Piotrków TrybunalskiWażne wiadomościWydarzenia

Pałacyk Psarskich – kolejna ofiara Trasy W-Z

Jego zburzeniu towarzyszył wielki skandal. O sprawie pisała między innymi „Polityka” oraz „Kurier Polski”. W wydarzenia włączył się sam wiceminister kultury i sztuki oraz Międzyresortowa Komisja ds. Rewaloryzacji Miast i Zespołów Zabytkowych, jak i grono cenionych ekspertów historyków. Na nic zdały się także protesty opinii społecznej. Pałacyk Psarskich w starciu z lokalnymi włodarzami nie miał szans. Był kolejną ofiarą piotrkowskiej Trasy W-Z.

Stał w miejscu, w którym dzisiaj istnieje część ronda Sulejowskiego i zjazd z niego w Aleje Kopernika, a w okresie I Rzeczypospolitej roztaczały się Ogrody Królewskie. Jego ostatni adres to ulica Armii Czerwonej 2 (obecnie ulica Jerozolimska). Był własnością rodziny Psarskich herbu Jastrzębiec, właścicieli ziemskich, słynnych przedsiębiorców, twórców m.in. kolejki wąskotorowej łączącej Piotrków z Sulejowem, przemysłu wapienniczego w Sulejowie czy ruchu spółdzielczego na ziemiach regionu piotrkowskiego. Stąd też i jego nazwa – Pałacyk Psarskich. Dla rodziny zakupił go Jan Nepomucen Psarski (1815-1885), który w historii zapisał się jako powstaniec listopadowy. Oczywiście jak większość prywatnych nieruchomości po 1945 roku przeszedł na własność państwa. Do dziś zachowało się zaledwie kilka zdjęć obiektu. Po ponad 40 latach przypominamy tę sprawę i towarzyszące jej kontrowersje. Pałacyk Psarskich zburzono latem 1983 roku w związku z zaawansowanymi pracami budowy wschodniego odcinka piotrkowskiej Trasy W-Z.

Historia lubi się powtarzać?

Gdy dziś, po ponad czterech dekadach przegląda się dokumenty sprawy i towarzyszące jej doniesienia prasowe można odnieść wrażenie, że wcale nie chodziło o historyczny obiekt, a raczej o udowodnienie „kto tu rządzi” i „czyje będzie na wierzchu”. Ponad stuletni pałacyk w starciu z lokalnymi włodarzami i budowniczymi piotrkowskiej Trasy W-Z nie miał szans. Jego los został przesądzony na długo, nim na budowę wjechały pierwsze spychacze. Zresztą to nie był pierwszy raz, gdy na zagładę w Piotrkowie skazano historyczną budowlę. W 1969 roku niemniej głośnym skandalem zakończyło się wyburzenie dawnego Zajazdu Bełzatka stojącego na terenie Parku Belzackiego. Wracając jednak do dawnej siedziby Psarskich…

Społeczne larum

Pierwszym, który pochylił się nad losem pałacyku i podniósł społeczne larum był Kazimierz Głowacki, ceniony historyk, autor monumentalnej „Urbanistyki Piotrkowa Trybunalskiego”. To on na początku lat 80. zwrócił uwagę na fakt, że projekt piotrkowskiej Trasy W-Z może po pierwsze stanowić realne zagrożenie dla Starego Miasta, a po drugie wyeliminuje z krajobrazu miasta dwie budowle – kaplicę św. Trójcy (pisaliśmy o niej tutaj) oraz właśnie Pałacyk Psarskich. Napisał do prasy „List otwarty w sprawie piotrkowskiej Starówki”, który 11 października 1980 roku opublikował ówczesny „Głos Robotniczy”, a następnie temat pochwyciły krajowe tytuły, tj. „Kurier Polski” oraz „Polityka”. To na ich łamach ukazały się kolejno teksty „List do Redakcji. Piotrkowskie Stare Miasto”, „S.O.S. dla piotrkowskiej Starówki. Autostrada kontra zabytki” czy „Beton w ogrodach królowej Bony”. Aby jednak lepiej zrozumieć sprawę trzeba nakreślić jej tło. Otóż w 1979 roku w ramach Centralnych Dożynek w Piotrkowie oddano do użytku pierwszy z trzech zaplanowanych fragmentów piotrkowskiej trasy łączącej wschodnią część miasta z zachodnią, biegnącą od węzła bełchatowskiego do ulicy Osiedlowej (dziś to ulica Armii Krajowej). Arterię tę lokalna władza i mieszkańcy z miejsca określili mianem Trasy W-Z (ot, takie nawiązanie do stolicy). Zgodnie z założeniem głównego projektanta trasy Mirosława Łaszka miała ona biec od miejsca, w którym zbiegały się wówczas ulice Śląska, Sulejowska, Skłodowskiej-Curie i Armii Czerwonej, następnie w linii rzeki Strawka zmierzać w kierunku zachodnim, przejść pod nasypem kolejowym przy Częstochowskiej i dalej połączyć się z gotowym i wspomnianym już odcinkiem wiodącym do trasy E-16 (tożsama z dzisiejszą E-16). I wraz z początkiem lat 80. przystąpiono do prac nad pierwszym, wschodnim odcinkiem piotrkowskiej „W-Z-etki”. Na plac budowy wjechały spychacze i koparki, weszli budowniczowie…

Pałacyk Psarskich podczas I wojny światowej. Na zdjęciu austriaccy żołnierze. Foto fotopolska.eu

Pałacyk contra lokalne władze

Osobami, których nazwiska przewijają się praktycznie przez wszystkie prasowe doniesienia związane z walką o ocalenie Pałacyku Psarskich i korektę projektu przebiegu Trasy W-Z przez obszar dawnych Ogrodów Królewskich i w pobliżu staromiejskich zabudowań były oprócz ww. historyka Kazimierza Głowackiego dwaj dziennikarze Ryszard Poradowski z „Głosu Robotniczego” oraz Jerzy Kisson-Jaszczyński z „Tygodnika Piotrkowskiego”, wiceminister kultury i sztuki profesor Wiktor Zin, a także projektant trasy Mirosław Łaszek i wicewojewoda piotrkowski Władysław Wałach. Dwaj ostatni z wymienionych byli wielkimi orędownikami budowy arterii zgodnie z jej pierwotnym planem bez wprowadzania korekt w jej przebiegu. Mirosław Łaszek, co też z jednej strony trudno mu się dziwić, jako twórcy przebudowy układu komunikacyjnego Piotrkowa, twardo bronił swojego stanowiska. W odpowiedzi na „List…” Głowackiego, którą opublikowała prasa (m.in. „Głos Robotniczy” i „Tygodnik Piotrkowski”) możemy m.in. wyczytać, że „(…) cały sztab ludzi, wielu wybitnych specjalistów (…), wielu mieszkańców Piotrkowa miało formalne i nieformalne okazje zajęcia stanowiska w przedmiotowej sprawie. Wszystkie głosy na etapie konstruowania planów przestrzennego zagospodarowania zostały z uwagą wysłuchane, wszystkie argumenty i propozycje zostały z uwagą przeanalizowane. (…) Plany konsultowane i opiniowane były przez Ministerstwo Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska, Instytut Kształtowania Środowiska, Pracownię Planów Makroregionu Środkowego, a także Międzyresortową Komisję ds. Rewaloryzacji Miast i Zespołów Staromiejskich.” Architekt odniósł się w swej odpowiedzi również do proponowanych zmian przebiegu śródmiejskiego odcinka Trasy W-Z twierdząc, iż „(…) każde odsunięcie tras na północ czy na południe musiałoby spowodować w niedalekiej przyszłości przeciążenie, a w efekcie rozbudowę układów komunikacyjnych przebiegających w linii północ-południe (ulicami: Armii Czerwonej, Skłodowskiej-Curie, pl. Kościuszki, Sienkiewicza), co w sposób drastyczny wpłynęłoby na degradację układu przestrzennego w rejonie Starego Miasta (…). (…) Decyzja więc o budowie trasy (…) podjęta została z całą świadomością faktów i w związku z tym ośmielam się sądzić, że „w imię” dobrze pojętego, obywatelskiego obowiązku należy po prostu dokończyć jej realizację.”. Kwestię związaną z ocaleniem Pałacyku Psarskich i kaplicy św. Trójcy uznał za „nowe fakty” i zadeklarował, że dopiero po przeprowadzeniu badań naukowych, określających historyczną wartość ww. obiektów, na podstawie otrzymanych danych i ich kompetentnej analizie będzie podstawa do podjęcia ewentualnych korekcyjnych decyzji przestrzennych. Z góry zastrzegł jednak, że taka korekta może spowodować odroczenie realizacji trasy nawet o 40 lat. Na wparcie swojego stanowiska Mirosław Łaszek mógł liczyć na wspomnianego wicewojewodę piotrkowskiego. Dla obu była to kluczowa inwestycja w ich karierach zawodowych. I do tego jak łatwo się domyślić sprawa rozbijała się o pieniądze. Każda korekta czy opóźnienie mogło spowodować utratę państwowych subwencji na ten cel.

Zalecenie ministra…

Niemniej rozgłos jakiego nabrał temat budowy dwujezdniowej arterii w pobliżu piotrkowskiej, cennej historycznie i podlegającej konserwatorskiej ochronie Starówki sprawił, że tematem zainteresował się ówczesny wiceminister kultury i sztuki Wiktor Zin. Kilka miesięcy po publikacji listu Kazimierza Głowackiego w prasie do Piotrkowa w kwietniu 1981 roku przyjechała na wizytację i konsultacje specjalna Międzyresortowa Komisja ds. Rewaloryzacji Miast i Zespołów Staromiejskich z ówczesnym dyrektorem Zarządu Muzeów i Ochrony Zabytków Ministerstwa Kultury i Sztuki Jackiem Cydzikiem na czele. Co ciekawe biorący udział w spotkaniu jeden z przedstawicieli władz województwa piotrkowskiego nie zgodził się aby przebieg wizyty i rozmów został zrelacjonowany przez prasę. Niemniej po zapoznaniu się z sytuacją na miejscu, ekspertyzami i stanowiskiem historyków w sierpniu wspomnianego roku Ministerstwo Kultury i Sztuki przesłało władzom miasta zalecenia podpisane przez ówczesnego wiceministra i generalnego konserwatora zabytków w jednej osobie ww. profesora Wiktora Zina. Z tonu dokumentu można wywnioskować, że spotkanie w Piotrkowie, a zwłaszcza postawa niektórych z lokalnych włodarzy nie znalazła uznania w oczach przedstawicieli ministerstwa. W piśmie tym można było m.in. przeczytać: „Ze względu na stan zaawansowania budowy Trasy W-Z i poczynionymi już kosztami inwestycyjnymi należy uznać za konieczne zakończenie budowy brakującego odcinka na obrzeżu zespołu staromiejskiego aż do Ronda Sulejowskiego. Kontynuację robót warunkuję jednak następującymi zaleceniami: – inwestor zleci przeprowadzenie badań archeologicznych na terenach dawnych ogrodów królewskich oraz architektoniczno-archeologicznych d. pałacyku Psarskich; – w przypadku stwierdzenia istnienia w tym terenie istotnych wartości kulturowych należy uwzględnić możliwość ich wyeksponowania przy projektowanej trasie (…); Konieczne jest rozważenie możliwości ograniczenia jezdni trójpasmowej z jednoczesną możliwością stworzenia zatok postojowych dla samochodów. Trasa winna mieć na tym odcinku ograniczoną szybkość przejazdu, a także winien być z niej wyeliminowany ciężki ruch tranzytowy. (…) Przy korekcie trasy konieczne jest również maksymalne ograniczenie skali węzłów komunikacyjnych – dotyczy to przede wszystkim Ronda Sulejowskiego, które nawet obecnie po przeprowadzonych korektach wydaje się nadmiernie rozbudowane. Należy też kompozycyjnie powiązać historyczny przebieg ul. Krakowskie Przedmieście ze staromiejskim układem urbanistyczno-architektonicznym, która to historycznie ukształtowana oś została brutalnie przerwana przebiegiem powstającej Trasy W-Z. (…) Przekładając powyższe wnioski i uwagi pragnę zawiadomić obywatela wojewodę, że oczekuję przedstawienia mi ostatecznej wersji projektu odcinka Trasy W-Z w Piotrkowie Trybunalskim.”.

i sobiepańskie metody

Jaka była reakcja piotrkowskich władz na ministerialne zalecenia? Po prasowych doniesieniach można rzec, że żadna. Ryszard Paradowski grzmiał na łamach „Głosu Robotniczego”: „Decyzja ministra tylko na papierze. Nie przerwano robót mimo protestów opinii publicznej” i dalej: „To czego jesteśmy świadkami od dłuższego czasu na budowie Trasy W-Z w Piotrkowie Trybunalskim nazwać można jednym wielkim skandalem. Mimo protestów opinii społecznej i jednoznacznych decyzji wydanych przez generalnego konserwatora zabytków w oparciu o ekspertyzy specjalistów lekceważone są nadal zasady ochrony dóbr kultury narodowej i łamane są przepisy. (…) Wbrew zaleceniom budowniczowie trasy nie przerwali robót. Od miesięcy trwa układanie nowego betonowego koryta Strawki w głębokim wykopie, który przeciął tereny przeznaczone do badań, nie zatroszczono się także należycie choćby o nadzór archeologiczny. Efekty tych sobiepańskich metod są żenujące – zniszczeniu uległy mury wspomnianego szpitala(chodzi o dawny szpitalik i przytułek dla chorych działający co najmniej od XVI wieku przy kaplicy św. Trójcy; przyp. aut.), koparka zerwała prawdopodobnie warstwy starych bruków znajdujących się pod powierzchnią ul. Krakowskie Przedmieście, ludzie przechodzący obok ze zdziwieniem oglądali resztki jakichś drewnianych budowli wyrwane z ziemi. Stosowana od dłuższego czasu metoda faktów dokonanych akceptowana widocznie przez gospodarzy miasta, uniemożliwiła należyte zbadanie wszystkich tych reliktów przeszłości wydając niechlubne świadectwo budowniczym trasy, utrudnia ponadto korektę planu, narzucając z góry pewne rozwiązania. (…) Skandaliczny stosunek władz miasta i budowniczych do historii i starej tkanki piotrkowskiego grodu zasługuje na ostrą krytykę.”.

Pałacyk Psarskich był jedynym przykładem architektury rezydencjalnej w granicach miasta. Widok z początku XX wieku. Foto fotopolska.eu

Badania nie badania

To, co po latach może w całej tej sprawie zadziwiać to nie tylko podejście lokalnych władz i twórcy projektu piotrkowskiej Trasy W-Z do historycznego dziedzictwa miasta. Ale przede wszystkim brak w orientacji, co do wartości historycznej niektórych miejskich obiektów, w tym Pałacyku Psarskich. Projektant arterii Mirosław Łaszek w cytowanej już wyżej odpowiedzi względem pałacyku posłużył się mało przychylnym określeniem – „(…) pałacyk Psarskich znany bardziej jako od dawna prosperująca firma wulkanizacyjna”, co też można odbierać jako zwyczajną niechęć dla budowli. Wracając jednak do badań – wykonano je za pomocą świdra archeologicznego, niestety nie na całym wskazanym obszarze dawnych Ogrodów Królewskich, a jedynie od Pałacyku Psarskich w kierunku ulicy Krakowskie Przedmieście. Nie odnaleziono na tym terenie ewentualnych pozostałości po dawnych zabudowaniach dworu króla Zygmunta Augusta. Dalszych prac badawczych przeprowadzić już nie zdołano… Spychacze i koparki były szybsze od historyków i archeologów.

Rondo Sulejowskie obecnie -Pałacyk Psarskich stał bliżej ulicy Jerozolimskiej i zjazdu z ronda w Aleje Kopernika. Foto Marcin Kołodziejczyk

Jedyny taki w Piotrkowie

To, co wyróżniało Pałacyk Psarskich na tle innych, podobnych gabarytowo prywatnych obiektów w Piotrkowie – o na przykład istniejących na Szczekanicy „willi oficerskiej” czy (mocno dziś podupadłego) dworku dziedzica Kokczyńskiego – to styl. Jak podkreślała w swej ekspertyzie mgr inż. Joanna Chwisi specjalistka projektowania konserwatorskiego z Pracowni Konserwacji Zabytków w Kielcach Pałacyk Psarskich był rzadkim przykładem budynku rezydencjonalnego posadowionego w granicach miasta. „(…) poza tym jego użytkowanie dokładnie w miejscu zespołu pałacowego Zygmunta Augusta z 1550 roku przesądza o jego wartości historycznej.”. Ponadto w jednej ze ścian przetrwały do naszych czasów relikty poprzedniego założenia. To, co jednak może wydawać się dość zaskakującym to fakt, że praktycznie do początku lat 80., do momentu prób ratowania obiektu przed koparkami budowniczych piotrkowskiej Trasy W-Z był on niezbadany przez historyków. Nie znano jego wartości historycznej. Nie podlegał ochronie konserwatorskiej i nie był wpisany do żadnego rejestru zabytków (!). Dopiero właśnie zalecenie Ministerstwa Kultury i Sztuki doprowadziło to tego, że do obiektu weszli eksperci. Obok wspomnianej Joanny Chwisi nad Pałacykiem Psarskich pochylili się jeszcze konsultantka historyczna Marta Ertman i specjalista ds. architektury Wojciech Szygendowski z łódzkiej Pracowni Konserwacji Zabytków. Według pierwszej z wymienionych pałacyk pochodził z XIX wieku i nie stał „(…) jak pierwotnie sądzono na wcześniejszych fundamentach. W latach siedemdziesiątych XIX wieku stał się własnością Psarskich. [wg. Kazimierza Głowackiego pałacyk własnością Psarskich stał się w 1868 roku; przyp. aut.] (…) Pierwotnie pałacyk wyglądał nieco inaczej. Gdy w latach trzydziestych wytyczono ul. Śląską rozebrana została weranda od tej strony, po wojnie podobny los spotkał wieżę przylegającą do przeciwległej ściany pałacu.”. W opinii konsultantki z uwagi na walory architektoniczne „(…) obiekt powinien być zachowany i odpowiednio wyeksponowany.”. Natomiast Szygendowski zwrócił uwagę, iż pałacyk był „(…) ciekawym przykładem połączenia tendencji architektury klasycystycznej i malowniczej nieregularnej.”. I jak napisał dalej w ekspertyzie w stylu pałacyku było też „(…) sporo elementów tzw. architektury szwajcarskiej.”. Cechowała go również zachowana oryginalna snycerka i cenne sztukaterie. Eksperci zasugerowali również by w przyszłości odtworzyć zburzoną wieżę Pałacyku Psarskich „(…) i aby jego piękne salony ze sztukateriami służyły np. jakiejś instytucji kulturalnej.”. Oczywiście wcześniej obiekt musiałby przejść gruntowny remont.

Wnętrza i lokatorzy

Pałacyku Psarskich nie ma w krajobrazie Piotrkowa od ponad 40 lat. Dzięki nielicznie zachowanym fotografiom możemy jeszcze dziś podziwiać jego architekturę. Niestety niewiele wiadomo o jego wnętrzach. Gdzie więc szukać informacji o nich? Oczywiście najlepiej wśród dawnych lokatorów. Pani Emilia Sas z domu Opas, która zgodziła się z nami porozmawiać spędziła w dawnej posiadłości Psarskich część swego dzieciństwa. – Urodziłam się w pałacyku i mieszkałam w nim wraz z rodzicami i babcią do 7 roku życia. Babcia w pałacyku mieszkała jeszcze przed wojną. Nawet kiedy w 1964 roku przeprowadziliśmy się do jednego z bloków na osiedlu Wyzwolenia wciąż odwiedzałam w nim ciocię, która zamieszkała tam w naszym dawnym mieszkaniu – wspomina. I dalej dodaje: – W pałacyku mieszkało 8 rodzin, jeśli doliczyć moją ciocię to 9. Pałacyk miał dwa wejścia. Główne od strony północno-wschodniej, czyli od ulicy Armii Czerwonej, dziś Jerozolimskiej. To nad nim był umiejscowiony balkon. Drugie wejście znajdowało się w wieży od strony północnej. Pierwsze prowadziło do mieszkań na parterze, drugie do mieszkań na piętrze. Na parterze znajdowało się 5 mieszkań – do 3 prowadziło wejście główne, do 2 pozostałych wchodziło się wejściem bocznym. Na piętrze mieściły się 3 mieszkania, wspólna toaleta, wspólny dla wszystkich kran z wodą oraz strych. Do piwnic prowadziły strome schody we wspomnianej wieży, znajdujące się po prawej stronie drzwi wejściowych. Średnio na każdą z rodzin przypadało od 2 do 3 pomieszczeń. Wszystkie w formie amfilady, czyli przechodziło się z izby (pokoju) do izby. Sądzę, że w budynku było 14-15 pomieszczeń. Pałacyk zamieszkany był do II połowy lat 70. Mówi nasza rozmówczyni: – Podczas jednej z takich moich późniejszych wizyt w pałacyku dowiedziałam się, że lokatorzy mówili, że mają się wyprowadzić. Ale nie pamiętam, czy to była 1976 czy 1977 rok. W każdym razie bardzo szybko potem zaczęto budowę Trasy W-Z. I pamiętam jeszcze jaki przeżyłam szok, gdy któregoś dnia idąc ulicą Skłodowską zobaczyłam na miejscu pałacyku zamiast znanej mi sylwetki jego gruzy. Pozostało tylko wspomnienie.

Podczas rozmowy pani Emilia wymienia nazwiska wszystkich lokatorów i zajmowane przez nich mieszkania – z racji RODO pozostają one do wiadomości redakcji. Długoletnim i zarazem ostatnim administratorem Pałacyku Psarskich był późniejszy właściciel działającego na tej posesji zakładu wulkanizacyjnego.

Pałacyk Psarskich podczas I wojny światowej – widok na elewację główną od strony wschodniej. Foto fotopolska.eu

Refleksje po czasie…

Według zapewnień zarówno ówczesnych władz i projektanta piotrkowska Trasa W-Z miała gwarantować prawidłowy rozwój przestrzenny miasta, wyeliminować z zespołu staromiejskiego ciężki ruch kołowy oraz, co najważniejsze usprawnić połączenia w układzie komunikacyjnym Piotrkowa niezmienionym wówczas od 200 lat. Czy się udało? Powiedzmy szczerze od początku ten odcinek tej arterii sprawiał problemy. Źle wyprofilowane rondo Sulejowskie było przyczyną wielu wypadków. W nieodpowiedni sposób utwardzone podłoże trasy w korycie rzeki Strawki doprowadziło, do tego, że dziś mamy na tym odcinku nie tylko koleiny, ale prawdziwe „doły i wądoły”. Z kolei poprowadzony tu ruch tranzytowy w kierunku Lublina i Kielc sprawił, że Stare Miasto, stojące na glinach zwałowych i piaszczystych rzeczywiście stało się zagrożone – drgania podłoża przechodzące z trasy w kierunku zabudowań Starówki sprawiły, że na początku lat dwutysięcznych konieczny był specjalistyczny remont popękanych murów kościoła jezuickiego i jego dawnego kolegium. I co warto jeszcze przypomnieć prawie 20 lat musieli czekać piotrkowianie na ostatni odcinek Trasy W-Z, ten środkowy, przechodzący pod wiaduktem kolejowym i łączący wschodnią nitkę arterii z tą zachodnią. W świetle tego wszystkiego rodzi się więc pytanie: Czy można było, a przede wszystkim czy warto było jednak ocalić Pałacyk Psarskich? Jak sądzicie drodzy Czytelnicy? Kiedy będziecie zastanawiać się nad odpowiedzią my pochylimy się nad kolejnym artykułem – niebawem powrócimy na naszym portalu do tematu piotrkowskiej Trasy W-Z.

Tekst: Agnieszka Szóstek

Foto: Instytut Sztuki PAN (prawa zastrzeżone), zbiory prywatne autorki, fotopolska.eu, Marcin Kołodziejczyk

Materiały:

  1. K. Głowacki „Urbanistyka Piotrkowa Trybunalskiego”, Piotrków – Kielce 1984
  2. „Dzieje Piotrkowa Trybunalskiego” pod red. Bohdana Baranowskiego, Łódź 1989
  3. O. Sawicki (z zespołem) „Piotrków Trybunalski. Założenia do planu rewaloryzacji. Studium konserwatorsko-urbanistyczne”, PKZ Zamek, Warszawa 1979 – maszynopis
  4. M. Łaszek, M. Rutkowski „Piotrków Trybunalski. Graficzna analiza możliwości zmiany przebiegu Trasy W-Z”, Wojewódzkie Biuro Planowania Przestrzennego 1980
  5. Tadeusz Nowakowski „Piotrków Trybunalski i okolice”, Warszawa 1972
  6. „Głos Robotniczy” 1979-1983
  7. „Polityka” 1981
  8. „Kurier Polski” 1981
  9. „Tygodnik Piotrkowski” 1979-1983
4.2 5 votes
Oceń temat artykułu
reklama
Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Piotrkowianin
Piotrkowianin
14 grudnia, 2024 15:16

„wspomnianym już odcinkiem wiodącym do trasy E-16 (tożsama z dzisiejszą E-16)”

To jest dzisiejsza A1 (E75).

Piotrkowianin
Piotrkowianin
14 grudnia, 2024 19:33

„Podczas rozmowy pani Emilia wymienia nazwiska wszystkich lokatorów i zajmowane przez nich mieszkania – z racji RODO pozostają one do wiadomości redakcji.”
Z tym, że RODO nie dotyczy osób zmarłych, a po 50 latach pewnie większość tych lokatorów już nie żyje.

Marcin
Marcin
16 grudnia, 2024 09:35

Bardzo ciekawy artykuł. Oby więcej takich. Pozdrawiam

Polecamy

Back to top button
3
0
Would love your thoughts, please comment.x

Ej! Odblokuj nas :)

Wykryliśmy, że używasz wtyczki typu AdBlock i blokujesz nasze reklamy. Prosimy, odblokuj nas!