Po przeczytaniu artykułu na ten temat w ogólnopolskiej prasie, postanowiłem sprawdzić, jak sprawa wygląda w Piotrkowie. Myślę sobie: „nieee, w moim mieście zapewne takie rzeczy się nie dzieją…”. Jezu, jak byłem naiwny! Na ziemię sprowadza mnie Ewa Tarnowska-Ciotucha, rzeczniczka prasowa szpitala przy Rakowskiej w Piotrkowie. – Szczególnie przed świętami Bożego Narodzenia zwiększa się liczba wyjazdów do osób przewlekle chorych i leżących. Rodziny wzywają pogotowie w celu zabrania pacjenta do szpitala i zapewnienia mu opieki podczas świąt – mówi rzeczniczka. Taka sytuacja jest już od wielu lat.
Okazuje się, że Piotrków wcale nie jest lepszy od Warszawy czy Łodzi. Tutaj także zdarzają się „rodziny”, dla których najbliższa osoba staje się balastem i nie pasuje do ogólnego „wystroju świąt”. Niektórzy planując wigilię pod palmami, przecież nie schowają zniedołężniałej staruszki do walizki i nie zabiorą na Kanary. Starsza ciocia też im średnio pasuje do spacerów po ośnieżonych górskich szlakach, a kiedy w grę wchodzi zmiana opatrunków u chorego ojca, to niektórzy wolą choćby dolepić kolejną setkę pierogów i uszek, niż zajmować się najbliższą rodziną. – Najwięcej starszych osób trafia na oddział wewnętrzny. Szczególnie przed świętami Bożego Narodzenia zwiększa się liczba wyjazdów do osób przewlekle chorych i leżących. Rodziny wzywają pogotowie w celu zabrania pacjenta do szpitala i zapewnienia mu opieki podczas świąt. Opiekunowie często bywają bardzo roszczeniowi – mówi w rozmowie z nami Ewa Tarnowska-Ciotucha, rzeczniczka prasowa SSW im. M.Kopernika w Piotrkowie. – Bywają sytuacje, kiedy rodzina wprost przyznaje, że wyjeżdża na święta i nie ma z kim zostawić starszej osoby. Inni mówią, że przed świętami brakuje im czasu na opiekę nad chorym – dodaje rzeczniczka.
Z relacji ratowników medycznych wynika, że w niektórych przypadkach rodzina tuż przed świętami zaczyna interesować się stanem zdrowia krewnego. Polega to na tym, że starsza osoba cały rok mieszka sama i mało kto ją odwiedza, a przed Bożym Narodzeniem rodzina, by mieć wolne, wzywa karetkę informując o nagłym pogorszeniu stanu zdrowia. Dopiero podczas wywiadu i pierwszych szpitalnych badań, okazuje się, że pacjent ma objawy choroby długotrwałej, a nie nagłej. Ratownicy opowiadają pewną sytuację: – Otrzymaliśmy zgłoszenie od córki starszej kobiety. Powodem wezwania był nagły i silny ból głowy. Pacjentka wszystkiemu zaprzeczała mówiąc, że nie ma żadnych dolegliwości. Ponadto nie wyraziła zgody na zabranie do szpitala. Podczas wywiadu medycznego, córka przyznała się, że nie ma siły opiekować się swoją matką… – mówi ratownik medyczny chcący zachować anonimowość.
Dwa, trzy dni przed wigilią, na oddziale wewnętrznym zaczyna się robić dosyć ciasno. Sporo osób trafia także do szpitala w wigilię rano. Liczba wyjazdów karetki pogotowia do osób starszych sięga nawet kilkunastu zgłoszeń dziennie. Niestety ratownik medyczny nie ma możliwości decydowania o potrzebie hospitalizacji, więc ma obowiązek zabrania pacjenta do szpitala. Bywa, że po przeprowadzeniu pierwszych badań okazuje się, że taka osoba może być wypuszczona do domu. Wtedy do gry wkracza rodzina „chorego” i naciska by pacjent pozostał w szpitalu, bo podobno stan babci/dziadka/ rodzica drastycznie się pogorszył. Rodzina często bywa wtedy bardzo roszczeniowa.
Hospitalizacja, gdy niepotrzebna może zaszkodzić, i to bardzo. U starszych osób z obniżoną odpornością, występuje ogromne ryzyko zakażeń przeróżnymi chorobami. Wiadomo, że szpital to siedlisko bakterii, które dla organizmu starszego człowieka mogą być szkodliwe. Ponadto w skrajnych przypadkach, może pojawić się tak zwana psychoza starcza. Pacjent oderwany od swojego środowiska, nie czuje się bezpiecznie. W skrajnych przypadkach pacjenci stają się agresywni.
Polecamy