Społeczna lodówka, to miejsce w którym zostawić można jedzenie dla potrzebujących. Ważne, by było zdatne do spożycia. Nie może być spleśniałe czy nieświeże, powinno być takie, jakie sam darczyńca chciałby zjeść. Lodówka od środowego wieczora stoi na rogu Słowackiego i Kołłątaja, tuż przy sklepie Groszek.
– Do lodówki można włożyć wszystko to, co zjedlibyśmy sami. Pamiętajmy, że produkty miały ważna datę przydatności do spożycia. – mówi w rozmowie z nami Piotr Kowalski, z łódzkiego stowarzyszenia „Chleba Naszego” które lodówkę zainstalowało. – Nie przynośmy także rzeczy, które nie nadają się do zjedzenia bezpośrednio po wyjęciu z lodówki, czyli na przykład surowego mięsa czy jajek. Zupy powinny być szczelnie zamknięte, tak by się nie rozlały – dodaje Piotr Kowalski.
Inicjatorem ustawienia w naszym mieście społecznej lodówki, jest ks. Jacek Tyluś, proboszcz parafii Jana Pawła II. – Pomysł na ustawienie lodówki wziął się z wrażliwości ludzi, którzy mówili ze często wyrzucają dużo jedzenia. Mają kłopot, bo gołębie i inne ptaki nie wszystko zjadają, to tak może nieco żartobliwie, ale prawda jest taka, że mnóstwo jedzenia się marnuje. Ten pomysł we mnie dojrzewał. Szukałem metody jak go rozwiązać, ale nie udawało się. Okazało się, że moi znajomi z Łodzi niedawno założyli stowarzyszenie i chyba świetnie odnaleźliśmy się w tym co było potrzebne parafianom – powiedział proboszcz.
Polecamy