Powstała na słynne Centralne Dożynki ’79. Miała być tymczasowym rozwiązaniem dopóki władze miasta nie poradzą sobie bardziej konstruktywnie z komunikacyjnym problemem, jaki powodowały dzielące główną ulicę Piotrkowa tory kolejowe. Czas pokazał jednak, że jak to w naszym kraju bywa, prowizorki są najtrwalsze i kładka nad torami przy Słowackiego właśnie skończyła 45 lat.
Nie ma chyba piotrkowianina, który choć raz by jej nie przemierzył. Dla wielu młodszych pokoleń mieszkańców miasta jest konstrukcją, która w tym miejscu była „od zawsze”. Od czasu do czasu ktoś w mieście podnosi larum, że pora odmalować te odrapane „schody do nieba”. Kładka nad torami przy ulicy Słowackiego na stałe wpisała się w krajobraz tej części śródmieścia i co warto odnotować 12 sierpnia skończyła 45 lat.
Podarunek od województwa częstochowskiego
Kładka powstała, jak już wspomnieliśmy z okazji Centralnych Dożynek. Była darem województwa częstochowskiego dla Piotrkowa. Jej montaż z gotowych elementów odbył się 12 sierpnia 1979 roku, a wykonawcą było Przedsiębiorstwo Budowlano- Montażowe Hut nr 2 z Częstochowy. Prace nadzorował Zygmunt Wdzieńkowski. O godzinie 11:00 wspomnianego dnia wstrzymano ruch kolejowy, następnie odcięto dopływ prądu do całej trakcji. 20 metrowe przęsło mostu ważące 12,5 tony uniósł w górę specjalnie sprowadzony w tym celu do Piotrkowa 45-tonowy dźwig „Coles”. Kierował nim Witold Jagusiak z Przedsiębiorstwa Transportowo- Sprzętowego Budownictwa Hutniczego. Łączenia elementów dokonywali dwaj spawacze Józef Rak i Zdzisław Krzemiński. Pierwszy pociąg pod kładką przejechał o godzinie 14:35 i był to „Nord-Orient” relacji Warna-Warszawa. Kładka miała być doraźnym rozwiązaniem problemu, z którym piotrkowianie borykali się od lat. Jak typowa prowizorka w naszym kraju okazała się okazała się dość trwałym pomysłem.
Pierwszy projekt z 1895
Problem przecinających główną ulicę miasta torów jest obecny wśród mieszkańców Piotrkowa właściwie od końca XIX stulecia. O ile w 1846 roku, gdy powstał piotrkowski odcinek Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej tory były jeszcze poza śródmieściem, o tyle w ciągu kolejnych dekad, wraz z rozwojem Piotrkowa stały się częścią jego centrum, utrudniającą znacznie przemieszczanie się mieszkańcom, jak i przyjezdnym. Już w 1895 roku powstał projekt pierwszego wiaduktu nad torami, o czym donosił ówczesny „Tydzień” w numerze 38 z 22 września: „Po nad przejazdem kolejowym obok młyna parowego zaprojektowano urządzenie wiaduktu. Byłoby to wielce pożądanem ze względu na ożywiony ruch w tej dzielnicy miasta – co przy znacznej ilości przechodzących przez stacyję pociągów i przez bezustanuem niemal manewrowaniu parowozów bardzo łatwo spowodować może nieszczęśliwe wypadki, którym zapobiega obecnie godna uznania czujność straży kolejowej, narażonej atoli na nieprzyjemne zajścia z licznymi przechodniami i przejezdnymi, których ona co chwila prawie zatrzymywać musi.”. Ostatecznie budowla nie zaistniała w krajobrazie miasta z braku funduszy.
Tunel – do trzech razy sztuka?
Z problemem próbowano zmierzyć się także w okresie międzywojennym. Wtedy pomóc mieli Amerykanie. W Sprawozdaniu Samorządu Miejskiego Miasta za lata 1925-1933 znalazł się zapis dotyczący budowy tunelu w tej części śródmieścia. „(…) ruch na ul. Słowackiego, tak pieszy jak i kołowy oraz transport dla całej dzielnicy miasta jest tamowany przez przejeżdżające pociągi na torze kolejowym.”. Projekt budowy pierwszego w Piotrkowie podziemnego przejścia i przejazdu został szczegółowo opisany na kolejnych stronach wspomnianego Sprawozdania. Tunel miał rozciągać się od ulicy Staszica (za przejazdem), przebiegać pod torami, dalej pod ulicą Żelazną (obecnie ul. P.O.W.) i ogrodem kolejowym (teren dzisiejszego dworca PKS), skąd okalając wieżę ciśnień, miał być wyprowadzony na poziom ulicy Słowackiego w śródmieściu. Realizację projektu próbowano podjąć przy okazji budowy przez amerykańską firmę Ulen & Co. miejskich wodociągów i wieży ciśnień przy ulicy Słowackiego. Z uwagi jednak na zbyt rażące różnice pomiędzy stanem faktycznym, a przedstawionymi Amerykanom planami ówczesnej podziemnej infrastruktury oraz wysokie ryzyko uszkodzenia stojącej już w tej części miasta zabudowy Ulen & Co. nie przystąpiła do realizacji tej inwestycji.
Po raz kolejny sprawa budowy tunelu bądź drogowego wiaduktu w ciągu ulicy Słowackiego pojawiła się wiosną 2019 roku. Wówczas trwały rozmowy pomiędzy władzami miasta a PKP Polskimi Liniami Kolejowymi S.A. odnośnie realizacji takiej inwestycji w ramach projektu „Poprawa bezpieczeństwa na skrzyżowaniach linii kolejowych z drogami – etap III”. Według założeń PKP PKL projekt miał być zrealizowany do końca 2022 roku. Miał, ale nie został. Na przeszkodzie stanęły fundusze i kwestie techniczne – PKP PLK na ten cel chciały przeznaczyć 12 mln zł, co jak zauważyły władze miasta było kwotą zbyt małą, a miejska kasa nie dysponowała wolnymi środkami mogącymi wspomóc realizację projektu. Kwota 12 mln zł brutto pokrywała budowę tylko tunelu, budowę wjazdów, przebudowę układu komunikacyjnego i podziemnej infrastruktury tej części Piotrkowa, budowę drogi dojazdowej dla odciętych przez tunel posesji i wypłata odszkodowań musiałoby sfinansować w całości miasto. Natomiast w kwestii technicznej sporo zastrzeżeń budził fakt, że wysokość projektowanego tunelu (około 3,5 m) nie pozwalałby na wjazd do niego wysokich pojazdów m.in. straży pożarnej, a z kolei głębokie wykopy w obrębie ulicy mogły stanowić zagrożenie dla fundamentów stojących w pobliżu torów zabytkowych kamienic z końca XIX i początku XX wieku. Finalnie więc do umowy między miastem a PKP PLK nie doszło. Kto wie, może pojawi się trzeci projekt i w końcu, w myśl przysłowia do trzech razy sztuka, tym razem się uda?
Kładka w filmie
Dożynkowa kładka nad torami przy ulicy Słowackiego zaistniała także w rodzimej kinematografii. I bynajmniej nie chodzi tu o filmowe kroniki czy dokumenty związane z przygotowaniami miasta do pamiętnych Dożynek ’79, a o pełnometrażowy dramat w reżyserii Wiktora Skrzyneckiego „Bez grzechu” z 1987 roku. Historia wychowanki domu dziecka poszukującej ojca i chłopaku wyrzuconym z studiów za ideologiczne przekonania został nakręcony między innymi wśród piotrkowskich plenerów. Główne role w filmie zagrali Joanna Kreft-Baka jako Marta oraz Olaf Lubaszenko jako Jarek. Piotrkowska kładka jest miejscem jednego z ich spotkań i na dużym ekranie pojawia się w 33 minucie. Tłem sceny są rozpościerające się z kładki widoki na ówczesne osiedle XXXV-lecia PRL-u (dziś Słowackiego), wysokościowce osiedla „Centrum” (dziś osiedle Piastowskie) oraz charakterystyczne zabudowania piotrkowskiego młyna zbożowego. W trakcie tej trwającej blisko dwie minuty sceny Marta poznaje historię Jarka, relegowanego w marcu 1968 roku ze studiów niedoszłego socjologa. Sama również odkrywa chłopakowi nieco prawdy o sobie. Co ciekawe charakterystyczne piotrkowskie przejście napowietrzne mocno zapadło w pamięć Olafowi Lubaszence. „Byłem tu chyba po raz pierwszy w 1987 z filmem niezbyt znanym, który nazywał się „Spod znaku bliźniąt” (później tytuł zamieniono na „Bez grzechu”; przyp. aut.)” – wspominał goszcząc w Piotrkowie w 2010 roku. – „To był film trochę dla młodzieży. Opowiadał o problemach społecznych, nie żaden kasowy przebój, tylko taki problemowy film. Graliśmy tutaj z Joanną Kreft. (…) Dojeżdżaliśmy do Piotrkowa z Łodzi. Pamiętam sceny kręcone głównie na dworcu oraz na takich przejściach nad torami, co bardzo malowniczo wyglądało. No i raz przenocowałem tutaj w Domu Turysty (internat PTTK przy ul. Dąbrowskiego).”.Warto przy okazji dodać, że „Bez grzechu” był trzecim filmem w karierze Olafa Lubaszenki. Wykreowana przez niego na ekranie postać Jarka tak bardzo przypadła do gustu publiczności, że otrzymał on za nią w 1988 roku, przyznawaną w drodze plebiscytu, nagrodę aktorską na XVI Koszalińskich Spotkaniach Filmowych „Młodzi i film”.
Z okazji 45-lecia kładki nad torami warto się zastanowić ile jeszcze podożynkowych obiektów służy nam piotrkowianom, a ile z nich przestało już istnieć. Bez wątpienia jednym z nich, choć po modernizacji, jest śródmiejski amfiteatr… ale jego historia to już temat na inny artykuł.
Tekst: Agnieszka Szóstek
Foto: zbiory prywatne Artura Ostrowskiego, domena publiczna, kadr z filmu „Bez grzechu”
Polecamy