Zawiadomienie w sprawie kierowania gróźb karalnych oraz zniszczenia mienia złożył w środę kandydat na prezydenta Juliusz Wiernicki. Sprawą zajmować się będzie piotrkowska policja.
Kampania samorządowa w Piotrkowie nie była spokojna. Bojówki internetowych trolli, skutecznie zalewały media społecznościowe nieprawdziwymi informacjami. Do tego niszczenie banerów i zaklejanie plakatów niestety stało się normą. W ostatnich dniach wyjątkowo agresywnie potraktowano rodzinę Juliusza Wiernickiego. – Postanowiłem, że zawiadomię policję o tych wszystkich napisach na moich banerach. Nie może być tak, że ktoś grozi mojej rodzinie. Policja przyjęła ode mnie zawiadomienie i mam nadzieję, że sprawca zostanie odnaleziony i ukarany – mówi w rozmowie z nami kandydat na prezydenta z KWW Z sercem dla Piotrkowa.
W środę późnym wieczorem w mediach społecznościowych Juliusz Wiernicki opublikował film w tej sprawie. – Większość kampanii, to bardzo pozytywne emocje. Niestety jednak, czasem zdążają się przykrości. Postanowiliśmy, że w naszej pozytywnej kampanii, w ogóle nie będziemy zwracać uwagi na pomówienia i mowę nienawiści. Nie mogę zgodzić się jednak na to, że będziemy zastraszani, albo zastraszani będą członkowie mojej rodziny. Zgłosiłem na policję fakt pojawienia się napisów na moich banerach wyborczych sugerujących, bym martwił się o żonę. Policja się tym zajęła. Chciałbym z tego miejsca zaapelować do wszystkich osób zaangażowanych w wybory samorządowe, w tym oczywiście także do prezydenta Krzysztofa Chojniaka, który może swoim wieloletnim autorytetem zaapelować, byśmy unikali takich sytuacji. Nikt, ale to nikt, niezależnie od tego, czy się zgadzamy ze sobą czy nie, nie może czuć się zagrożony – mówił kandydat na prezydenta.
Wiernicki na początku marca był także inicjatorem akcji zatrzymującej hejt. Jak się okazuje, nie do każdego ona dotarła…
Banery kandydatów były niszczone wielokrotnie. Obecnemu prezydentowi, ktoś domalowywał charakterystyczny wąsik. Banery innych kandydatów, były cięte.
Polecamy