7 sierpnia minęła 32. rocznica śmierci Mariusza Dmochowskiego, jednego z najznakomitszych polskich aktorów, z pochodzenia piotrkowianina. Dmochowski był etatowym Janem III Sobieskim polskiego filmu, również niezapomnianym Wokulskim w pierwszej ekranizacji „Lalki” Bolesława Prusa w reżyserii Jerzego Wojciecha Hasa i Augustem Mocnym w „Hrabinie Cosel” Jerzego Antczaka.
Pod koniec lipca br. rodzime media obiegła informacja, że reżyser Maciej Kawalski przymierza się do ponownej ekranizacji powieści „Lalka” Bolesława Prusa. Film na ekrany kin ma wejść w 2026 roku. Z tej okazji nasza redakcja postanowiła przypomnieć sylwetkę tego, który jako pierwszy wcielił się w filmowego Wokulskiego, a mianowicie piotrkowianina Mariusza Dmochowskiego. 7 sierpnia minęła 32. rocznica śmierci aktora, uznawanego za jednego z najznakomitszych polskich artystów scenicznych, filmowych i telewizyjnych.
Jeden z najznakomitszych
Mariusz Dmochowski o imponującej, niemal zwalistej posturze, z twarzą prawdziwego mężczyzny, z niespożytą witalnością i z stentorowym głosem, co grzmiał jak pięćdziesięciu ludzi, choć nigdy nie był typowym amantem robił wrażenie. Stworzył dziesiątki wspaniałych kreacji scenicznych na deskach stołecznych teatrów: Polskiego, Powszechnego, Narodowego, Nowego i Współczesnego. Karierę aktorską przez wiele lat łączył z działalnością społeczną i polityczną. Był przewodniczącym Zarządu Głównego Związku Pracowników Kultury i Sztuki, posłem na sejm PRL. W latach 80. związał się z opozycją, za co zapłacił wysoką cenę. W pamięci zarówno kolegów po fachu, jak i widzów, pozostał jako człowiek delikatny, uśmiechnięty, życzliwy wszystkim, z estymą wspominający swój rodzinny Piotrków.
Z Piotrkowa w świat filmu i teatru
Mariusz Dmochowski urodził się 29 października 1930 roku. Jedne źródła podają, iż przyszedł na świat w rodzinie inteligenckiej, kultywującej tradycje powstań narodowych, inne że był synem zawiadowcy stacji kolejowej. Wszystkie jednak potwierdzają, iż miało to miejsce w Piotrkowie. Początkowo, z uwagi na swój głos dźwięczny i donośny baryton interesował się muzyką. Niestety angina i bronchit, na które często zapadał pokrzyżowały jego plany związane z zawodową wokalistyką. Dmochowski postanowił jednak związać swoje życie ze sceną, co prawda nie jako śpiewak operowy, ale jako aktor. Na początku lat 50. został studentem warszawskiej PWST. Dyplom wydziału aktorskiego tejże uczelni uzyskał w 1955 roku. Na role pierwszoplanowe i miejsce w czołówce polskich aktorów filmowych musiał jednak nieco poczekać. Przez lata, od chwili filmowego debiutu w 1958 roku, w drugiej noweli dramatu „Eroica” Andrzeja Munka, otrzymywał tylko role drugoplanowe. Choć grał u największych, m.in. u Różewicza w „Świadectwie urodzenia” (1960) (film realizowany częściowo w Piotrkowie, patrz https://www.piotrkowski24.pl/wojna-widziana-oczami-dziecka-czyli-rozewicz-na-piotrkowskim-dworcu/ ) , u ww. Munka w „Zezowatym szczęściu” (1960),czy u Kaniewskiej w „Biczu bożym” (1966), to jednak prawdziwy przełom w jego filmowej karierze nastąpił dopiero w 1968.
Pierwszy filmowy Wokulski
W annałach polskiego filmu Dmochowski na zawsze zapisał się jako ten, któremu dane było jako pierwszemu wcielić się w postać Stanisława Wokulskiego przed kamerą. A wszystko za sprawą ekranizacji powieści Bolesława Prusa w reżyserii Jerzego Wojciecha Hasa. Co ciekawe Dmochowskiemu zdarzyła się rzecz niezwykła, przygoda nieczęsta w polskiej praktyce aktorskiej – pracując nad rolą filmową zagrał Wokulskiego w adaptacji scenicznej Adama Hanuszkiewicza na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie. „Od Wokulskiego nie ma ucieczki” – żartował aktor. Po pracy na planie filmowej Lalki wsiadał w samolot i leciał do Warszawy, by grać Pana Wokulskiego na scenie. Niemniej Wokulski – na scenie i w filmie ñ przyniósł mu zawrotną, ogólnonarodową popularność. Jeszcze „Lalka” nie weszła na ekran, a już o Dmochowskim mówiono wszędzie. Nie było tytułu prasowego, w którym nie ukazałby się wywiad z aktorem. Rola Wokulskiego w wykonaniu Mariusza Dmochowskiego, zarówno ta filmowa jak i sceniczna, była kreacją aktorską, za którą zdobył największe uznanie krytyków i publiczności. Warto jeszcze wspomnieć, że w trakcie realizacji zdjęć do filmu w Łodzi, w styczniu 1968, w tamtejszym atelier doszło do spotkania dwóch piotrkowian. Otóż grający Wokulskiego Dmochowski spotkał się z realizującym w tym samym czasie zdjęcia do serialu „Czterej pancerni i pies Konradem” Konradem Nałęckim.
Mocny August Mocny
W tym samym czasie, gdy Wojciech Has powierzył piotrkowianinowi rolę Wokulskiego, inny reżyser, Jerzy Antczak, obsadził go jako Augusta II Mocnego w filmie „Hrabina Cosel”. Po wspomnianym Wokulskim to druga pamiętna kreacja Dmochowskiego. Na ekranie, gdzie partnerowała mu Jadwiga Barańska (ur.1935), obsadzona w tytułowej roli Anny Cosel, stworzył wyrazisty portret władcy, mocarza nie dobrotliwego i niegodnego naśladowania. Rolę aktora doceniła nie tylko publiczność, ale także krytyka. „Nie jestem entuzjastą powierzenia Mariuszowi Dmochowskiemu roli Augusta” – pisał na łamach „Kina” Jacek Płażewski. I dalej: „Trzeba jednak przyznać, że prowadzenie aktora, rzadka cecha u polskich reżyserów, jest mocną stroną Antczaka i Dmochowski ma kilka bardzo dobrych momentów. Na przykład wykonując skomplikowane figury dworskiego tańca, szuka jednocześnie oczyma nowo poznanej Anny; albo kiedy podpisując ostateczny akt rozłąki z Anną patrzy nie na podpisywany papier tylko przed siebie (…).”.
Etatowy Jan III Sobieski polskiego ekranu
Bez wątpienia jednak najbardziej charakterystycznym aktorskim wcieleniem Mariusza Dmochowskiego, jego znakiem firmowym stała się rola najpierw hetmana, później króla Jana III Sobieskiego. W postać tę wcielał się aż czterokrotnie na dużym i małym ekranie. Po raz pierwszy w tej roli wystąpił w filmowej wersji „Pana Wołodyjowskiego” w reżyserii Jerzego Hoffmana i w realizowanym jednocześnie serialu telewizyjnym „Przygody Pana Michała” w reżyserii Pawła Komorowskiego. Zdjęcia na planie „Pana Wołodyjowskiego” trwały od 13 października 1967 do 1 grudnia 1968. Te z udziałem piotrkowianina nie należały do najłatwiejszych, głównie ze względu na zobowiązania zawodowe aktora. Gdy Jerzy Hoffman rozpoczynał ekranizację ostatniej części Sienkiewiczowskiej Trylogii, aktor był w trakcie realizacji zdjęć do ww. „Lalki”, pracował na planie „Hrabiny Cosel”, grał „Pana Wokulskiego” na scenie warszawskiego Teatru Powszechnego i tam rozpoczął próby do „Dam i huzarów” Aleksandra Fredry. Ponieważ plan filmowy „Pana Wołodyjowskiego” był niemalże rozrzucony po całym kraju i ZSRR, punktualne dotarcie Dmochowskiego na zdjęcia graniczyło niemal z cudem. Do anegdot przeszły historyjki o tym, jak ze zmęczenia aktor zasypiał w trakcie rozmów z kolegami po fachu.
Jan III Sobieski w emploi Mariusza Dmochowskiego to nie tylko poważne produkcje spod znaku Sienkiewicza czy postać z popularnego serialu „Czarne chmury” (1973) w reżyserii Andrzeja Konica. Pod koniec lat 70. Dmochowski ponownie wcielił się w monarchę w wydaniu nieco bardziej zabawowym w komedii Wojciecha Solarza „Ojciec królowej”. I choć główna męska rola (kawalera de Charentes) w tym filmie przypadła Janowi Englertowi to jednak kreacja Dmochowskiego nie przeszła bez echa. „Jest Jan III Sobieski wspaniale zagrany przez Mariusza Dmochowskiego, który przyszłemu zwycięzcy spod Wiednia dał nie tylko królewską prawdziwie postawę, lecz i pełen humoru błysk oka, a także trzeźwość w ocenie sytuacji” – pisała zachwycona rolą Dmochowskiego Janina Szymańska na łamach „Ekranu”.
Dmochowski teatralny
Dmochowski choć wpisał się w dzieje polskiego filmu, jak sam mawiał, był przede wszystkim aktorem teatralnym. Teatr i poezja były jego wielką miłością. „Teatr jest moim warsztatem pracy, jestem tu nie tylko wykonawcą roli, ale czuję się współodpowiedzialny za całość przedstawienia i za wszystko co się dzieje w teatrze. W filmie interesuje mnie tylko powierzona rola, mogę ją zagrać, jak umiem najlepiej, ale ostateczny wyraz i tak zależy od reżysera – mówił w wywiadzie dla „Magazynu Filmowego”. Po ukończeniu studiów został zaangażowany najpierw do Teatru Polskiego w Warszawie, później do Teatru Powszechnego Adama Hanuszkiewicza, a stamtąd do teatrów: Narodowego, Nowego i Współczesnego. Początkowo specjalizował się w repertuarze romantycznym. Zagrał m.in. w „Dziadach” Mickiewicza (w reżyserii samego Aleksandra Bardiniego), „Don Carlosie” Schillera, „Pierúcieniu wielkiej damy” Norwida, „Śnie srebrnym Salomei” i „Beniowskim” Słowackiego, „Borysie Godunowie” Puszkina oraz „Rewizorze” Gogola.
W 1972 roku Mariusz Dmochowski wyjechał do Opola, gdzie objął stanowisko dyrektora i kierownika artystycznego w tamtejszym teatrze. Dwa lata później powrócił do stolicy, tutaj (Ö) objął kierownictwo Teatru Ludowego, którego nazwę później zmienił na Teatr Nowy . W ostatnich latach życia zasłynął kreacjami Stalina w telewizyjnym widowisku „Poczdam”, Piłata w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa oraz Bacha w „Kolacji na cztery ręce” Barza. Wspomniana rola Poncjusza Piłata, grana przez aktora na scenie warszawskiego Teatru Współczesnego była jak pisali krytycy, niemal nadprzyrodzona. Dmochowski oddał w niej metafizyczną trwogę rzymskiego rządcy, rozważającego po wsze czasy swój udział w ukrzyżowaniu Chrystusa. Nie był tu już mocarzem, ale cieniem niegdysiejszego władcy, człowiekiem złamanym przez los i swoje błędne decyzje.
Mariusz Dmochowski był również reżyserem teatralnym. Pod koniec lat 60. tytuł reżysera uzyskał poprzez złożenie egzaminu eksternistycznego. Dwoma opracowanymi przezeń spektaklami na egzamin były: „Świecznik” Musseta wystawiony na scenie Teatru Kameralnego w Warszawie i „Współcześni” Goethego.
Działalność społeczno-polityczna i związki z „Solidarnością”
„Wchodził do zawodu w okresie wielkich nadziei (…), kiedy kończyła się epoka stalinowska, świtał Październik. Uwierzył w tę szansę, rzucił się energicznie w wir pracy nie tylko artystycznej. (…) przewodniczył związkowi zawodowemu pracowników kultury, był nawet posłem na Sejm (VI i VII kadencji, przyp. aut.). Brał na siebie zbyt wiele i zbyt łatwowiernie” – pisał o Dmochowskim Tomasz Miłkowski. „Dmochowski pojmował władzę jako działanie zgodne z ideałami ulubionego poematu Mickiewiczowskiego „Pomnik Piotra Wielkiego”. Chodziło o władzę jako akcję na rzecz obywateli, a nie dla siebie. Tę drogą od młodości politycznie zaangażowany w PZPR doszedł (…) do swych przekonań opozycyjnych”. Stan wojenny sprawił, że wycofał się z oficjalnego życia politycznego. Zwrócił legitymację partyjną i mocno zaangażował się w działalność opozycyjną i akcję „Artyści dla Rzeczypospolitej”. Z żoną Aleksandrą organizował wraz z Duszpasterstwem Środowisk Twórczych i Anną Nehrebecką m.in. objazdowe koncerty, tzw. teatr domowy i spotkania bezpośrednie z publicznością w kościołach. Ich repertuar tworzyły teksty patriotyczne i historyczne. W Płocku został nawet zatrzymany przez milicję, poddany rewizji osobistej i przesłuchaniu. Publiczności nigdy jednak nie brakowało na ww. spotkaniach. Wraz z żoną recytowali i grali, jak wspominał „(…) czasem dla gromadki w salce parafialnej, czasem dla tłumu w bardzo dużym kościele. Kiedyś w Białymstoku ksiądz Gisztarowicz z parafii św. Rocha poprosił mnie o przedstawienie wyboru z „Pana Tadeusza”. Zrobiłem godzinny recital, przyszło 8 tysięcy ludzi, którzy stojąc, po mszy słuchali Mickiewicza. W tak wielkim zgromadzeniu trudno przecież o skupienie, a cisza była jak przy Podniesieniu”. Przez cały okres stanu wojennego bojkotował oficjalne media. W 1982 roku użyczył swego domku letniskowego podziemnej drukarni, za co zapłacił bardzo wysoką cenę. W grudniu wspomnianego roku Służba Bezpieczeństwa zlikwidowała opozycyjną drukarnię, a w „Trybunie Ludu” ukazała się na ten temat informacja, w której właśnie w stosunku do zamkniętej u Dmochowskiego drukarni użyto po raz pierwszy epitetu „fabryka jadu”. Związki z opozycją aktor przypłacił poważną chorobą serca, która stała się przyczyną jego przedwczesnej śmierci. W ostatnim czasie nie brakuje też informacji o tym, że piotrkowianin zmagał się również z nałogiem alkoholowym.
Żona Aleksandra
Prywatnie Mariusz Dmochowski związany był z jedną kobietą. Z Aleksandrą poznali się w warszawskiej szkole teatralnej. Choć była od niego o rok starsza studiowała rok niżej. Po ślubie zamieszkali na warszawskim Mokotowie, w jednym z bloków przy ulicy Rabindrannatha Tagoreía. Aleksandra Dmochowska od 1956, przez całe zawodowe życie pracowała w stołecznym Teatrze Polskim. Z końcem sezonu 1989/90 przeszła na emeryturę. Była m.in. wieloletnią opiekunką i przewodniczącą Komisji ds. Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie przy ZG ZASP. Szerokiej publiczności dała się poznać rolami w takich produkcjach jak: „Bicz Boży” (1966), „Prawdzie w oczy” (1970) czy „Godzina W” (1979). Często podejmowała się współpracy reżyserskiej – „Cyrograf dojrzałości” (1967) czy „Zmartwychwstanie Offlanda” (1967). Aktorka zmarła w kwietniu 1992 roku.
W pamięci kolegów i przyjaciół
Delikatny olbrzym o mądrym spojrzeniu – tak mówili o Dmochowskim jego koledzy po fachu i przyjaciele. „Bardzo go ceniłam, jako wybitnego aktora i lubiłam jako człowieka” – wspominała w jednym z wywiadów Magdalena Zawadzka. „Mariusz był fantastycznym aktorem. Grał u mnie i hetmana Sobieskiego w „Panu Wołodyjowskim, zagrał Warskiego w „Trędowatej” i na pewno pojawiłby się w wielu innych moich filmach, gdyby nie jego przedwczesna śmierć” – mówił goszcząc w Piotrkowie Jerzy Hoffman. „Pamiętam taką scenę przed hotelem „Victoria” w Warszawie. Miałem tam taki moment, że na kogoś się zdenerwowałem i zacząłem krzyczeć. W dodatku byłem jeszcze o kulach, bo udawałem beznogiego. I widziałem że Mariusz się przestraszył, gdy tak się rozdarłem i złapałem kulę i zacząłem tam kogoś nią okładać. Mariusz się naprawdę przestraszył, myślał że ja tak coś poza filmem kogoś chcę bić. Potem dopiero zaczął się śmiać, gdy zorientował się, że ja z takim zaangażowaniem oddaję się roli” – mówił o współpracy z Mariuszem Dmochowskim na planie „Piłkarskiego pokera” Edward Linde-Lubaszenko podczas wywiadu w 2012.
Ostatnia rola
Ostatnim zadaniem aktorskim w jakim Mariusz Dmochowski wziął udział była realizacja sceny rozgrywającej się na cmentarzu do filmu Janusza Majewskiego (1931-2024) „Do widzenia wczoraj” (1992). „Mariusz Dmochowski tego dnia dość mocno nadużył alkoholu. Myślałem, że zrobił to po prostu dla kurażu, aby odreagować stres makabrycznej sytuacji i trochę protekcjonalnie poklepałem go po plecach, kiedy objął mnie na pożegnanie. Wtedy nagle się rozpłakał i wtulając się we mnie jak dziecko, wyszeptał: „Dziękuję ci, że o mnie pomyślałeś. Nie masz nawet pojęcia, jak teraz potrzebna jest mi praca.”. Uścisnął mnie i szybko odszedł do czekającej taksówki, ukradkiem ocierając łzy. Pokazałem jego kolegom aktorom moją mokrą od jego łez koszulę. (…) Nikt z nas nie wiedział, że jest chory i są to ostanie chwile jego życia. Zmarł parę dni później” – wspominał w swojej książkowej biografii Janusz Majewski.
Mariusz Dmochowski zmarł 7 sierpnia 1992 roku w Popowie (niespełna pół roku po śmierci żony Aleksandry). Został pochowany na Starych Powązkach w Warszawie (kwatera 173-IV-15). W 25. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego – 13 grudnia 2006 roku – prezydent Lech Kaczyński, pośmiertnie odznaczył aktora Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, za działania na rzecz demokratycznych przemian w Polsce.
Tekst: Agnieszka Szóstek
Foto: Wikimedia Commons/domena publiczna, Agnieszka Szóstek, zbiory prywatne autorki
Materiały:
- A. Warchulińska „Piotrków Filmowy”, Piotrków Trybunalski 2011
- „Ekran” 1969
Polecamy