W miniony wtorek podczas wspólnych kontroli piotrkowskiej policji oraz pracowników sanepidu, funkcjonariusze legitymowali jednego z handlujących. W pewnym momencie na nadgarstkach mężczyzny mundurowi założyli kajdanki. Okazało się, że bezduszny system wskazał legitymowanego jako groźnego mordercę poszukiwanego od niemal 30 lat. Policjanci myśleli, że mają do czynienia z zabójcą młodej poznanianki. Do tragedii doszło w 1992 roku. „Ciało wyglądało tak, jakby wypadło z lodówki. Zwłoki były skulone, leżały na stercie śmieci rozrzuconych na podłodze – policjanci, których w 1993 roku wezwano do mieszkania na poznańskich Ratajach, ciągle pamiętają, jak byli wstrząśnięci tym widokiem.” pisały o tej sprawie ówczesne gazety.
Pan Sławomir ma ogromny żal do policji. – To zdarzenia widziało masę osób które mnie znają, co one sobie pomyślały? Przecież ja nic złego nie zrobiłem. Policjantka chciała mnie demonstracyjnie w kajdankach przeprowadzić przez cały rynek. Zostałem upokorzony wśród ludzi którzy mnie znają prawie 30 lat – relacjonuje pan Sławomir. – Policjantka do żony wyraźnie powiedziała: pani mąż niech się cieszy, że nie został rzucony na glebę! W pewnym momencie pomyślałem, że to jest jakaś ukryta kamera. Ale kiedy podszedł do mnie drugi policjant a ta pierwsza policjantka kazała mnie skuć, to był to dla mnie szok. Nogi się pode mną ugięły i wtedy już wiedziałem, że to nie ukryta kamera. Miałem takie nogi, że nie mogłem nawet się poruszać. Próbowałem się dowiedzieć dlaczego mam zakładane kajdanki. Oczywiście takiej informacji nie uzyskałem, funkcjonariuszka powiedziała tylko, że zostanę odwieziony na komendę a potem do prokuratury i to wszystko… – mówi nasz rozmówca.
Dopiero kiedy żona pana Sławomira zaczęła dopytywać o co chodzi, dowiedziała się, że jej mąż wzięty jest za mordercę z Poznania. W 1992 roku na os. Czecha w Poznaniu doszło do brutalnego zabójstwa młodej dziewczyny. „Ciało wyglądało tak, jakby wypadło z lodówki. Zwłoki były skulone, leżały na stercie śmieci rozrzuconych na podłodze – policjanci, których w 1993 roku wezwano do mieszkania na poznańskich Ratajach, ciągle pamiętają, jak byli wstrząśnięci tym widokiem.” pisały o tej sprawie ówczesne gazety. Podejrzanym o dokonanie tego przestępstwa jest osobiście znający ofiarę Sławomir Pawlik, traf chciał, że nasz rozmówca nazywa się tak samo. Wygląd natomiast jest zupełne inny. Nie zgadzają się także inne dane obu mężczyzn – chociażby miejsce urodzenia czy dane rodziców.
Według relacji naszego rozmówcy, sprawa zaczęła się wyjaśniać kiedy włączył się w nią drugi policjant – prawdopodobnie partner wspomnianej funkcjonariuszki. – Sprawdzenie mnie przez drugiego funkcjonariusza było bardziej szczegółowe. Po chwili stwierdził, że nie o mnie chodzi. Poprosiłem więc żeby mnie rozkuł. Policjantka upierała się w dalszym ciągu że jestem poszukiwanym mężczyzną, nie chciała zdjąć mi kajdanek. Nie wiem co kierowało tą panią, może liczyła na szybki awans, ale okazało się później, że nie jestem tym, za którego mnie uważała – mówi pan Sławomir.
– Policjantka powiedziała, że może nas tylko przeprosić. To dla mnie za mało. Zostałem upokorzony wśród ludzi których znam prawie 30 lat. Pani funkcjonariusz policji powinna troszeczkę bardziej się wykazać z tymi przeprosinami . Nie wiem jakie będą wyciągnięte konsekwencje wobec tej pani, ale uważam, że powinny być większe niż tylko „przepraszam”, dlatego jeszcze dziś napiszemy oficjalną skargę do Komendanta Miejskiego Policji.
O komentarz poprosiliśmy piotrkowska jednostkę policji. – Sprawą osobiście zajmuje się Komendant Miejski. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że podczas legitymowania jednej z osób, system wskazał, że kontrolowany mężczyzna może być osoba poszukiwaną za poważne przestępstwo. W takiej sytuacji, zgodnie z procedurą funkcjonariusze użyli środków przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek i dokonali dalszej weryfikacji danych. Po chwili okazało się, że nie jest to mężczyzna o którego nam chodziło, dlatego zdjęli kajdanki, przeprosili i na tym zakończono czynności – informuje Dagmara Mościńska z biura prasowego KMP w Piotrkowie.
Dokładny przebieg zdarzenia, poznamy po zakończeniu postępowania wyjaśniającego.
Ktokolwiek wie o miejscu pobytu poszukiwanego mężczyzny ze zdjęcia, proszony jest o osobiste stawiennictwo w Wydziale Dochodzeniowo-Śledczym KMP w Poznaniu przy ul. Szylinga 2 lub kontakt telefoniczny pod numerem 061 841-30-90 lub 997 – na terenie całego kraju.
Polecamy