79 lat temu okupacyjne władze niemieckie na dobre „zadomowiły się” w Piotrkowie, choć w innych rejonach kraju trwały jeszcze dogasające walki. Pod koniec wojny, tuż pod nosem hitlerowców, ukrywał się trzykrotny premier II Rzeczypospolitej. Wincenty Witos znalazł schronienie u piotrkowskiej rodziny Świerzyńskich. Zajmował niewielki pokój na pierwszym piętrze. O pobycie Witosa w mieście trybunalskim opowiada Elżbieta Pencina, wnuczka Franciszka i Walerii Świerzyńskich.
18 października 2015 roku, na skwerze u zbiegu ulic Próchnika i Piłsudskiego w Piotrkowie stanął pomnik Wincentego Witosa (1874–1945), najwybitniejszego ludowego przywódcy w dziejach Polski. Witos był trzykrotnym premierem II Rzeczypospolitej, prezesem PSL „Piast” i Stronnictwa Ludowego, oraz czołowym politykiem opozycyjnym w Polsce lat 30. Z Piotrkowem połączyła go okupacyjna rzeczywistość. Pod koniec II wojny światowej Witos znalazł schronienie w domu rodziny Świerzyńskich. Przebywał u nich od grudnia 1944 roku do połowy stycznia 1945 roku. Tu spędził też swoją ostatnią Wigilię.
– Pod koniec okupacji hitlerowskiej, w grudniu 1944 roku, jak wspominała moja mama, moi dziadkowie, Franciszek i Waleria Świerzyńscy, na prośbę przyjaciela rodziny, Witka Skórzewskiego, działającego w AK, pseudonim „Tomasz”, udzielili schronienia Wincentemu Witosowi – opowiada Elżbieta Pencina. – Moja mama Irena i jej siostra były wówczas nastolatkami. Dziadkowie mieli nieco ponad 40 lat. Posiadali kilkupokojowe mieszkanie, położone na pierwszym piętrze we frontowej części kamienicy przy placu Czarnieckiego 8. Były trzykrotny premier II RP zamieszkał w niewielkim pokoju, sąsiadującym z salonem z balkonem. Według rodzinnych wspomnień kontaktować mógł się z nim tylko mój dziadek i zatrudniona u dziadków gosposia. Na co dzień pokój, w którym mieszkał Witos, był zamknięty na klucz.
Pobyt Wincentego Witosa u rodziny Świerzyńskich zakończył się w połowie stycznia następnego roku. – Tuż przed wyzwoleniem Piotrkowa przez Sowietów – wspomina pani Elżbieta – dziadek Franciszek został poinformowany, że hitlerowcy wpadli na trop Witosa, niemniej nie znają jeszcze jego dokładnego miejsca pobytu. Dlatego ze względów bezpieczeństwa trzeba go przenieść w inne miejsce. W ten sposób Wincenty Witos opuścił mieszkanie dziadków i z tego, co wiem już dziś, został przewieziony do Rozprzy, do majątku rodziny Buchalskich.
Pobyt Wincentego Witosa u rodziny Świerzyńskich był wydarzeniem, które bardzo często wspominano, nawet wiele lat po wojnie. Wyjątkowo żywe było ono w czasie świąt Bożego Narodzenia. – Moja mama opowiadała, że w Wigilię 1944 roku Witos jak zwykle nie wychodził ze swojego pokoju i nie pokazywał się nikomu z domowników. Babcia naszykowała potrawy wigilijne i opłatek. Dziadek osobiście zaniósł mu to wszystko do pokoju. Mama usłyszała, jak składali sobie życzenia i jak w pewnym momencie Witos powiedział: „Obyśmy nie byli łamani, tak jak ten opłatek” – mówi Elżbieta Pencina.
Irena Świerzyńska opowiadała również córce o tym, że razem z siostrą podpatrywały przez dziurkę od klucza, co robi Witos. Miał czapkę zawsze założoną daszkiem do tyłu, chodził dookoła okrągłego stołu i nerwowo stukał laską, którą się podpierał.
Dom rodziny Świerzyńskich w okresie II wojny światowej był związany z konspiracją. Przy placu Czarnieckiego odbywały się spotkania AK-owców, składanie przysiąg, tajne komplety nauczania. Schronienie znalazł tu także Jan Stanisław Jankowski (1882–1953), delegat Rządu RP na Kraj (1943–1945), wicepremier kierujący Krajową Radą Ministrów (od 1944 roku), m.in. absolwent gimnazjum filologicznego w Piotrkowie (obecnie I LO im. Bolesława Chrobrego).
O pobycie Wincentego Witosa w kamienicy przy placu Czarnieckiego 8, przypomina dziś tablica na ścianie frontowej budynku.
Polecamy