W miniony poniedziałek (09.03) służby weterynaryjne zostały poinformowane o tym, że przy DK12, tuż przed Poniatowem na skraju lasu leży padły dzik. Kwadrans od tego momentu, na miejscu pojawia się weterynarz który pobiera próby od martwego dzika. Mają one potwierdzić, lub wykluczyć nosicielstwo ASF. Równolegle, pracownik Wydziału Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Piotrkowie, informuje o tym fakcie osobę odpowiedzialną w Gminie Sulejów. Mężczyzna zamiast poinformować firmę która utylizuje padłe zwierzęta, informuje jedynie pracownika infolinii GDDKiA. Martwy dzik, czyli potencjalne ognisko Afrykańskiego Pomoru Świń leży przy DK12 do środy. Zostaje zabrany dopiero po interwencji naszego reportera.
Z jednej strony atakuje nas koronawirus, a z drugiej Afrykański Pomór Świń, bo jak mówi stare powiedzenie: nieszczęścia chodzą parami. Ale do meritum. Niestety dopiero środowa interwencja dziennikarza portalu Piotrkowski24 sprawiła, że Gmina Sulejów skutecznie poinformowała zarządcę drogi o tym, że w niedalekiej odległości od krajowej „dwunastki” leży martwy dzik.
W Miejskim Zakładzie Komunalnym w Sulejowie działa Stanowisko ds. Obronnych, Zarządzania Kryzysowego oraz Ochrony Informacji Niejawnych. Gminny urzędnik pełni całodobowy dyżur telefoniczny. W poniedziałek dokładnie o 17:32 pracownik Wydziału Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Piotrkowie poinformował urzędnika z Sulejowa, że na jego terenie znajduje się padłe dzikie zwierzę. Mężczyzna zamiast sprawdzić na miejscu stan faktyczny, tak by podjąć decyzję o zabraniu zwłok dzika, ograniczył się jedynie do wykonania telefonu na infolinię GDDKiA. Jak twierdzi, jego rozmówca przyjął zgłoszenie, więc tę sprawę uznał za załatwioną. Nic bardziej mylnego.
– Martwy dzik powinien być zabrany w tym samym dniu, a najpóźniej następnego dnia rano – skwitował krótko Paweł Śpiewak, powiatowy lekarz weterynarii.
Kiedy dziś (11.03) przed południem otrzymaliśmy informację o tym, że martwe wierzę nadal leży niesprzątnięte, poprosiliśmy o komentarz burmistrza Wojciecha Ostrowskiego. – Pierwsze słyszę o tym, że przy drodze leży martwy dzik. Proszę mi wytłumaczyć gdzie on leży!? A poza tym, mamy teraz kryzys, jest koronawirus! przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać… – pieklił się burmistrz Ostrowski i przerwał połączenie. Po kilkudziesięciu minutach oddzwonił i poinformował: – Dzik leży w pasie drogowym GDDKiA, tak więc takie przypadki bada i utylizuje tylko Generalna Dyrekcja odział w Opocznie. To działa z automatu. Jeżeli ktoś do nas zadzwoni, a dzwonił, z automatu przekazujemy do Opoczna – taką mamy procedurę. Dziś ważniejszy jest dla nas koronawirus niż dzik. Jeżeli ja bym coś zrobił na nieswoim gruncie, to mnie inne służby ukarzą – mówił Burmistrz Ostrowski.
Szukamy zatem dalej. Po rozmowie telefonicznej z kierownikiem opoczyńskiego oddziału GDDKiA, otrzymaliśmy informację, że tamtejszy oddział poinformowany o całej sytuacji został dopiero dziś po naszej interwencji w Urzędzie Miasta i Gminy w Sulejowie. Na miejsce został wysłany pracownik, który w rezultacie uprzątnął martwe zwierze. Jak się jednak okazuje, nie obyło się bez przeszkód. Obecny przy załadunku był ten sam lekarz weterynarii, który kilka dni temu pobierał urzędowe próbki od zdechłego dzika. Powiedział w rozmowie z nami, że pracownik GDDKiA początkowo nie chciał zabrać zwłok dzika twierdząc, że leżą one w miejscu gdzie nie przebiega już pas drogowy i to Gmina powinna zlecić utylizację. Po rozmowie z weterynarzem padły dzik został zabrany, a miejsce zdezynfekowane.
Na koniec:
W procedurach w sulejowskim magistracie i jednostkach mu podległych, ewidentnie coś nie zagrało. Według specjalistów z którymi rozmawialiśmy, to pracownik przyjmujący zgłoszenie powinien sprawdzić gdzie leże zwierzę którego dotyczy zgłoszenie. Burmistrz oczywiście nie musi wiedzieć o każdym padłym dziku na terenie gminy, ale powinien mieć od tego służby które kompleksowo zajmą się tematem, zwłaszcza, że u granic powiatu „drepcze” ASF. I ostatnia sprawa – koronawirus jest równie ważny jak ASF.
Polecamy