10 lat temu prof. zw. dr hab. Edward Alfred Mierzwa, z którym miałem zaszczyt i przyjemność przez kilka lat współpracować, napisał artykuł pt. „Jezus: jego życie i los widziane inaczej”, opublikowany następnie w częściach w dwumiesięczniku „Res Humana”; cz. 1 w nr 6 (121) 2012, s. 36 – 40.
W przedmowie odredakcyjnej do tekstu, uzasadniającej decyzję publikacji, zastanawiano się m.in.: „(…) czy nie jest sprzeczne z powołaniem nauki zajmowanie się kwestiami należącymi do wiary, przed czym przed laty przestrzegał w swych pismach Artur Schoppenhauer; czy warto to czynić narażając się na zarzut świętokradztwa, a łagodniej mówiąc – ranienia sumień ludzi wierzących”.
… by następnie skonkludować:
„Decydujemy się na druk tego tekstu, bo uważamy, że każdy wolny człowiek, w tym profesjonalny uczony, ma prawo do przekazania innym dorobku swoich dociekań, czy swoich przekonań, jeśli tylko nie naruszają one rygorów warsztatu naukowego, czy godności ludzi wiary (…)”.
Uznałem, że w związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, szczególnie mocno zakorzenionymi w polskiej kulturze i historii, opublikuję fragment wspomnianego artykułu, jako alternatywę dla odmóżdżającej papki, serwowanej w tym czasie przez niemal wszystkie środki masowego przekazu. Oczywiście z najlepszymi życzeniami świątecznymi dla naszych Czytelników.
Tekst artykułu z oczywistych względów musiałem dostosować do publikacji na portalu, więc pod względem edytorskim różni się od oryginału. Ze względu na czytelność, zrezygnowałem z cudzysłowu, który powinien był otworzyć artykuł, gdyż w tekście autor dość często posługuje się nim dla oddania cytatów oraz przytaczanych w nich słów (tzw. cudzysłów niemiecki: » «). W przypadku jednej daty, nawiązującej w tekście do czasu publikacji artykułu (2012), pozwoliłem ją sobie uwspółcześnić (2018), a w kilku innych miejscach zaznaczyć swój dopisek (– przyp. M.G.):
(…) Druga wątpliwość, a właściwie nieprawidłowość dotyczy daty urodzin Jezusa. I choć owa data jest dla wszystkich oczywista, to nie jest prawdziwa. Od czasów Dionisiusa Exiguusa (Dionizjusza Małego), rzymskiego mnicha żyjącego na przełomie V/VI w. mamy do czynienia z periodyzacją linearną – czasem przemijającym lub płynącym liczonym od momentu narodzenia Jezusa. To Dionisius Exiguus wpadł na genialny pomysł liczenia czasu od narodzin Jezusa, a pomysł ów upowszechnił na przełomie VII/VIII w. anglosaski teolog i historyk Beda Venerabilis (Czcigodny, 672/73 – 25 V 735). Liczenie czasu od jakiegoś symbolicznego momentu jest czynnością oczywistą, niektórzy Grecy za początek ich czasu historycznego przyjęli datę pierwszych igrzysk olimpijskich 756 r. p.n.e.; Rzymianie przyjęli rok 753 p.n.e. – datę założenia Rzymu (ab urbe condita); Egipcjanie liczyli czas według panowania 30 dynastii faraonów itd. (de facto było ich 32). Sposób liczenia czasu zaproponowany przez Dionizego nazwano „erą AD” – Anno Domini, albo nową erą, albo, rzadziej, „erą dionizyjską”. Potem (w XVIII w. – przyp. M.G.) dodano starą erę – czas liczony od narodzenia Jezusa niejako w przeciwnym kierunku – ku początkowi czasu, który mógł się rozpocząć według przyjętych przekonań religijnych w momencie stworzenia świata (ab creatione mundi), lub w kategoriach naukowych – od Wielkiego Wybuchu (Big Bang), czyli momentu w którym rozpoczął swą ekspansję znany nam wszechświat (ok. 13,7 mld lat temu – przyp. M.G.). Ponieważ mamy rok 2018 r., to wniosek wydaje się prosty: Jezus narodził się 2018 lat temu, czyli w pierwszym roku nowej ery. Nic bardziej błędnego, ale sześć miliardów ludzi na tym świecie tak liczy czas, a ponad miliard obchodzi mniej lub bardziej uroczyście dzień narodzin Jezusa – 25 grudnia. To co najmniej dziwne, bo z tego ponad miliarda chrześcijan, obojętne katolików, prawosławnych czy protestantów, co najmniej kilkadziesiąt milionów czytało Pismo Święte, a pozostali przynajmniej raz w życiu słuchali jego fragmentów podczas kazań, które teraz nazywa się homiliami. Tylko, że czytanie Nowego Testamentu, czy słuchanie ewangelii, a umiejętność analizowania, podparta jako taką wiedzą historyczną to zupełnie dwie różne rzeczy.
Co zatem niewłaściwego jest w datowaniu narodzin Jezusa? A to, że przeczy temu sam Nowy Testament… i to w kilku miejscach. Zacytuję więc fragmenty Ewangelii wg Mat. 2.1 (Mędrcy ze Wschodu): „Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do króla Jerozolimy i pytali: »Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?« (…). Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy…”. Zatem Mateusz mówi bardzo wyraźnie, że Jezus urodził się „…za panowania króla Heroda…” i wszyscy chrześcijanie to wiedzą, no powiedzmy – powinni wiedzieć. Mateusza wspiera Łukasz – 2.1 (Narodzenie Jezusa): „W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz (Ewangelista Łukasz popełnił błąd, ponieważ Kwiryniusz był wielkorządcą dwadzieścia lat później – przyp. EAM). Wybrali się więc wszyscy, aby dać się zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali nadszedł dla Maryi czas rozwiązania”. Mamy zatem kolejne odniesienie do realiów historycznych: rozporządzenie Cezara Augusta o spisie ludności. I znowu Mat. 2.13 (Ucieczka do Egiptu): „Gdy oni odjechali (Mędrcy – przyp. EAM), oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: »Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia aby je zgładzić«. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda….”. I jeszcze raz Mat. 2.19 (Powrót do Nazaretu): „A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie i rzekł: »Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia«.
Z obydwu cytowanych ewangelii wynika, że Jezus nie narodził się w roku powszechnie przyjmowanym jako rok pierwszy naszej ery. Przeczy temu kilka niepodważalnych przesłanek:
Po pierwsze: Herod I Wielki zmarł w 4 r. przed naszą erą, już po narodzeniu Jezusa.
Po drugie: wspomniany pierwszy spis w Judei ogłosił wielkorządca Syrii Sencjusz Saturninus, w 8 r. p.n.e. (to właśnie ta wyżej wspomniana pomyłka św. Łukasza. Kwiryniusz przeprowadził drugi spis w Syrii w ponad 20 lat później). W starożytności taki spis ogłaszano, podobnie jak dziś kiedy mamy środki masowego przekazu, co najmniej z rocznym wyprzedzeniem.
Po trzecie: Archelaos, syn Heroda I Wielkiego i jego następca z nominacji Oktawiana Augusta, rządził Judeą, Samarią i Idumeą w latach 4 p.n.e. – 6 n.e.
Zatem Maria nie mogła urodzić Jezusa w 1 roku naszej ery, od czego bierze początek obowiązująca dziś chronologia liniowa, ale kilka lat wcześniej, a mówiąc precyzyjnie – urodziła go w 7 roku przed naszą erą, za życia Heroda I Wielkiego, który jak już wiemy zmarł w 4 roku p.n.e. Zatem: Józef wraz z rodziną opuścił Egipt dopiero po śmierci Heroda I Wielkiego, czyli najwcześniej pod koniec 4 roku przed naszą erą, kiedy Jezus miał już blisko 3 lata, a w Judei panował syn Heroda I, Archelaos.
Oczywiście, implikuje to kolejne fakty z życia Jezusa, o czym Profesor Mierzwa pisze w dalszej części cytowanego artykułu, jak choćby ten, że Chrystus nie został ukrzyżowany w wieku lat 33 (bo w 33 r. n.e.), ale w wieku lat 40 (tzw. „wiek Chrystusowy”) i in.
W sumie to niewielki fragment artykułu autora znakomitej, a zarazem monumentalnej, kilkutomowej „Historii historiografii”. Profesor nie rozpisał się w nim jednak o samej dacie dziennej Bożego Narodzenia (25 grudnia), co wynikało zapewne z faktu, że nie tylko wśród historyków, to niedorzeczna „oczywista oczywistość”. Powszechnie bowiem wiadomo, że 25 grudzień jest datą umowną, a wynikającą z faktu astronomicznego przesilenia zimowego („dnia zaczyna przybywać”), by obchodzonemu w tym dniu w Rzymie pogańskiemu świętu narodzin boga Słońca przeciwstawić narodzenie Boga – Człowieka. Na pocieszenie wierzącym chrześcijanom dodam, że i Rzymianie „ściągnęli” to święto z tradycji bliskowschodnich bóstw solarnych, w tym m.in. huryckiego boga Mitry. W którym miesiącu i dniu Jezus Chrystus urodził się naprawdę? Nie wiadomo. Gloria in excelsis Deo.
Polecamy