Czy w piotrkowskim Miejskim Zakładzie Komunikacji podczas zakupu autobusów dochodziło do niegospodarności? – pyta publicznie radna Marlena Wężyk Głowacka, kandydatka na prezydenta miasta. Radna, podczas spotkania z dziennikarzami, wystąpiła z pracownikiem spółki, który twierdzi, że „zakupiony za około 200 tysięcy autobus, od samego początku był uszkodzony”.
– Autobus MAN – numer boczny 58 – zakupiony do Piotrkowa z Tarnowa Podgórnego, od samego początku był uszkodzony. Silnik naszpikowany elektroniką odmówił posłuszeństwa. Większość czasu auto spędziło w warsztacie – żali się kierowca Krzysztof Jabłoński i dodaje: – Ten autobus został mi przydzielony na stan, i to ja jeździłem nim odkąd był w spółce. Trapiły go wszelkie możliwe awarie. Autobus przez półtora roku był w Piotrkowie, z czego rok stał na warsztacie. Najdziwniejsze jest to, że autobus został sprzedany temu samemu sprzedawcy, od którego został kupiony, i to w dodatku za połowę ceny, którą zapłacono. Spółka straciła na tej transakcji około 100 tysięcy złotych – mówi Krzysztof Jabłoński.
W tej sprawie radna Marlena Wężyk-Głowacka skierowała pismo do prezydenta miasta, w którym pyta: czy zostały poinformowane stosowne organy o zaistniałych nieprawidłowościach jakie mają miejsce w spółce? Czy w ciągu 12 lat był przeprowadzany audyt w spółce?
Skontaktowaliśmy się ze Zbigniewem Stankowskim, prezesem MZK Piotrków, jednak szef spółki odparł, że nie będzie się poniżał odpowiadając na śmieszne zarzuty. – Nie chcę robić szopek. Jakiś ktoś robi jakieś jaja, opowiada głupoty, i ja teraz będę go dowartościowywał i uczestniczył w tej szopce? Przecież to są głupoty. Na pewno nie będziemy tego rozstrzygać na forum publicznym – uciął rozmowę prezes Stankowski.
Polecamy