Cz. 2 (2). Janusz i kobiety.
– Janek był znaną postacią, mógł imponować, ale z drugiej strony wstydził się tych dziewczyn, a nawet bał – opowiada Stanisław Stępień. Raz go jednak wzięło strasznie! Poznał studentkę medycyny. Mieszkała w Piotrkowie. Wywiózł do niej wszystko, także pierścionki. Zdarzało mi się nawet jeździć z nim po kwiaty. Czasami dla dziewczyny, czasami dla jej matki. Wracał stamtąd w różnych nastrojach.
W relacjach wielu osób, z którymi rozmawiałem, dziewczyna ta jawiła się na tyle wyraźnie, że postanowiłem do niej dotrzeć (pewne przesłanki pozwalają przypuszczać, że Młoczkowski, Zubrzycki i Sowa mówili o tej samej osobie). Wydawało się to proste. Miałem imię, nazwisko oraz stary adres zamieszkania, pod którym obecnie mieszka tylko matka kobiety. Okazało się, że być może i mieszka, ale furtka zamknięta na głucho, brak dzwonka, domofonu, stacjonarnego numeru telefonu oraz nagminne „całowanie klamki” wyklucza wszelki kontakt. Udało mi się jednak zdobyć numer telefonu komórkowego męża dziewczyny. W pierwszej rozmowie przedstawiłem sprawę; że kierując się dziennikarską powinnością zachowania obiektywizmu, przygotowując książkę do publikacji, chcę porozmawiać z żoną, aby przedstawiła temat rzekomego czy prawdziwego romansu ze swej strony. I cisza. Przez kolejne dwa dni mąż nie odbierał telefonów, po czym gdy udało mi się wreszcie skontaktować, oznajmił, że żona (podobno… – przyp. M.G.) nie chce rozmawiać na ten temat.
M. była bodaj największą platoniczną miłością Janusza – mówi Andrzej Filipiak. W latach 1958–1962 chodziłem z jej ojcem do „Chrobrego”, jednak w 1995 r. A. zmarł nagle w wieku lat 50 i nie doczekał sukcesu córki, która dostała się na Akademię Medyczną w Łodzi.
Jak wynika z relacji męża M., pana K., już wówczas chodzili ze sobą, ale nie byli jeszcze małżeństwem. M. opowiadała mu jednak, jak Janusz ją adoruje. Oczywiście musiało to wzbudzić zazdrość i wściekłość partnera, który pamięta to fotoreporterowi do dziś i wypowiada się zarówno o nim, jak i o tamtych wydarzeniach nader negatywnie…
Według Andrzeja Filipiaka, Janusz zaglądał do M. przez 3 lub 4 lata, z czym K. się zgadza, datując fatalne zauroczenie na lata 1994–1996/7.
– Janusz czuł się bardziej jej opiekunem – twierdzi Filipiak. Chciał jej pomóc w tym studiowaniu. Wiem, że pewne rzeczy nawet jej sponsorował (być może przed 1996 r., zanim zmianie uległy warunki jego zatrudnienia w „Dzienniku Piotrowskim”. Później taka możliwość z pewnością nie istniała – przyp. M.G.).
Włodzimierz Bąkowski pamięta (może chodzi o inną osobę? – przyp. M.G.) młodą, ładną studentkę medycyny, która w latach 90. wprowadziła się do Janusza na Słowackiego.
– Mieszkali razem z pół roku. Bywałem u nich. Siadywaliśmy przy stole, piliśmy herbatę, rozmawialiśmy i słuchaliśmy muzyki. Zastanawiałem się wówczas, ile to może potrwać. Owszem, różnie w życiu bywa. Wszystko jest fajnie, gdy istnieje to, co najważniejsze, gdy jest prawdziwe uczucie – z jednej i drugiej strony. A tu… z jego strony na pewno, ale czy z jej…? Nie wiem. Poza tym, zaistniały u Janusza pewne sprawy zdrowotne, o których nie bardzo pasuje mi mówić.
– Janek był bardzo rozżalony, gdy się rozstali – wspomina Filipiak. – Tym bardziej, że ponoć padły wtedy słowa, które paść nigdy nie powinny.
W tym samym czasie (ok. 1996-1997 r.) Janusza poznała Aleksandra Barchanowska, która wykupiła licencję na organizowanie eliminacji do wyborów „Miss Polonia” i zaczęła organizować wybory „Miss Ziemi Piotrkowskiej”. – Poznaliśmy się przez Wacka Chudego, który dzierżawił kino „Włókniarz” w Tomaszowie Maz., gdzie mieściło się również biuro mojej agencji – mówi. – Janek miał spore doświadczenie, więc wszedł w to z biegu. Kochał piękno, a praca z tymi dziewczynami dodawała sensu jego życiu. Gdy robiłam sesje zdjęciowe w studiu Jacka Stachowiaka, Jasiu wszystko umawiał, załatwiał. Od razu wiedział, która zostanie miss. Na pierwszym spotkaniu zawsze mówił – „ta będzie miss”. Zresztą wydawali werdykt obaj z Wackiem, świetnie się przy tym bawiąc. Ja czasami to przeżywałam, Janusz zaś z miejsca dostrzegał faworytkę, wokół której skakał, chodził, zawoził, przywoził…
– I jedna z tych dziewcząt ewidentnie wpadła mu w oko – mówi Andrzej Wdowski. To było widać, bo faworyzował ją ilością ujęć. Przewijało się też w rozmowach, że darzy ją ogromnym sentymentem, może nawet czymś więcej. Nigdy wprawdzie tego nie powiedział, ale tak to w redakcji odczuliśmy.
Aleksandra Barchanowska pamięta, że była to „Miss Ziemi Piotrkowskiej”, która dotarła do etapu centralnego w latach 1998–1999. Pochodziła z Radomska i miała na imię chyba Aneta. Moim zdaniem, najładniejsza dziewczyna spośród kandydatek wszystkich edycji organizowania „Miss Ziemi Piotrkowskiej”, a przy tym bardzo mądra dziewczyna. Oczywiście, była to miłość platoniczna. W ogóle, jeśli chodzi o uczucia, Janek nie pasował do tych czasów, w których żył. Nadto, wyraźnie deprymowała go świadomość wieku… Czasami mówiliśmy: „Janusz, to powinna być twoja córka!”. Ale dlaczego wspominam tę dziewczynę z Radomska? Bo wiem, że Janek jeździł do niej i pomagał, ponieważ miała jakieś problemy rodzinne. Na dodatek później zmarł jej ojciec. W każdym razie, Aneta wyszła za mąż za jakiegoś chłopaka z Radomska i ma z nim dziecko, co wiem od Janusza, bo dokładnie znał jej życiorys.
Á propos wieku, Robert Westrych pamięta, że Janek opowiadał mu o tej lub podobnej sytuacji. – Uciekły mi tylko imiona i nazwisko, ale to już nie ma znaczenia. W każdym razie Janek był już na etapie, że z kwiatami do mieszkania wzmiankowanej pani był poszedł. Ale gdy okazało się, że zainteresowany jest córką, a nie mamą, ta wywaliła go, wyzywając od pedofilii. (śmiech) Niestety, romans trwał raptem parę miesięcy. Potem Janek był bardzo przybity.
– Innym razem trafił na bardzo ładną, miłą dziewczynę. Ona najwyraźniej również była nim zainteresowana. No i już się cieszyliśmy, że Jasiu wreszcie kogoś sobie znalazł. Dlatego tym większe było nasze zdziwienie, że i to się rozsypało. Zwyczajnie coś nie poszło. Wydaje mi się, że on już później po prostu się bał. Gdy było za blisko, wycofywał się – konstatuje Stępień.
I tak już zostało do końca.
Polecamy