Mistrz Świata we fryzjerstwie Błażej Adamus strzygł bezdomnych w piotrkowskim schronisku. Mistrzowi nożyczek towarzyszyli fryzjerzy z Piotrkowa i Bełchatowa.
– Niedziela – pracowity dzień… Dziękuję bardzo fryzjerom, którzy zainteresowali się taką akcją i pomogli przy strzyżeniu ludzi, którzy znaleźli się w ciężkiej sytuacji życiowej – napisał w mediach społecznościowych Błażej Adamus. Mistrzowi, podczas niedzielnej akcji towarzyszyli: córka Wiktoria Adamus, Edyta Gaszewska, Angelina Borys Przybyłek, Leszek Sztajerowski i zaledwie jeden piotrkowski fryzjer – Artur Żółtak.
– Piękna niespodzianka i prezent świąteczny. Dziękujemy Panu Błażejowi i jego ekipie oraz Arturowi Żółtakowi za wspaniały gest – powiedział Piotr Kindilchi, kierownik piotrkowskiej noclegowni.
Warto dodać, że ten kleszczowski fryzjer pierwsze kroki stawiał w Piotrkowie. Nauki pobierał między innymi w nieistniejącym już zakładzie fryzjerskim „Wiesław”, mieszczącym się w hali targowej. Teraz swoje salony prowadzi w Częstochowie oraz w Kleszczowie.
To nie pierwsza taka Pańska akcja. Bezdomnych w Bełchatowie strzyże Pan regularnie, Piotrków jednak pierwszy raz.
Faktycznie w piotrkowskiej noclegowni byliśmy pierwszy raz. Odezwała się do mnie pewna pani, która zapytała czy nie moglibyśmy ostrzyc bezdomnych. Byliśmy w Piotrkowie tydzień temu w Pogotowiu Opiekuńczym, ta pani o tym wiedziała i zapytała czy możemy przyjechać do schroniska. Powiedziałem, że nie ma żadnego problemu, i tak znaleźliśmy się w noclegowni.
Jak wygląda przygotowanie do takiego strzyżenia? Kto Panu pomaga?
Tradycyjnie napisałem na Facebooku post, czy ktoś chce mi pomóc. Z Piotrkowa zgłosił się tylko tylko jeden fryzjer – Artur Żółtak. To bardzo fajny, młody,sympatyczny i zdolny fryzjer, który z chęcią nam pomógł. Reszta osób to moi stali współpracownicy – byli i obecni pracownicy, a także uczniowie naszej Akademii.
Skąd pomysł na takie akcje? Zdobył Pan tytuł Mistrza Świata, pewnie kolejki do Pana są ogromne. Strzygą się u Pana znani polscy celebryci, a tymczasem strzyże pan z kolegami bezdomnych…
Praca w salonie i w schronisku to zupełnie coś innego. Od ludzi w schronisku można się wiele nauczyć. Każdy człowiek to inna historia życia. W salonie ludzie płaca i wymagają, tutaj robimy to raczej dla siebie, bo podarować komuś coś dobrego. Pracujemy za „dziękuję”, i to jest dla nas najfajniejsze. Klienta ze schroniska można porównać do dziecka, któremu dało się cukierek – mała rzecz, a bardzo go cieszy. Bezdomni najczęściej są omijani, my ich nie omijamy. Każdemu próbujemy pomóc stanąć na nogi.
Zmieniając temat, fryzjerskiego fachu uczył się Pan w Piotrkowie, między innymi w zakładzie „Wiesław”…
Tak, uczyłem się między innymi u nieżyjącego już Wiesława Fijałkowskiego, to On najwięcej mnie nauczył. Przede wszystkim profesjonalnego rzemiosła, podejścia do drugiego człowieka i pomagania innym. Pan Wiesław stał się legendą za życia…
Fachu uczy się także Pana córka – Wiktoria Adamus, która podobno depcze Panu po piętach?
(Śmiech) Ja się z tego bardzo cieszę, bardzo bym chciał, żeby mnie wyprzedziła i na pewno tak będzie!
Polecamy