Bramownica na ulicy Moryca – ustawiona kilka dni temu za około 40 tysięcy złotych (stalowa konstrukcja + oznakowanie) miała uniemożliwić wjazd samochodom wyższym – a co za tym idzie cięższym – z DK91 na wspomnianą ulicę. Miała – ale widać na filmie poniżej – nie spełnia swojego zadania. – To pieniądze wyrzucone w błoto – grzmi jeden z mieszkańców ulicy.
Bramownica została zainstalowana w połowie października. Kosztowała około 40 tysięcy złotych, a jej zadaniem było ograniczenie wjazdu pojazdom wyższym niż 3 metry, a za co tym idzie ograniczenie „tonażu poruszającego się” po tej drodze. Montaż konstrukcji zlecił piotrkowski Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta. Miało być lepiej, ale jak się okazuje, przynajmniej niektórzy kierowcy za nic mają ustawione zakazy. Krzysztof Szczepanik – jeden z mieszkańców ulicy Moryca – nagrał film na którym widać, jak zaporę bez problemu pokonuje duża maszyna rolnicza. Kierowca harwestera nic nie robi sobie z ustawionego zakazu. – 40 tysięcy złotych, to pieniądze wyrzucone w błoto – napisał w mediach społecznościowych, autor nagrania. – Zgadzam się, że to pieniądze zmarnowane. Powinno się zrobić drogę z prawdziwego zdarzenia, porządnie ją utwardzić a nie bawić się w takie du..rele – mówi pan Kamil.
Swojego oburzenia nie kryją niektórzy internauci. – Tę drogę wykonano podobno z funduszu przeznaczonego na dojazdy do pól… w mieście…no ok. Stawiając taką bramownicę ograniczono dojazd maszyn do pól. Przy tej drodze/ulicy mieszkają ludzie – mieszkańcy Piotrkowa. Stanowi ona też dojazd do firmy korzystającej z ciężkiego transportu. Efekt jest taki, że żaden z użytkowników nie może bezpiecznie korzystać z tego dojazdu. Tak tylko przypomnę że na „drogę dla bobra” (droga dojazdowa na Słoneczko – przyp. red.) wydano 15 milionów zł z budżetu miasta, a nikt tam nie mieszka, nie ma tam firm, ani pól – czytamy we wpisie Ewy Cłapy.
Zapytamy ZDiUM, czy urząd w jakiś sposób zamierza egzekwować ograniczenia przez siebie wprowadzone.
Polecamy