Okres wakacji sprzyja odwiedzaniu i zwiedzaniu miejsc nie tylko dalekich, ale także tych położonych tuż za przysłowiową miedzą. Jedną z takich turystycznych lokacji na mapie powiatu piotrkowskiego jest bez wątpienia Witów, a dokładnie barokowy kościół pod wezwaniem św. Małgorzaty i św. Augustyna w Witowie. Pozostałości po dawnym zakonu Norbertanów składają się dziś na historyczne i kulturowe dziedzictwo gminy Sulejów.
Świątynia ta, położona na uboczu głównych szlaków komunikacyjnych, bazylikowana, trzynawowa z dwiema wysokimi, czworobocznymi wieżami, stanowiąca Sanktuarium Matki Bożej Zwiastowania, jest pozostałością po wspomnianym klasztorze Norbertanów. Witowski zakon był jednym z najbogatszych w kraju, a jego dzieje los powiązał zarówno z polskimi monarchami, szlacheckimi rodami, jak i z Trybunałem Koronnym. O świetności tego nieistniejącego już dziś w tym miejscu konwentu świadczy zachowane do czasów współczesnych powiedzenie: „czerwony jak opat Witowski”.
Z ziemi francuskiej na grunty witowskie
Początki obecności w Witowie Norbertanów, zgromadzenia, które w 1120 roku powołał do życia w północnej Francji w regionie Pikardii koło Laon św. Norbert z Xanten, sięgają XII wieku. I są związane z postacią biskupa Vitusa z Chotla herbu Janina, zwanego Witem. Według przekazów historycznych i legend to właśnie od jego imienia ma pochodzić nazwa Witowa (choć uznany regionalista Michał Rawita Witanowski twierdził, że od ulubionego patrona rycerskiego Janina ) i to właśnie on w 1179 roku ufundował nad rzeką Koprzywnicą (dzisiaj znana jako Strawa), pośród bagnistych terenów, na niewielkim wzniesieniu zabudowania klasztorne, które wkrótce zamieszkało kilku zakonników z zachodniej Europy.
Bracia i siostry
Co warto odnotować to jeszcze przed przybyciem do Witowa Norbertanów istniał tutaj kościół, a właściwie kościółek pod wezwaniem św. Marcina. Ta „starożytna” świątynia, jak opisywały ją dawne kroniki, przetrwała do XVII stulecia, kiedy to została spalona podczas potopu szwedzkiego przez wojska króla Karola Gustawa. Wracając jednak do Norbertanów… Początkowo na terenie Witowa egzystowały dwa zakony – męski i damski. Niestety krwawo zakończony najazd Tatarów w 1240 roku zakończył obecność Norbertanek w tym miejscu. Odbudowy spalonych i zniszczonych zabudowań dokonali już nielicznie ocaleni z pożogi Norbertanie. Wiadomo, że Tatarzy w kolejnych latach co najmniej jeszcze raz najechali klasztor – było to w okresie 1259-1261. Cztery lata później z kolei inne nieszczęście dotknęło witowskich zakonników – mianowicie doszczętnie spłonęło klasztorne archiwum. Wówczas z pomocą kanonikom regularnym, jak nazywano też Norbertanów, przyszedł z pomocą książę Leszek Czarny. W 1265 roku potwierdził on specjalnym dokumentem immunitet ekonomiczny i sądowy konwentu. Według tych zapisów mieszkańcy klasztornych posiadłości byli zwolnieni od danin i posług oraz takich ciężarów wojskowych jak obowiązek budowania grodów i brania udziału w wyprawach wojennych (wyjątkiem był tylko obowiązek brania udziału w wojnie obronnej), z kolei mieszkańcy wsi klasztornych mogli być sądzeni jedynie przez sędziów książęcych, co oznaczało, że byli oni zwolnieni od jurysdykcji urzędników państwowych.
Rosnąca potęga
Do XV wieku majątek witowskich Norbertanów stanowiło zaledwie kilka osad. Z czasem jednak wraz ze wzrostem znaczenia i przychylności możnowładców zakon stał się jednym z najzamożniejszych w kraju. Od XIII stulecia sprawował też patronat nad okolicznymi kościołami parafialnymi, między innymi w Milejowie i Ręcznie. W 1346 roku król Kazimierz Wielki oddał klasztorowi na własność część rzeki Luciąży wraz z żeremiami bobrowymi. Z kolei Władysław Jagiełło w 1396 roku nadał zakonnikom prawo używalności rzeki Pilicy. Także następny monarcha z rodu Jagiełłów – Kazimierz IV
Jagiellończyk nie szczędził swej przychylności witowskim braciom. Co warto podkreślić o ich potędze i sile świadczy chociażby nadany im przez papieża Sykstusa IV w 1477 roku przywilej egzempcji, czyli wyłączenia spod zależności biskupiej wraz z podlegającymi wówczas opactwu probostwami w Płocku, Busku i Krzyżanowicach. W XVI stuleciu do Norbertanów z Witowa należały już takie pobliskie wsie jak: Kałek, Kłudzice, Oprzężów, Piekary, Ręczno, Stobnica, Witów, Zalesice, w których posiadali gospodarstwa rolne, karczmy oraz po kilka łanów ziemi. Z historycznych dokumentów wiadomo również, że dziesięciny płacili klasztorowi również wieśniacy Bąkowej Góry, Bentowic, Bujen, Byków, Cisowej, Gąsek, Kamocina, Kamocinka, Krężnej, Majkowic, Majkowa, Gomulina, Ostrowa, Paskrzyna, Rokszyc,
Rokszyckiej Wólki, Siomek, Twardosławic, Uszczyna i Zbyłowic. W połowi wspomnianego stulecia za sprawą opata Maciej III Turobińskiego majątek konwentu powiększył się o sołectwo ręczyńskie z młynem, karczmą, polami, łąkami, lasami i pasieką.
To, co ocalało
Jeśli zaś chodzi o klasztorne zabudowania do czasów nam obecnych przetrwał tak naprawdę tylko kościół i jeden z fragmentów dawnego zakonnego skrzydła, a dokładnie rezydencji opackiej. Wzniesiony w XII wieku i otoczony rozlewiskami oraz fosą zespół budynków tworzył przylegający do kościoła czworobok. W 1470 roku za sprawą opata Marcina herbu Jelita konwent ów otoczony został murami obronnymi, które chroniły jego zabudowania aż do XVIII stulecia. To z tego czasu pochodzi ocalała do dziś baszta wjazdowa. Potężne piętno na siedzibie witowskich Norbertanów odcisnął „pobyt” w niej oddziałów szwedzkich podczas tak zwanego potopu szwedzkiego w latach 1655-1660. Szwedzi nie tylko ograbili doszczętnie klasztorny skarbiec, ale również zniszczyli jego zabudowania wraz z kościołem, który był budowlą jeszcze romańską, wzniesioną z kamienia. Odbudowa konwentu i wzniesienie nowej świątyni datowane jest na 1677 rok. Niemniej wysokie barokowe mury i wieże kościoła, które górują dziś nad tą
okolicą to tak naprawdę efekt kolejnej przebudowy klasztoru, mającej miejsce w latach 40. następnego stulecia. To wówczas przeor Aleksander Pieniążek nakazał rozbiórkę starych murów konwentu i świątyni oraz budowę nowych. Owe prace budowlane trwały aż do 1803 roku. Niestety rozbiory Rzeczpospolitej stały się początkiem końca zakonu norbertańskiego w Witowie. Dobra klasztorne w ramach prowadzonej przez zaborców sekularyzacji zagrabione, okazała biblioteka i archiwum trafiły wpierw do Warszawy, a następnie zostały przez Rosjan wywiezione po 1831 roku do Petersburga. Nieco wcześniej, w 1819 roku nastąpiła zarządzona przez wspomnianych rosyjskich zaborców likwidacja witowskiego opactwa. Kolejne dekady to powolna dewastacja poklasztornych zabudowań. W 1858 roku zdecydowano o wyburzeniu zrujnowanych skrzydeł konwentu. Pozostawiono jedynie kościół i korpusu byłej rezydencji opackiej, które możemy oglądać obecnie.
Legendy…
Z norbertańskim klasztorem w Witowie związanych jest kilka legend. Najbardziej znana opowiada tragiczną historię wspomnianych Norbertanek, które podczas najazdu Tatarów schroniły się w klasztornych lochach, gdzie ostatecznie je schwytano i stracono. Z rzezi ocalały zaledwie trzy siostry, które schroniły się w jednym z dołów w pobliskim klasztornym zabudowaniom lesie. Jedną ze straconych sióstr była Monika, obdarzona w chwili śmierci specjalną łaską Boga. Zakonnice, które przeżyły, zostały odnalezione przez wojewoda sandomierskiego Dzierżka, brata biskupa Wita i zabrane do klasztoru do Buska. Męczeńską śmierć witowskich sióstr upamiętnia pochodzący z 1717 roku fresk, który można podziwiać w kościele Norbertanek w Imbramowicach.
Położenie dawnych zabudowań klasztornych, ich urok oraz panujący dookoła obiektu spokój sprawiają,
że warto odwiedzić to miejsce. Można tu dojechać i samochodem i rowerem, z pobliskiego Piotrkowa, jak
i Sulejowa. Z tego pierwszego to około 8 km, a z drugiego niespełna 12 km.
Tekst i foto: Agnieszka Warchulińska
Materiały:
- Ks. W. Kulbat „Dzieje klasztoru norbertanów w Witowie” za
http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/kulbat/t5.html - K. Głowacki „Kościół św. Małgorzaty i dawny klasztor norbertanów w Witowie”, Piotrków 1984
- „Zabytki sztuki w Polsce. Inwentarz topograficzny IV. Powiat Piotrkowski Województwo Łódzkie”,
Warszawa 1950
4.Tadeusz Nowakowski „Piotrków Trybunalski i okolice”, Warszawa 1972
Polecamy