Wystarczyło, że rząd ogłosił zamkniecie szkół a ludzie zaczęli szturmować sklepy. Koszyki i wózki sklepowe wypełnione są po brzegi. Na niektórych parkingach brakuje miejsc, a kolejki do kas przypominają te sprzed Bożego Narodzenia.
W największym piotrkowskim sklepie, wieczorem próżno było szukać oleju, kaszy, mąki, makaronów, konserw, cukru czy dżemów. Na liście zakupów znalazł się także papier toaletowy, płatki śniadaniowe, mleko i butelkowana woda mineralna.
– Moje zakupy nie maja nic wspólnego z koronawirusem. Po prostu zrobił mi się długi weekend i dlatego kupuję aż tyle – mówi mężczyzna w koszyku którego było kilka kostek masła, kilka opakować przecieru pomidorowego i kilka paczek środków higienicznych. – Robię takie zakupy, ponieważ było ogłoszenie w telewizji o co najmniej dwutygodniowej kwarantannie w związku z tym wirusem. W koszyku mamy miód, płatki kukurydziane, mąka. Wszystko co potrzebne żeby przetrwać – mówi starsza pani.
Polecamy