Co najmniej od kwietnia br., a niektórzy twierdzą, że znacznie dłużej, nieznany sprawca rozwiesza damską bieliznę na płotach i drzewach we wsi Zakrzew (gm. Wolbórz).
Majtki, rajstopy i staniki raz uprzątnięte, na drugi dzień lub za dwa, trzy dni znów powracają. Ich ilość oraz fakt, że czasem sprawca robi z nich całe „instalacje”, łącząc w różnych konfiguracjach, wskazują na przemyślaną działalność. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co autor ma na myśli, ponieważ elementom mogącym wskazywać na erotyczną fiksację, towarzyszą czasem wątki alkoholowe lub religijne. Problem w tym, że mieszkańcy Zakrzewia i władze gminy Wolbórz nie podzielają artystycznych inklinacji anonimowego wystawcy. Sprawa została zgłoszona więc na policję.
– Panie, to trwa od dłuższego czasu – mówi starsza kobieta, mieszkanka Zakrzewia. Babskie gacie, czasem upaprane krwią lub kałem, leżą przy drodze albo wiszą na płotach lub drzewach. Do tego staniki i podkoszulki z wyciętym krzyżem. Jaki satanista, czy co? Moja sąsiadka boi się o córkę, która wraca ze szkoły po zmroku. Dziewczynka ma dopiero 12 lat, ale wygląda na 18…
Pytam, czy może mieszkańcy domyślają się, kto za tym stoi. – Wiedzieć nie wiemy, bo nikt nikogo za rękę nie złapał, ale jest pewien typ w Raciborowicach, którego podejrzewam – mówi kobieta.
Mężczyzna spotkany kilka domów dalej nie podziela tych obaw. – Aaa, no jest taki, ale zupełnie nieszkodliwy. To musi być ktoś inny. Pewnie jacyś gnoje robią sobie jaja.
Wiedziony ciekawością, wbiłem do netu, by spróbować określić profil psychologiczny niedocenionego przez jego współczesnych artysty. Okazuje się, że zgodnie z klasyfikacją zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, zakrzewski dyktator mody może przejawiać problemy psychospołeczne i środowiskowe. Jednym z ich elementów są pojawiające się przynajmniej przez pół roku, powracające, silnie podniecające fantazje seksualne dotyczące wykorzystania obiektów nieożywionych. Przy czym, fetysze nie ograniczają się wyłącznie do damskich fatałaszków, bo fetyszem może być każdy przedmiot lub sytuacja. Dlatego możliwe, że majtkowy figlarz jest agorafilem, dla którego bodźcem seksualnym są miejsca publiczne, co nieodmiennie kojarzy się z ekshibicjonizmem. Bywa jednak, że gatki noszą ślady ekstremalnego użytkowania, można więc podejrzewać upodobania delikwenta do „jedynki” i „dwójki”; odpowiednio – urofilii i koprofilii. To z kolei przywodzi na myśl ozolagnię, fetysz związany z odczuwaniem satysfakcji seksualnej tylko w przypadku kontaktu z zapachami partnera, a także ujawnia pewne związki z fazą narcyzmu pierwotnego według teorii psychoanalizy Freuda. Wiadomo natomiast, że gość (niech feministki mi wybaczą) nie jest endytofilem, czyli kimś, kto osiąga satysfakcję seksualną wyłącznie z ubranymi partnerami…
Ostatnio mistrz wiejskiego street artu upatrzył sobie miejscowy przystanek i drzewo za nim, sąsiadujące z przydrożnym krzyżem wzniesionym przez mieszkańców Zakrzewia w 1973 r. Krzyż otoczony jest niskim płotkiem, na którym czasem również powiewają elementy damskiej garderoby.
Mieszkańcy Zakrzewia martwią się o estetyczne i moralne rozterki dziatwy korzystającej z przystanku w drodze „do” i „ze” szkoły, a twórca przyczyny zgorszenia zapewne o to, by nikt na ewentualny wniosek mieszkańców, nie wszczął śledztwa z powodu obrazy uczuć religijnych, urażonych przez znieważenie przedmiotu czci religijnej. W państwie PiS mogłoby to oznaczać koniec dobrze zapowiadającej się kariery lokalnego wesołka.
Polecamy