Szampan, truskawki i czekolada, to chyba najbardziej znane i lubiane afrodyzjaki. Jako że dzisiaj są Walentynki, to jest to świetna okazja, aby bliżej zapoznać się z tymi tajemniczymi składnikami.
Samo słowo afrodyzjak pochodzi od imienia bogini miłości, czyli Afrodyty. Jak głosi legenda, kazała ona swojej służbie przygotowywać owoce morza, które są uważane za najsilniejsze afrodyzjaki, tuż przed upojną nocą. W średniowieczu czarownice przyrządzały magiczne eliksiry, które miały pomagać w poszukiwaniu miłosnego spełnienia. Afrodyzjaki najczęściej kojarzymy z czymś do jedzenia lub zapachami. Tomasz Purol, szef jednej z poznańskich restauracji, zwycięzca TOP CHEF, w jednej ze swoich wypowiedzi zwrócił szczególną uwagę na takie produkty jak: seler naciowy, lubczyk, imbir, pieprz kajeński i… krwiste czerwone mięso. Także czemu nie zaserwować na walentynkową kolację delikatnie wysmażonego steka? Sporą grupę afrodyzjaków stanowią aromatyczne przyprawy, takie jak: cynamon, chrzan, czosnek, chili, pieprz, imbir, kardamon, wanilia. Wśród napoi prym w miłosnym boju wiodą: szampan, kawa, kakao, czekolada pitna oraz kozie mleko. Gdybyście chcieli zaserwować pełną afrodyzjaków, romantyczną kolację, koniecznie sięgnijcie po takie produkty jak: ostrygi, kawior, małże, awokado, dziczyzna, trufle, przepiórcze jaja, kozie sery, daktyle, figi lub szparagi.
A może najlepszym afrodyzjakiem będzie, jak święto zakochanych będziemy obchodzili ze swoją „drugą połówką” (partnerem/ partnerką, nie butelką) każdego dnia?
Polecamy