Zrealizowane w Piotrkowie filmy święciły triumfy nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Pokazywano je zarówno w Europie, obu Amerykach, Azji, jak i na egzotycznych Filipinach na Oceanie Spokojnym. Najwięcej nagród na międzynarodowych festiwalach zdobyły produkcje zagraniczne oraz retro komedia „Vabank” Juliusza Machulskiego.
Ponad 40 produkcji filmowych i telewizyjnych, jakie od 1957 roku zrealizowano w Piotrkowie odegrało znaczącą rolę w historii zarówno polskiej jak i zagranicznej kinematografii. Zaledwie 6 z nich nie zdobyło żadnej nagrody. Pozostałe, obsypane szeregiem nagród krajowych, były prezentowane na międzynarodowych festiwalach filmowych, skąd „wracały” z wysoko cenionymi w świecie filmowym wyróżnieniami i nagrodami. Dobra passę „piotrkowskich filmów” zapoczątkowała komedia Tadeusza Chmielewskiego i Andrzeja Czekalskiego „Ewa chce spać” (szerzej o tym filmie pisaliśmy tutaj: https://www.piotrkowski24.pl/o-ewie-co-chciala-spac-w-piotrkowie/). Zdobyta przez ten film Złota Muszla, czyli Grand Prix VI MFF w San Sebastian w 1958 okazała się zapowiedzią kolejnych sukcesów filmów nakręconych w piotrkowskich plenerach.
Od Wenecji po Cannes
Jedną z najbardziej prestiżowych nagród filmowych na świecie zdobył dramat Stanisława Różewicza „Świadectwo urodzenia” (szerzej o filmie: https://www.piotrkowski24.pl/wojna-widziana-oczami-dziecka-czyli-rozewicz-na-piotrkowskim-dworcu/). Nakręcony w 1960 roku, m.in. na piotrkowskim dworcu PKP obraz wojny widzianej oczyma dzieci, uhonorowano Złotym Lwem na Międzynarodowym Festiwalu Filmów dla Dzieci i Młodzieży w Wenecji w 1961 roku oraz nagrodą FIPRESCI na MFF w Cannes w 1962. Tę ostatnią przyznają przedstawiciele Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej. Z kolei drugi piotrkowski film Różewicza zrealizowany w Piotrkowie, zatytułowany „Echo” (1963), opowiadający historię prawnika, który po latach musi ponieść odpowiedzialność za współpracę z gestapo, otrzymał nagrodę na MFF w Karlowych Warach w 1964 roku. Była to nagroda dla odtwórcy męskiej roli pierwszoplanowej Wieńczysława Glińskiego. Innym filmem, święcącym triumfy zagranicą był nakręcony m.in. w piotrkowskiej hucie „Hortensja” dramat Tadeusza Konwickiego „Jak daleko stąd jak blisko”. Jego twórca w 1972 roku odebrał m.in. nagrodę za scenariusz na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Autorskich w San Remo.
Kiedy sukces oznacza kłopoty
Nie dla wszystkich z nakręconych w piotrkowskim plenerze obrazów prezentacja na międzynarodowym festiwalu filmowym była jednoznaczna ze zdobyciem nagrody. Dla niektórych filmowców wyjazd na zagraniczną imprezę oznaczał niekiedy niemałe kłopoty. Tak było m.in. z film Janusza Morgensterna, „Życie raz jeszcze” (1965), który poruszał trudny temat przejmowania władzy przez komunistów w Polsce po zakończeniu II wojny światowej (tutaj szerzej o filmie: https://www.piotrkowski24.pl/trio-lapicki-lomnicki-i-wisniewska-na-piotrkowskiej-starowce/). Obraz ten na MFF w Locarno, choć nie zdobył głównej nagrody, wzbudził tak duże zainteresowanie, zwłaszcza wśród zachodnich dziennikarzy, że w kraju od razu po premierze trafił na 20 lat do magazynu cenzury.
Najwięksi łowcy nagród
Obrazem, który zdobył najwięcej międzynarodowych nagród, i był nakręcony w Piotrkowie jest belgijski dramat „Daens” z 1992 roku. Filmowa biografia dziewiętnastowiecznego katolickiego księdza, Adolfa Daens, przyniosła swoim twórcom obok nominacji do Oskara i Felix’a (Europejska Nagroda Filmowa) ponad 15 prestiżowych nagród i wyróżnień. Spośród nich do najbardziej znaczących należą nagroda miasta Brukseli, Srebrny Szpic zdobyty na 37 MFF w Valladolid w Hiszpanii, Gulden Spoor na 19 MFF w Gent oraz nagroda publiczności przyznana na MFF w Cannes w 1992 roku. Dzieło Stijna Conninxa było prezentowane na całym świecie, nie tylko na festiwalach w Europie – Tapira (Portugalia), Pontevedra (Hiszpania) czy Malmaison (Francja), ale również w Azji: Szanghaj i w Ameryce – w Chicago. Innym obrazem, który zaistniał w szerokim świecie, była polsko-luksemburska koprodukcja z 2004 roku „Masz na imię Justine”. Poruszający temat handlu żywym towarem film Wenezuelczyka Franco de Pena zdobył m.in. nagrodę na MFF w Mons w Belgii oraz w Montrealu. Z kolei francusko-polska koprodukcja „Biesy” (1988) w reżyserii Andrzeja Wajdy wywołała spory oddźwięk na MFF w Berlinie i wśród kanadyjskich recenzentów. Oczywiście „piotrkowskim filmem”, który trafił do dystrybucji na całym świecie był „Jakub kłamca” (1999), hollywoodzka produkcja o holocauście z samym Robinem Williamsem. Z tematyką holocaustu związany jest również mocno nagradzany film Agnieszki Holland „W ciemności”, który wiosną 2010 roku reżyserka kręciła m.in. w plenerach piotrkowskiej Starówki. Filmowa biografia Leopolda Sochy, który w okupowanym przez Niemców Lwowie w miejskich kanałach ukrywał grupę Żydów zdobyła aż 17 nagród i była nominowana do Oskara. Film Holland, zrealizowany w koprodukcji ma na swoim koncie z polskich nagród 10 Złotych Lwów (w tym 9 jako nagrody indywidualne dla twórców i aktorów), 3 Orły, Złotą Żabę oraz Złotą Kaczkę, zaś z nagród zagranicznych otrzymał nagrodę indywidualną dla reżyserki na MFF w Valladolid oraz Złotą Kamerę zdobytą na najstarszym międzynarodowym festiwalu filmowym operatorów Manaki Brothers, organizowanym na Bałkanach.
Polak też potrafi
Nie tylko zagraniczne produkcje, do których część zdjęć zrealizowano w Piotrkowie, zdobyły najwięcej filmowych nagród. Wśród największych łowców nagród jest również film „Vabank” (1981). Uwielbiane przez Polaków debiutanckie dzieło Juliusza Machulskiego także święciło triumfy na całym świecie. Zabawna i lekka komedia w stylu retro pokazywana była i na festiwalu w szwajcarskim Vevey, we włoskiej Cattolica, francuskiej Marsylii, jak i na festiwalu w egzotycznej Manili na Filipinach.
Ogółem „piotrkowskie filmy” prezentowano na 25 międzynarodowych festiwalach filmowych na całym świecie, zdobyły ponad 40 polskich nagród filmowych i 37 zagranicznych. Piotrkowski plener, jakby nie patrzeć na jego urodę, okazuje się być jak najbardziej szczęśliwy dla przedstawicieli X Muzy.
Tekst: Agnieszka Szóstek
Foto: Filmoteka Narodowa, Jerzy Korczak-Ziołkowski, Agnieszka Szóstek
Polecamy