30 tysięcy – tyle właśnie będzie kosztowała nas, podatników, przebudowa nowego chodnika w Niewierszynie (gm. Aleksandrów). O co w tym wszystkim chodzi, i kto ponosi winę za tę rozrzutność? To jeden z tematów, jaki był poruszany na jednej z ostatnich w tej kadencji sesji Rady Gminy w Aleksandrowie.
Tytułem wstępu wyjaśnijmy pokrótce, o co chodzi z remontem chodnika w Niewierszynie. W tej sprawie rozmawialiśmy ze Zbigniewem Starostą, dyrektorem Zarządu Dróg Powiatowych. – Najprościej rzecz ujmując, wykonawca chodnika, podczas jego budowy, nie uwzględnił tego, iż droga jest w fatalnym stanie i w najbliższym czasie trzeba będzie ją wyremontować – wyjaśnia dyrektor ZDP. – Wykonawca, czyli w tym przypadku gmina, wybudowała wjazdy na posesje na równi z drogą. W efekcie, teraz musimy podnieść blisko 40 wjazdów tak, aby można było kontynuować dalszą modernizację tej drogi – dodaje Starosta. Na przysłowiowy „chłopski rozum”, jeżeli owe wjazdy nie zostaną podniesione ok. 6 cm, to niemożliwe jest wylanie nowej warstwy asfaltu.
Pytanie w tej sprawie skierował do władz gminy radny Józef Stańczyk. – Chciałbym się dowiedzieć, kto ponosi winę, za to, iż teraz musimy wydać sporą kwotę na „remont” nowego chodnika? W odpowiedzi wójt Dionizy Głowacki odpowiedział, iż wina leży po stronie projektanta chodnika i właściciela drogi. Projektant nie przewidział remontu drogi w swoim projekcie, a i właściciel drogi, przy której jest chodnik, nie zgłaszał uwag – mówił Głowacki. Zupełnie odmiennego zdania był radny Stańczyk, który winą za ten stan rzeczy obarcza wójta. – Inwestorem była gmina, i to ona w pełni ponosi odpowiedzialność za to, że musimy teraz przebudowywać chodnik – ripostował Stańczyk. – Projektant działał na zlecenie gminy, a nie innych jednostek. I to gmina powinna dopilnować, aby projekt był wykonany prawidłowo, a nie zrzucać teraz winę na wszystkich – dodaje radny.
Innym tematem, który w ostatnich dniach jest na ustach wszystkich mieszkańców, to stan jakości wody na ujęciu w Aleksandrowie. Chodzi tutaj o skażenie wody bakteriami z grupy coli. Jak poinformował zebranych Paweł Mamrot, sekretarz gminy – gmina dokłada wszelkich starań, aby jak najszybciej oczyścić wodę. – Mimo iż bakterii jest coraz mniej, wodę nadal trzeba przegotowywać przez 2 minuty – dodał sekretarz. Głos w tej sprawie zabrał również radny, Tomasz Przybył, który zwrócił uwagę na to, iż informacja o skażeniu wody, nie była przekazywana przez urząd dostatecznie sprawnie. – Nie było ogłoszenia ani na stronie urzędu gminy, ani bip-ie, ani na facebook-u gminy. Zostały jedynie rozwieszone kartki z informacją, które nie były nawet podpisane – relacjonował Przybył. – Powiadomiliśmy mieszkańców przez powszechnie przyjęty u nas sposób, czyli kurendę. Niestety mieszkańcy często nie przekazują sobie kartek, a my nie mamy na to wpływu – odpowiedział Mamrot. A informacje o bakteriach, w formie bez podpisu, dostaliśmy od sanepidu, a my nie możemy podpisywać pism innych urzędów – wyjaśniał sekretarz.
Polecamy