K.Rutkowski o kradzieży 600 tysięcy złotych: Rozważamy złożenie zawiadomienia w sprawie niedopełnienia obowiązków przez policję

Krzysztof Rutkowski spotkał się w poniedziałek z dziennikarzami, by przybliżyć sprawę kradzieży 600 tysięcy złotych, do której doszło kilka dni temu w Grabicy. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Przypomnijmy, że kobieta wypłaciła z banku gotówkę i ruszyła swoim autem w kierunku domu. W międzyczasie, postanowiła zrobić zakupy w sklepie i pieniądze pozostawiła w zaparkowanym samochodzie. Złodzieje wykorzystując nieobecności właścicielki auta, wybili szybę w pojeździe i ukradli gotówkę. Według relacji poszkodowanej kobiety i Krzysztofa Rutkowskiego, policja działała w tej sprawie opieszale. Rutkowski zapowiada złożenie skargi na działania policji.

Przedstawiciele biura detektywistycznego oraz poszkodowana kobieta spotkali się z dziennikarzami przed budynkiem piotrkowskiej policji. Rutkowski przypomniał, kiedy i w jakich okolicznościach doszło do rabunku. – 10 dni temu doszło do kradzieży znacznej sumy pieniędzy. Około godziny 11:45 w Grabicy, obok sklepu, doszło do wybicia przedniej prawej szyby i zrabowano torbę z zawartością 600 tysięcy złotych, które pani Monika pobrała wcześniej z banku – relacjonował. – Pieniądze z banku podjęłam o 11:06. Udałam się wprost do auta i ruszyłam w drogę do domu. Zatrzymałam się w sklepie tylko na chwilę, może trwało to 5 minut – mówi poszkodowana pani Monika. – Nagle usłyszałam alarm, ale jak doszłam do auta, to szyby nie było i pieniędzy też nie było – dodaje kobieta.

Według relacji poszkodowanej kobiety oraz Krzysztofa Rutkowskiego, policjanci nie zarządzili blokady dróg – Sądzę, że działania Milicji Obywatelskiej, Nyskami, Polonezami i Fiatami 125p, mogły być bardziej skuteczne za starych czasów, a niżeli teraz, przy tej technologii, przy tej technice, przy tej łączności. Policja nie podjęła żadnych działań, by stworzyć jakiekolwiek blokady na drodze przed uciekającymi sprawcami – mówił Rutkowski.

Według pani Moniki policja przyjechała na miejsce dopiero po trzecim wezwaniu, pomimo, że komisariat od miejsca zdarzenia oddalony jest jak twierdzi, o około 150 metrów. Kiedy doszło do przesłuchania kobiety, policjanci mieli przyjąć ją w niewłaściwy sposób. – Kiedy już dotarłam na komisariat, policjanci przyjęli mnie bardzo źle. Wręcz z pretensją, dlaczego wiozłam takie pieniądze i czy nie byłam tego świadoma a wręcz czy jestem głupia, że wiozłam takie pieniądze. Nie znając mnie ani mojej sytuacji, oceniono mnie od razu – mówiła rozgoryczona pani Monika. – Policja nie wykonała żadnych ruchów, by odszukać pojazd którym poruszali się sprawcy. Policjanci, którzy rzekomo zajęli się ta sprawą, prosili mojego syna o dostarczenie monitoringów, żeby jeździł po okolicy i dopytywał czy ktoś coś widział i czy cos wie w tej sprawie – relacjonowała pokrzywdzona kobieta.

Według Krzysztofa Rutkowskiego kiedy sprawa zaczęła nabierać rozgłosu w internecie, zaczęły napływać do niego kolejne ważne informacje. – Wtedy zaczynają się do nas zgłaszać kolejni ludzie. Dostajemy informację o tym, że pojazd marki Peugeot 307, którego numery rejestracyjne przekazaliśmy policji, jest porzucony w miejscowości Wodzinek, ulica Krótka 1, pomiędzy Tuszynem a Piotrkowem Trybunalskim. Samochód ten był zgłaszany po zdarzeniu przez osobę, na posesji której porzucono ten pojazd. Auto było widoczne na monitoringu w chwili napadu i gdyby policja rozesłała informacje o pojeździe do wszystkich swoich jednostek w województwie, z pewnością funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Koluszkach nie zareagowaliby jak amatorzy. Osoba ta przekazała informację do funkcjonariuszy w Koluszkach (że na jej terenie znajduje się obcy samochód – przyp. red.), a policjanci kazali przedmiotowy pojazd przetransportować prywatnie na parking. To przecież bardzo ważny dowód w sprawie. Pojazd którym dokonany jest rozbój, jest wysyłany do diabła! Jaka jest koordynacja policji w Koluszkach, Piotrkowie i Grabicy? – pytał retorycznie Krzysztof Rutkowski. – W pojeździe była umowa kupna – sprzedaży, dowód rejestracyjny, ślady DNA i odciski palców sprawców. Co by było, gdybyśmy nie zaangażowali się w tą sprawę i gdybyśmy nie wskazali tego pojazdu? – mówił.

– Krótko po tym, w niedzielę, pani Monika wykonała przy mnie telefon do osoby prowadzącej tę sprawę, do policjanta z posterunku policji w Grabicy, i policjant był obrażony, przekazał jej informację, że numer telefonu, który jej przekazał, jest jego telefonem prywatnym i on sobie nie życzy, żeby informować go w niedzielę o tym, że zostało cokolwiek zrobione w tej sprawie – relacjonował Rutkowski.

– Będziemy rozważali złożenie zawiadomienia do Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji w Warszawie, bo jest to ewidentnie niedopełnienie obowiązków służbowych, ponieważ policjant podobno poza służbą, chyba też jest policjantem? Tak mi się wydaje. Chyba, że zdejmując mundur, staje się cywilem, albo idzie do szatni, podawać palto bandytom, tego nie wiem – mówił Krzysztof Rutkowski. – Gdyby tak zachował się któryś w moich pracowników, na drugi dzień nie miał by po co przychodzić do pracy, bo zostałby zwolniony.

Piotrkowska policja prowadzi śledztwo w tej sprawie, ale nie chce udzielać żadnych wyjaśnień – Potwierdzam, że tutejsza jednostka pod nadzorem prokuratury prowadzi śledztwo i poszukuje sprawców kradzieży, ale dla dobra postępowania nie udzielamy informacji na ten temat – powiedziała krótko asp. szt. Izabela Gajewska z KMP w Piotrkowie.

Policjantka niestety nie odnosi się także do bardzo poważnych zarzutów jakie stawia policji Krzysztof Rutkowski wraz z poszkodowaną kobietą.

Biuro Krzysztofa Rutkowskiego wyznaczyło nagrodę w wysokości 10 tysięcy euro za wskazanie sprawców kradzieży. Informacje można przekazywać pod numer telefonu 600 007 007.