kompletnie niezależny od samorządów. Kompletnie niezależny od samorządów. Jest to projekt rozpoczęty przez rząd Zjednoczonej Prawicy, przez rząd PiSu, który teraz jest kontynuowany. Takie instytucje już funkcjonowały na terenie Polski i podobna jednostka nawet już funkcjonowała na terenie Piotrkowa, tylko nikt o tym nie mówi, bo nie było potrzeby politycznej, tak jak jest teraz kampania. Pani radna sejmikowa, pani Dróżdż, jest doskonale zorientowana, ponieważ ona jest z radną Sejmiku Wojewódzkiego. Dlaczego tam nie podnosi tego tematu? Przecież to jest miejsce, gdzie właśnie powinna podnosić temat Centrum Integracji Cudzoziemców. Dlaczego tam milczy? No a milczy dlatego, bo tam nie ma kalkulacji politycznej, takiej jak jest tutaj. Więc bardzo ubolewam nad tym, że wielu mieszkańców jest zastraszanych. Nie mają świadomości sytuacji. Ja jako prezydent, ale cały samorząd jest obarczany odpowiedzialnością za coś, na co kompletnie nie ma wpływu.
A groźba referendum i odwołanie Prezydenta i Rady Miasta?
Referendum to narzędzie demokratyczne. Jeśli tylko będzie taka wola mieszkańców, to ja tu nie mam nic do gadania. Ja tu nie mam nic do gadania. Ja tylko mogę dalej pracować tak, jak pracuję. No przecież wierząc w ideę demokracji, nie mógłbym być przeciwnikiem referendum.
No to teraz miłe rzeczy. Za niebawem Dni Miasta. Wiemy, że konferencja prasowa, która będziemy mówiły o Dniach Miasta, ma odbyć się w środę. Ale może cośkolwiek zdradzi Pan, co zobaczymy, kogo usłyszymy?
Jeśli chodzi o szczegóły, to proszę o cierpliwość do dnia jutrzejszego. Natomiast mogę tylko zagwarantować, że te Dni Miasta będą okazją do świetnej, świetnej zabawy. Zgodnie też z zapowiedziami, jeszcze z kampanii, do takich wydarzeń jak Dni Miasta, ale nie tylko, bo też na co dzień, angażujemy cały trzeci sektor, czyli stowarzyszenia, fundacje, organizacje pozarządowe, które będą aktywnie włączały się też w tym roku w Dni Miasta, które będą prezentowały swoją działalność, które będą zapewniały mieszkańcom dodatkową rozrywkę.
Ale czy tak jak w latach ubiegłych scena będzie ustawiona na Placu Kościuszki? Według mnie świetne miejsce.
Według mnie też to jest świetne miejsce.
Jaki plan na resztę kadencji?
Planów jest bardzo, bardzo dużo. Między innymi są to bardzo duże inwestycje.
No tak. Nie wspomnieliśmy o hali sportowej.
Jesteśmy w trakcie organizowania konkursu na koncepcję architektoniczną. Konkurs będzie opracowywała renomowana instytucja, jaką jest SAP, czyli Stowarzyszenie Architektów Polskich. Do tej pory udało nam się przeprowadzić badania geologiczne, które pozwalają na posadowienie takiego budynku w rejonie obwodnicy Miast Partnerskich. I udało nam się kupić działki, które połączyły dwie inne działki miejskie, dając nam ponad 12 hektarów.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Polecamy