Pod koniec listopada zeszłego roku w Piotrkowie powstała społeczna lodówka. To miejsce w którym zostawić można jedzenie dla potrzebujących. Ważne, by było zdatne do spożycia. Nie może być spleśniałe czy nieświeże, powinno być takie, jakie sam darczyńca chciałby zjeść.
Lodówkę zainstalowało łódzkie stowarzyszenie „Chleba naszego”, natomiast inicjatorem ustawienia jej w Piotrkowie był ks. Jacek Tyluś, proboszcz parafii Jana Pawła II. Duchownego pytamy dziś, jak ocenia roczną działalność lodówki.
Lodówka społeczna w Piotrkowie na rogu ulicy Słowackiego i Kołłątaja stoi już od roku. Trudno dokładnie powiedzieć ile kilogramów różnego rodzaju jedzenia przewinęło się przez nią (sądzę że kilkaset kilogramów) i ile osób z niej skorzystało.
Na początku obawiałem się czy pozostawiane jedzenie, szczególnie gotowe produkty (jogurty, nabiał, wędlina z krótkim terminem ważności) nie będą leżały zbyt długo. Obawy były niepotrzebne. Jedzenie z lodówki znika szybko. Istotne jest to, że pożywienie nie jest wyrzucone do śmietnika, a przez to nie jest marnowane.
Wiele osób prywatnych, ale także bary, restauracje i sklepy angażuje się w to by zapełniać lodówkę. Korzysta z niej wiele osób tych naprawdę potrzebujących i tych którym widok pełnej lodówki jest okazją by coś z niej wziąć, choć jak twierdzą niektórzy: z wyglądu nie widać że są w potrzebie.
Cały czas uczymy się jak z lodówki korzystać, kiedy najlepiej przynosić do niej jedzenie. Chociaż czasami przy lodówce jest rywalizacja o to, kto co ma wziąć, to z pewnością z czasem nauczymy się, że jest to miejsce potrzebne i umiejętnie ludzie potrzebujący będą z niej korzystać.
Jednym z darczyńców była Rada Osiedla „Krakowskie Przedmieście – Sulejowska”, która podzieliła się jedzeniem ze swojej wigilii. – Podczas zeszłorocznej wigilii osiedlowej podjęliśmy decyzję, że pozostałym z wieczerzy jedzeniem podzielimy się z potrzebującymi. Dlatego po kolacji zapakowaliśmy pierogi, ryby i inne produkty w styropianowe pudełka, i trafiły one do potrzebujących – informuje Aleksandra Rozpędek, szefowa RO Krakowskie Przedmieście – Sulejowska.
Regularnie potrzebującym jedzenie przekazuje Jakub Wolski z Soul Food Bistro. – Początkowo każdego dnia po zakończonym serwisie zawoziliśmy jedzenie bezpośrednio do lodówki. Trwało to kilka miesięcy, aż do czasu, kiedy tuż za mną przed lodówkę podjechała kobieta w drogim samochodzie i czekała na to, aż zapakujemy boxy z jedzeniem. Od tego czasu posiłki z naszego bistro odbiera umówiona z księdzem osoba i trafianą one bezpośrednio do osób potrzebujących – mówi w rozmowie z nami Kuba Wolski.
Do lodówki trafia jedzenie także, od zwykłych mieszkańców Piotrkowa. – Do lodówki mam kawałek drogi, bowiem mieszkam na ulicy Łódzkiej, dlatego odwiedzam ją jedynie przejazdem. Są jednak dni, kiedy jadąc do pracy zabieram ze sobą obiad z poprzedniego dnia i zostawiam dla potrzebujących. Zawsze to szczelnie zamknięty słoik z zupą i odrobina pieczywa – mówi pani Maria.
Przypominamy: Lodówka stoi na rogu Słowackiego i Kołłątaja w szczycie budynku piekarni.
ZOBACZ TAKŻE:
Polecamy